• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Plotkuję


< 1 2 >

rewelacje na wakacje

No cóż... Było fajnie, ja lubię tamte okolice. Teście ok... Nie dałam się już tak wykorzystywać, więc jak zobaczyłam pustą lodówkę poszłam do piekarni po drożdżówki szt trzy i czekałam na rozwój wydarzeń ;) No ale gotowałam i sprzątałam ten cały syf...

Na koniec okazało się, że sprzątałam "nie swoje" bo zrobiła się afera, że nam teście taki pałac złoty chcą oddać a cała reszta rodziny taka biedna (każdy chałupa i auta takie o których my możemy marzyć, bądź kiecki i perfumy o których ja mogę pomarzyć) a my tacy bogaci z miasta :) ...

Szkoda że teściowa nam to w pokraczny sposób wyjaśniła ostatniego dnia bo tak to bym była opalona a tak to wróciłam z połamanymi paznokciami....

Moja teściowa to BRUDAS, przez cały tydzień szorowałam- wsio co mi pod ręce podeszło... i tak mi zostało- teraz u SIEBIE szoruję.

I nie to, żebym ja była czyściocha jakaś, bo bałaganiarz jestem i nie latam z miotłą co godzina ;)

Jednak teraz mam jakaś inwencję twórczą i chcę coś małym kosztem w chałupie naszej pozmieniać... a nie powiem... ta różowa skórzana kanapa nadal mi łazi po łbie :)

Co do teściów... w ogóle całej tamtejszej rodziny... Wyczuwałam, że coś się nie klei. Myślałam, że może za bardzo sprzatam ;) że se myślą, że taka czyściocha przyjechała, albo, że się już panoszę... Ale najbardziej mnie zdziwiło, że Anka była taka inna- zawsze serdeczna, teraz patrząca na mnie z góry, totalnie mnie olewała a i kilka razy jakieś takie teksty dziwne rzucała... Dzwoniłam do Leszka i mu o tym mówiłam, ale on nie wierzył... Jego mała siostrzyczka tak by mnie traktowała???

No i wyszło szydło z worka- nie przepiszą nam domu bo Anka chce wrócić a Andrzej klaść panele, więc, żebyśmy mebli nie kupowali bo on sam sobie wybierze jak sobie robi te poddasze... (chcieliśmy kupić szafę i komodę bo cały tydzień miałam ubrania w torbie) UUuuuuu.... Ja doznałam lekkiego szoku... ale, że ja po orawsku to piąte przez dziesiąte- a niestety o ważnych sprawach to w gwarze potrafią tylko mówić...

Z resztą historia się kupy nie trzymała bo Anka ma 5 osobową rodzinę i jest Andrzej nie ożeniony co niby ma robić ten nasz pokój w panelach... Wyszło, że Anka w piątkę w tym pokoju na dole, i rodzice obok a Andrzej na górze...

A że jakiś plac to Gośce muszą dać bo ona ma dzieci... my w ogóle nie brani pod uwagę ;)

Ja się tylko śmiałam pod nosem, bo się spodziewałam :) Ale mój mąż po prostu... uszło z niego całe powietrze... Połowa mebli za jego kasę, podłogi za jego kasę, kanalizacja podpięta za jego kasę... w ogóle przez jakiś czas utrzymywał całą rodzinę bo teść był w szpitalu a teściowa nie pracowała... Wydawał na nich kasę bo nie chciał zakładać swojej rodziny...  No itd... Zżyty z tym miejscem... nic nie odłożył na w razie czego, nie budował choć było go stać bo nie miał dla kogo...

Wiecie... bardzo się ucieszył jak nam powiedzieli o przepisaniu...Bo nie chodzi o kasę... Bo ten dom jest w tragicznym stanie- zbudowany bez pojęcia- dodatkowo tak jakby z lokatorami którymi będzie się trzeba zająć, do których będą przychodzili goście- którymi będzie się trzeba zająć...będzie trzeba płacić za lekarzy i lekarstwa, za pogrzeby a i tak cała rodzina będzie pluć bo nam zostawili a nie im ;)

No po mojemu koszty będą wieksze niż to wszystko warte... 

Ech... I wtedy mój mąż uwierzył w moje odczucia...

I tylko kurwa wyjechaliśmy pojawiła się u matki Anka z trójką dzieci- i pewnie się teraz śmieje, że wysprzątałam cały dom...

