świr... burak, itd :)
Eks to na prawdę na jakieś leczenie się kwalifikuje.
Odwieźli Filipa, nie wyszłam bo była u mnie akurat ubrana w kurtkę psiapsiółka...
Za chwilę telefon "chcesz te pieniądze czy nie"... Chamskim, gburowatym głosem- eks.
Wyszłam, żle przeczytałam i się zawachałam z podpisaniem, a ten coś się zaczął drzeć, jak poparzony wskoczył do auta, uruchomił silnik i myślał, że panienka za nim poleci i odjadą. A ona na spokojnie, kazała mu czekać :)
Masakra. Najpierw jej odbijało i były konflikty przez nią, a teraz on świruje.
Rozmawiałam z ciotką na ten temat i ona ma takie dziwne zdanie, że faceci nawet po rozwodzie swoje byłe żony traktują jak własność... No i jak pojawia się u nich facet to im odbija, a jak pojawia się ciąża, to już świrują kompletnie... bo ktoś ich "rewir" obsikał.
No i wtedy do nich dochodzi, że są po rozwodzie i nie mają żadnych praw a rozstanie zostało przypieczętowane nową rodziną...
No może coś w tym jest, bo rzeczywiście skąd to świrowanie? Przecież ja się nie wtrącam wcale do niego, nic nie wymagam, chce wziąść dziecko to bierze... Nie odzywam się wcale, nawet nie patrzę w jego stronę. Totalny luz. A on na mój widok dostaje szału :)
Staram się postawić z drugiej strony.
Rok temu była sytuacja, gdzie zostałam poinformowana przez "życzliwych", że oni zostaną rodzicami. Zrobiło mi się przykro, bo wtedy akurat u mnie nie układało się najlepiej, ale na ukłuciu w żołądku się skończyło. Czy panikowałam? Nie! Bo pomyślałam, że to normalna kolej rzeczy i wcześniej czy później i tak by taka wiadomość na mnie czekała :)
Ech... nie ważne. Szkoda mi go. Niepotrzebnie się tylko denerwuję.
Kubuś w tym momencie upodobał sobie gumkę od majtek i niemiłosiernie w nią kopie... Filip śpi od godziny. A ja pożarłam porcję wątróbki smażonej. Ktosiu mi grozi, że wyrzuci moją skrzyneczkę ze szczypiorkiem jak nie zacznę jeść mięsa :(
Dodaj komentarz