• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum styczeń 2007, strona 8


< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >

świr... burak, itd :)

Eks to na prawdę na jakieś leczenie się kwalifikuje.
Odwieźli Filipa, nie wyszłam bo była u mnie akurat ubrana w kurtkę psiapsiółka...
Za chwilę telefon "chcesz te pieniądze czy nie"... Chamskim, gburowatym głosem- eks.
Wyszłam, żle przeczytałam i się zawachałam z podpisaniem, a ten coś się zaczął drzeć, jak poparzony wskoczył do auta, uruchomił silnik i myślał, że panienka za nim poleci i odjadą. A ona na spokojnie, kazała mu czekać :)
Masakra. Najpierw jej odbijało i były konflikty przez nią, a teraz on świruje.
Rozmawiałam z ciotką na ten temat i ona ma takie dziwne zdanie, że faceci nawet po rozwodzie swoje byłe żony traktują jak własność... No i jak pojawia się u nich facet to im odbija, a jak pojawia się ciąża, to już świrują kompletnie... bo ktoś ich "rewir" obsikał.
No i wtedy do nich dochodzi, że są po rozwodzie i nie mają żadnych praw a rozstanie zostało przypieczętowane nową rodziną...

No może coś w tym jest, bo rzeczywiście skąd to świrowanie? Przecież ja się nie wtrącam wcale do niego, nic nie wymagam, chce wziąść dziecko to bierze... Nie odzywam się wcale, nawet nie patrzę w jego stronę. Totalny luz. A on na mój widok dostaje szału :)

Staram się postawić z drugiej strony.
Rok temu była sytuacja, gdzie zostałam poinformowana przez "życzliwych", że oni zostaną rodzicami. Zrobiło mi się przykro, bo wtedy akurat u mnie nie układało się najlepiej, ale na ukłuciu w żołądku się skończyło. Czy panikowałam? Nie! Bo pomyślałam, że to normalna kolej rzeczy i wcześniej czy później i tak by taka wiadomość na mnie czekała :)
Ech... nie ważne. Szkoda mi go. Niepotrzebnie się tylko denerwuję.

Kubuś w tym momencie upodobał sobie gumkę od majtek i niemiłosiernie w nią kopie... Filip śpi od godziny. A ja pożarłam porcję wątróbki smażonej. Ktosiu mi grozi, że wyrzuci moją skrzyneczkę ze szczypiorkiem jak nie zacznę jeść mięsa :(

07 stycznia 2007   Komentarze (6)

myśli o porodzie

Wczoraj rano zrobiłam błąd... Zapytałam Filipa co chce robić, podałam przykłady, w tym "czekanie na tatusia", bo może się zjawi...
Oczywiście się nie zjawił, nawet nie napisał, a Filip czekał... póki nie zrobiło się ciemno.
Tak więc dzień cały w domu. Nawet na zakupy nie mogłam wyjść bo był protest :)
Leżeliśmy na dywanie, bawiliśmy się, trochę sobie posiedziałam na allegro. A to z tego powodu, że dziewczyna z góry taszkała z mężem wczoraj paki Pampersów... Termin ma chyba za miesiąc.
Boję się, że czas tak szybko leci, a ja taka nieprzygotowana.
Zaczyna do mnie docierać cesarskie cięcie... Cewnik, kroplówki, rana... a najgorsze to znieczulenie... Od piersi w dół czuje się obce ciało... a już po... zamienia się w "watę". Kręgosłup tak boli, a położne każą karmić, nie podnosząc głowy :)
Aaaaaa!!!!!
Niby pulmonolog mi tłumaczył, że źle mnie znieczulono ostatnim razem, musiała się krew do rdzenia dostać i dlatego taki ból...
Może tym razem będzie dobrze :)

Nie wiem co mi odbiło... W piątek na zakupach z Martinem zaszalałam i kupiłam kilka ciuszków dla Kubusia. Tylko nie wiem po co mi pajacyk na 2,5 kg!
Przecież nasz syn to tak koło czwórki będzie ważył :)

P.S. Co noc od jakiegoś czasu mam sny... Mniej czy bardziej kręcą się wokół eks'a. Dwa dni temu śniło mi się, że ubieramy choinkę razem, dziś moja matka z jego matką rozmawiały o żylakach, a teść opowiadał mi jakie to next eks'a ma pomysły i żebym została, poczekała aż on wróci...
Dizwne, tym bardziej, że przyjęłam taktykę, że nie chcę go na oczy widzieć :)

07 stycznia 2007   Komentarze (2)

jak zwykle! Z M Ę C Z O N A

Jak zachorowałam na odmę to miałam takie myśli, że już zawsze każde wyjście z domu będzie dla mnie karą, że zawsze już będę uzależniona od osób trzecich, itp. W sumie zdrowa osoba nie może sobie wyobrazić tego stanu który przeszłam. Brak powietrza, 3 kroki- odpoczynek, podniesienie czajnika z wodą wielki wyczyn... Nawet kąpiel to jakaś trudność nie do przeskoczenia była.
I teraz płuco pobolewa... Niby tak musi być. A ja próbuję nadrobić tamten czas. Niejednokrotnie zapominając, że mi NIE WOLNO i że jestem w SZÓSTYM miesiącu ciąży!

Tak więc dzisiaj byłam u kuzynki na kawie, blisko do niej nie mam. Powrót do domu. Przyszykowanie obiadu. Potem kawka i zakupy z Martinem. Namówił mnie na fajną bluzeczkę z tak dużym dekoldem, że jakaś koszulka pod spód konieczna :) I tak w przymierzalni się popatrzyłam na siebie... Blada jestem aż strach, a na solarium nie można... Trzeba znowu jakiś balsamik brązujący zakupić. A może się tym wcale nie przejmować... 
Powrót do domu po zakupach...
Przedszkole... i w końcu dom... Nogi mnie strasznie bolą. Nie mam na nic siły. Włosy mam oklapnięte bo kapie z nieba takie ni to deszcz ni to mżawka...
Kapitulacja... Dzisiaj już nic nie robię... Wskoczę tylko w piżamkę!

05 stycznia 2007   Komentarze (2)

frunę...

Ktosiu nie przyjeżdża na weekend tak więc radość ma jest ogromna, bo nie muszę piec ciasta :) Trochę będę tęsknić, ale potrzebuję też odrobiny samotności. Może Filipa weźmie chociaż na kilka godzin eks, a ja poczytam w spokoju książkę, no i może wezmę się za paznokcie... Mam tragiczne! Po prostu nie mam serca do pilniczka i innych akcesoriów. Zastanawiałam się nad akrylowymi- takie małe szaleństwo, ale Ktosiu by mnie zabił ;) On lakier do paznokci uważa za profanację... Ma takie głupie przekonanie, że kobieta domowa, powinna mieć krótkie i naturalne paznokcie, a ładne to tylko paniusie mają co nic im się nie chce robić....

Zmykam teraz na poranną kawkę inkę do kuzynki... O 11ej jestem umówiona z listonoszem :) Tzn. powiedziałam mu, że ma do mnie przyjść coś na czym mi zależy, no i on obiecał, że postara się być o 11ej :) No może pół godziny później :)

05 stycznia 2007   Komentarze (5)
< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >
Mama-i-ja | Blogi