Oczywiście zadzwoniła do mnie, żebym jej na allegro jakieś spodnie kupiła, jakiś żel do tipsów, i jeszcze zdjęcia wywołała z jej chrzcin...

Przez pół dnia nie odbierałam telefonu bo nie miałam ochoty z nią gadać, ale Leszek mnie poprosił, żebym odebrała... Odebrałam, żeby nie pokazać, że mnie to w jakiś sposób obeszło, żeby nie pomyśleli, żem taka pazerna... ale chyba byłam dość niemiła, bo miała dziś dzwonić lub wysłac sms'a z namiarami na te spodnie... ale CISZA :)

I wiecie- mój mąż teraz wpatrzony we mnie jak w święty obraz... Takie pierdoły umacniają nasze małżeństwo... I mu tłumaczę, że mi też przykro, ale z jego powodu.... Tłumaczę, że mnie jedynie te Tatry kuszą i ogródek cobym mogła paplać się w ziemii.... a tak poza tym to byłby dla mnie kamień u nogi...

Rozmawiamy o tym ciągle... I zołza jestem- teraz mam totalną wymówkę, żeby tam nie jeździć- a wiecie- zawsze w święta były problemy z wymówkami.... Teraz jak teściowa zadzwoni to jej powiem, że przykrość Leszkowi zrobili, że my się narzucać nie będziemy, a że miejsca dla nas tam nie ma to niech im wystarczy od nas kartka świąteczna- no chyba, że mają ochotę przyjechac do nas- zawsze nasze drzwi będą dla nich otwarte :)

A żeby jeszcze taką szpilę im wsadzić to chyba na ferie wyrwiemy się choćby na weekend w góry... Narobię fotek a potem na naszą klasę wsadzę i będzie afera, żeśmy byli i płacili komuś za noclegi :)

Ogólnie nie mam żalu, ale mam chęci dać im do myślenia....

A mąż widzi we mnie tą lwicę-  co nie da skrzywdzić swojej rodziny i niby ma mieszane uczucia, ale chyba zrozumiał że jak mnie nie posłucha to zawsze będzie w dupę kopany...

 

A jeszcze taka refleksja... Cała rodzina ostrzegała mnie przed Kaśką Jaśka, że niby taka mało inteligentna, że nie można pogadać, że nie potrafi gotować, itp...

Ja pierdolę- z całej rodziny ona mi się wydaje najnormalniejsza :) Robotna dziewczyna, czyściutko, że można z podłogi jeść, dzieci zadbane, obiad ugotowany, 50 słoików ogórków zrobiła przy mnie... I porozmawiać można i pośmiac się można... Może i matury nie ma (??) bo przepis na ogórki mi napisała "ogurki po rosyjsku" :) ale dla mnie nie ma to znaczenia...

No kurczę- będę tęsknić za nią :) Tak jak kiedyś za Anką...

I cieszę się, że już nie muszę być dla swojej teściowej miła, oj nie wiecie jak bardzo się cieszę :)

------------------------------------------------------------------------

23:13:52

Czytam archiwum i patrzę, że się nie pochwaliłam....

Miesiąc temu po Chrzcinach małej Alicji teściowie wezwali nas na dywanik i oznajmili, że Anka chce wrócić na Orawę i że dom po dziadkach jej dadzą, że Andrzej- najmłodszy brat Leszka i kawaler- ma odłożoną kasę (zarabia tyle co mój mąż, nie daje nic na utrzymanie rodzicom, a jeszcze matka mu kurczaki i ciasta do pracy piecze) i będzie się budował jak tylko zamienią działki bo chce bliżej domu... a że jak tylko Andrzej zacznie budowę to nam przepiszą dom- bo mój Ktosiu to stary jest- budować już się nie będzie a ten dom to i tak miał a nim zostać...

Gośka ma bogatego męża (ciągle za granicą), dwa auta i 200 metrową willę plus ogród taki że szczęka opada...

A Jaśkowi dali plac na budowę domu :)

Uznaliśmy podział majątku za sensowny :)

haha...

25 sierpnia 2009   Komentarze (3)
Ktosiu   inne   plotkuję  

nie ma to jak OLEWKA

Tak się zastanawiam...

Jaka jest u WAS tradycja odnośnie wesel a głównie zaproszeń przez narzeczonych?

U nas jest tak, że młodzi przez 2-3 miesiące przed ślubem objeżdżają rodzinę i znajomych ... i proszą... No tak jak w tym potocznym żarcie- co tak stoisz, przyszedłeś na wesele prosić????

Zazwyczaj jest to krótka wizyta na ciasteczko i herbatkę- zapowiedziana wcześniej telefonicznie.

Dlaczego pytam????

4 lipca wychodzi za mąż pierwsza siostrzenica Ktosia.

I wyobrażcie sobie- mąż do mnie dzwoni, że ojciec tejże młodej dał mu w pracy zaproszenie...

Ja jestem oburzona.

I nie wiem czy to ze mną coś nie tak czy kurwa z nimi?

No bo ja pierdolę... Monika co tydzień do mnie pisze kiedy w góry przyjedziemy... Pewnie chciała wykorzystać moment i nie musieć jechać.... Ja oczywiście serdecznie zapraszam do nas na weekend :) Ona oczywiście wtedy jakiś miesiąc się nie odzywa, żeby przyschło...

Ale jestem wściekła.

I myślę, że w końcu jakaś zadyma rodzinna z tego wyjdzie...

My mimo, że Jakub mały był- pojechaliśmy i osobiście wszystkich prosiliśmy, do każdego na kawkę, po 3 godziny odsiedzieliśmy... I nie powiem- z przyjemnością bo ja ich po prostu lubię.

A Monika... Nie jest w ciąży, nie mają dzieci, pracuja obydwoje ale weekendy mają wolne... Obydwoje prawo jazdy, dwa auta na stanie... Odwiedzić wujka??? Zachować się jak przystało??? E tam... Bo szkoda czasu i pieniędzy na paliwo??? No ja nie wiem...

Moniki ojciec jak jechali do nas to zażyczył sobie pokoju w hotelu na cały weekend bo u nas by połowił ryby ( są jakieś stawy i jeziorka). Była zadyma bo go zaprosiliśmy na nocleg do moich dziadków... Obraza, Gośka (matka Moniki, żona Józka) miała nam ciasta piec na przyjęcie i nie upiekła, teściowa dzwoniła do mnie, żebyśmy Józka przeprosili bo chyba nie przyjadą... Oczywiście jej odpowiedziałam, że niech mnie w dupę pocałują, że ja mam inne sprawy na głowie niż ich fochy... Przecież jak zapraszaliśmy to uprzedzaliśmy, że to małe przyjęcie bez szaleństw. A jak chcą hotel to niech sami rezerwuja i sami płacą...

Dziady, wieśniaki... Tylko mi tyle do głowy przychodzi.

Od naszego ślubu minie niedługo rok... Nikt przez ten czas do nas nie zajechał... I coś się zapowiada, że to w następnych latach się nie zmieni. A ja jednostronnie nie mam zamiaru utrzymywać kontaktów. Ewentualnie z teściami- bo im mogę wybaczyć. Starsi są.

08 maja 2009   Komentarze (11)
narzekanie   plotkuję  

:(

W sobotę zaprosiliśmy gości na ostatki- w zasadzie nazwałam to kawą bo prawie byłam pewna, że na jakieś tany sobie idą, ale jak potwierdzili to fisia dostałam, dwa rodzaje ciasta, dwie sałatki, kanapki "wiosenne", szynka szwarwaldzka, kindzuk, oliwki, turek z pieprzem, śledzie itp itd... Na początku było fajnie, ale potem T zaczął wyciągać jakieś brudy z ich małżeństwa i nie pozostało mi nic innego jak zjebać gościa... Plułam jadem, drwiłam z niego, ale nie docierało... BYłam chamska, strasznie niemiła a mój gniew narastał- nie mogłam się doczekać aż przebiorę miarkę, a on wstanie i wyjdzie... Pan komisarz bardzo mnie rozczarował...O 23ej z obrażoną miną po wypiciu 7 piw postanowił wrócić do domu autem które zostawili pod blokiem... Co za człowiek?

Były ciężkie tematy i nikt nawet nie pomyślał o jedzeniu... Mam pełną lodówkę żarcia... Wrrr.... Trochę mąż do pracy zabrał, ale....

Ten jebany samochód znowu się zepsuł. Na szczęście o 23:00 w Radomiu.... w centrum... Jakby się o 1 w nocy pod Miechowem zepsuło, albo za Kielcami.... to przysięgam, że na złom bym oddała... A tak to ciul stoi na parkingu strzeżonym.... Prawdopodobnie poszedł rozrząd i silnik... Ja pierdykam- 2 tys ponad naprawa (prawdopodobnie), bo mechanik w sobotę może popatrzy jak Osiołek wróci z Krakowa... A rozrząd niby wymieniany pół roku temu... Pasek nie wyglądał na stary więc przyjeliśmy tą wiadomość za prawdę.... Przeklęłam tego handlarza... Podobnież potrącił kogoś na pasach.... bo poprzedniej mojej klątwie...

No nie powiem- podłamało mnie to, tym bardziej, że mój kochany mąż nie wziął sobie do pracy kurtki- tylko pojechał w bluzie :)

O 00:45 miał autobus do Zakopanego, który się zepsuł o 3ej nad ranem :) Podjechał po pół godziny drugi który nie miał ogrzewania... Chamski kierowca nie chciał malża wypuścić na początku Krakowa ( pracuje na samym wjeździe jakiś kilometr za cmentarzem) i musiał o 5ej rano zapierdalać z Dworca Autobusowego... Ponad godzinę w samej bluzie...

Ja z nerwów nie mogłam spać i calą noc się modliłam....

Nie mam siły po prostu na kolejne kłopoty...

Mój ojciec znów jest na przymusowym urlopie- bezpłatnym... Nigdzie nawet nie zadzwoni, żeby się rozglądnąć za nową pracą... Babcia wie o sytuacji i zaproponowała mojej matce, żeby raz w tygodniu przyszła jej posprzątać za dość dobrą cenę! Ale moja matka ma w dupie.... Pali fajkę za fajką i czyta gazety... albo chleje dziwnego pochodzenia procenty....

W piątek do babci i dziadka przyjechało pogotowie, mieszkamy w tym samym bloku przez ścianę, ale dowiedzieliśmy się dopiero w sobotę z sms'a od kuzynki... Zadzwoniłam do matki, żeby poszła do nich a ona, że ja mam bliżej...

Ja pierdolę... Dzwonię ciągle, wszystkim chcę dogodzić, pomóc... ale żeby w drugą stronę tak... nie ma mowy...

Pierdolę- odcinam się na jakiś czas od kochanej rodzinki... Nie śpię po nocach, martwię się, szukam informacji... Siostrze wysyłam kasę, rodzicom znoszę żarcie... a oni nic...

Agata... Martwi się bo w jej sklepie robią cięcia i prawdopodobnie zmuszą ją do zejścia do 3/4 etatu... Studiuje- semestr 2200- jak to w sklepie marnie zarabia- jak przejdzie na mniejszy etat to nie odłoży na studia a mi też już wysyłanie kasy się nie uśmiecha czyt wyżej...  Pan komisarz powiedział mi, żeby próbowała do Policji (marzenie Agaty- a studiuje pedagogikę z resocjalizacją- jak w mordę strzelił)... wynalazłam jej dane, adresy, co trzeba złożyć, gdzie napisać, co na testach będzie miała... a ona, że łatwo powiedzieć i że nie będzie tracić czasu bo się nie dostanie... a wiem, że potrzebuję w Policji kobiet- coraz częściej jeżdżą po miastach patrole mieszane... itp...

Ręce opadają...

Teście mają do Ktosia pretensje, że zgodził się, żeby przepisać połowę podwórka dla Jaśka... My nie mieliśmy kasy na budowę domu, więc dlaczego mielibyśmy mieć coś przeciwko??? Teraz teściowa niedogaduje się z Kaśką, a Jasiek się panoszy po podwórku, zabiera im drewno bez pytania zamiast sobie kupić itp... a płotu nie postawią bo co ludzie powiedzą????

Anka (siostra L co w ciąży jest i niby mam być chrzestną matką) odkąd się widzieliśmy ani razu sama z siebie nie zadzwoniła czy napisała sms'a.... Z powodu tego, że byłam zaangażowana w kłopoty rodzinne i próbowałam robić za centralne biuro rozwiązywania kryzysów- ciągle dzwoniłam i ciągle mam sucho na karcie- od jakiś 3 tyg nie dzwoniłam do niej... No jest mi przykro, że przy moim milczeniu nie zainteresowała się, że może coś złego się dzieje... TYm bardziej, że obiecywała, że po każdej wizycie u gin będę informowana co i jak... Czy tak trudno napisać głupiego sms'a??

Jest mi przykro, jest mi smutno, jestem rozczarowana wszystkim wokół i tęsknie za moim Osiołkiem :(

 

23 lutego 2009   Komentarze (8)
Ktosiu   narzekanie   inne   plotkuję  

NOTKA IDIOTKA

PISZĘ TAK BO SE ZEPSUŁAM KLAWIATURĘ- CHCIAŁAM WYCZYŚCIĆ, MYŚLAŁAM, ŻE TO TAKA TRADYCYJNA A TAM JAKIEŚ DRUTY I JEB... LEWY SHIFT WYŁAMAŁAM A PRAWYM- JAKOS TAK ZA BARDZO MUSZĘ SIĘ SKUPIAC ;)

Mąż MI MA JUTRO POPATRZEĆ W KRAKOWIE ZA JAKAŚ A JAK NIE TO SE NA ALLEGRO FUNDNĘ JAKAŚ PODŚWIETLANĄ CZY CUŚ ;)

MĄŻ DZIŚ ANDRZEJKUJE - WYPIŁ 3 DRINKI I JEST JUŻ LEKKO WCIĘTY- MASAKRA- "KOCHANIE NIC SIĘ NIE MARTW- KLAWIATURĘ JAKĄ CHCESZ"... ITP :) OJ... JAK ON KOCHA, CO ON ZE MNĄ NIE ZROBI... JAK ON NIE TĘSKNI I JAKIE JEST ZIMNO... JEST PO PROSTU PRZEUROCZY BO MA POCZUCIE WINY ŻE ON SIĘ BAWI A JA GARY, DZECI ITP....

A TAK OGÓLNIE TO DZIŚ Z JAKUBEM MIAŁAM JAZDĘ. KURWA OSIOŁEK MAŁY NIE CHCE ZAKUMAĆ ŻE W UKŁADZIE MAMA- JAKUB- JA JESTEM WYROCZNIĄ, ZA CHOLERĘ NIE CHCE CHODZIĆ NA SPACERY ZA RĘKĘ. KURCZE, KAŻDA WYPRAWA NA POCZTĘ- NIE CHCĘ BRAĆ WÓZKA BO PRZEZ NASZE MIASTECZKO LECĄ TORY- I ALBO MUSZE DZWIGAĆ WÓZEK PRZEZ TE TORY ALBO NADRABIAC JAKIES 1-2 KM POD TUNEL... NO WYKANCZA MNIE WYCIECZKA NA POCZTE, POTEM TA SLAMAZARNOSC PAŃ ZA OKIENKIEM, JAKIES ŚMĘDY WPIERDALAJĄCE SIĘ W KOLEJKĘ... ALE OSTATNIO JAKOŚ ZADYMY NIE ZROBIŁAM. BO CZY JA MUSZĘ BYĆ ZAWSZE WREDNĄ SUKĄ?

TAK CZY SIAK- DZIECKO W WOZKU WYJE, POZA WÓZKIEM TEŻ  WYJE... BO ALBO PRZEKONUJĘ GO ŻEBY DAŁ RĘKĘ ALBO TRZYMAM GO KONTROLNIE ZA KAPTUR... DZIŚ TEŻ DAŁ POPIS W SKLEPIE, PANI MU KINDER NIESPODZIANKĘ DAJE DO RĄCZKI A TEN JEB NA PODŁOGĘ I W RYK- POWÓD??? JAKAŚ INNA PANI POWIEDZIAŁA : O JAK MAMA CIĘ KOCHA, TAKIE PYSZNOŚCI CI KUPUJE... NO I TEN JEB NA POSADZKĘ ZAMIENIŁ SIĘ W GODZINNĄ HISTERIĘ O NIEWIADOMOCO...

A ŻE KOLEŻANKA WŁAŚNIE DO MNIE SZŁA TO NIE MOGŁA WYJŚĆ Z PODZIWU- SAMA STWIERDZIŁA, ŻE DLA NIEJ TO NIE DO POMYŚLENIA BO JA JESTEM STANOWCZA I NIE ULEGAM... A ON NADAL MNIE PRÓBUJE... BARANEK KURCZE...

A Z INNYM BARANKIEM TEŻ MIAŁAM SPIĘCIE KOPNIĘCIE... CHODZI O G... ŁADNIE PIĘKNIE- SE PISZEMY, SE MARUDZIMY, SE NA ŻONY/ MĘŻÓW NARZEKAMY... NAWET G MECHANIKA NAM ZAŁATWIŁ W NT... NIO CUKIERKOWO WRĘCZ.. ALE OSTATNIO TO MI JAKOS TAK PO ŁBIE ŁAZIŁO, ŻE KURCZE JA BYM CHCIAŁA BARDZO, ŻEBY ON BYŁ SZCZĘŚLIWY, ŻEBY MIAŁ NORMALNĄ RODZINĘ I NIE WIEM SAMA... BO CZASEM TO MI BYŁO GŁUPIO, ŻE JA TAKA SZCZĘŚLIWA JESTEM A JEGO PO TEJ ŁYSINIE NIE MA KTO POGŁASKAĆ.... NO I NADARZYŁ SIĘ MOMENT I GO SKRYTYKOWAŁAM- TZN TO, ŻE SAM JEST WINIEN TEJ SWOJEJ "SAMOTNOŚCI" BO POWINIEN SIĘ ZABRAĆ ZA SWOJE ŻYCIE, STWORZYĆ DOM Z KOBIETĄ KTÓRA GO KOCHA- NO M MIAŁAM NA MYŚLI (TĄ CO MNIE TAK UWIELBIA HAHA) A ON ZNÓW SIĘ CÓRKĄ ZASŁANIAŁ, NO I MNIE KURWICA TRAFIŁA, MNIE SIĘ NIĄ ZASŁANIAŁ, M SIĘ TEŻ DZIECKIEM ZASŁANIAŁ I KOLEJNEJ SIĘ BEDZIE DZIECKIEM ZASŁANIAŁ...OJ I STWIERDZIŁAM FAKT ŻE TYM SKRZYWDZIŁ MNIE I M... I ŻE W TAKIM RAZIE TO JA MYŚLĘ, ŻE ON JEST WART SWOJEJ ŻONY I NIECH SE WE DWOJE CIERPIĄ ZE SOBĄ KATUSZE- TYLKO MI E. WŁAŚNIE SZKODA... BO TO TAKI PSIAK POTULNY PRZEGANIANY Z KĄTA W KĄT I Z RĄK DO RĄK ... SZKODA BO DZIEWCZYNKA TAKA, ŻE BYM JĄ ZJADŁA BEZ POPIJANIA...

NO I TEN CUDOWNY KOTECEK ZACZĄŁ MI JAKIEŚ CHAMSTWO WYPISYWAĆ, RZYGAMI I GÓWNAMI RZUCAĆ I MU KURWA NAPISAŁAM, ŻE TAK TO SE MOŻE DO SWOJEJ ŻONY A NIE DO MNIE... WARA! PRZY OKAZJI ZOSTAŁAM POSĄDZONA O SPOUFALANIE SIĘ Z BIEDNĄ M- CO SIĘ NIBY ROZSTALI...OŁ JE...

WIĘC MOJEGO TOMASZA MAMY Z GŁOWY- NIE LUBI JUŻ MNIE- EWENTUALNIE W CHWILACH ŁASKI MOGĘ LICZYĆ NA DZIEŃ DOBRY JAŚNIE PANA... NO ALE CHYBA MISIO SIĘ OBRAZI ŻE JA TAK PUBLICZNIE TU O TYM.. MĘSKA AMBICJA ZOSTAŁA URAŻONA- JAKAŚ SZMATA MU SIĘ POSTAWIŁA. PFFF... A MYŚLAŁAM, ŻE FACET Z KLASĄ TO BĘDZIE POTRAFIŁ ZAŁAGODZIĆ KLIMAT I PRZEPROSIĆ... KOSZ KWIATÓW WYSŁAĆ, BILECIK DOŁĄCZYĆ ;] ...DOŚĆ. TAKA BYŁA WOLA NIEBA, Z NIĄ SIĘ ZGADZAĆ ZAWSZE TRZEBA....

NAPISAŁAM DO MĘŻA, ŻEBY WIĘCEJ NIE PIŁ BO GO JUTRO BRZUSZEK BĘDZIE BOLAŁ I ODPISAŁ, ŻE PIJE OSTATNIEGO... BOZIU ALE SŁUCHANEGO MĘŻA MAM ;]

DOBRANOC DZIEWUCHY ;]

P.S. A MÓWIŁAM, ŻEBYŚCIE SIĘ NIE ŚMIAŁY Z MOICH ZDOLNOŚCI PLASTYCZNYCH ;]

26 listopada 2008   Komentarze (3)
Ktosiu   inne   plotkuję  
< 1 2 >
Mama-i-ja | Blogi