No.. Przynajmniej nie pada.
Kupiłam dzieciakom więcej bakuganów, bo Młodszy czuł się poszkodowany, teraz do grania maja po równo, ale i tak jest ciągle problem, a te gówniane kulki wcale takie tanie nie są. Och jak dobrze, że można kupić chińszczyznę.
Tak czy siak całe dnie toczą się o to, który jakiego ma, że ma więcej, mniej... W koło Macieju. Awantura za awanturą.
A ja łapie jesienną deprechę i najchętniej bym się przytuliła i obejrzała dobry film...
Na poprawę humoru kupiłam sobie błyskotki... Delikatną bransoletkę z zawieszką z kryształu swarovskiego :) Nigdy nie przepadałam za srebrem, ale jakoś mi się podoba.
Jednak najchętniej to bym gdzieś wyjechała, na weekend bez gotowania, potykania się o zabawki, itp. Może do Lublina się przejedziemy chociaż na moment, bo rozglądamy się za drugim gekonem.. No i mój mąż nie był jeszcze tak daleko na wschodzie ;) haha ....
Oj marzy mi się w powrotnej drodze jakiś super pensjonat z basenem lub jaccuzi w Kazimierzu i wino musujące (chociaż nie przepadam) i taka powłóczysta koszulka nocna którą widziałam na allegro... No i żeby mój mąż i nasze dwa bakugany były grzeczne...
Haha.. ale marzenia mam ;)
A jak tylko łapie mnie gorszy nastrój to oczywiście zerkam na Giewont.
Za górami też mi jakoś tęskno. Rodzinka Ktosia już zaczyna przynudzać tekstem kiedy przyjedziemy...
Ja usilnie odpowiadam, że albo nie planujemy, albo może na wakacje.
A chętnie bym na tydzień ferii wyjechała, ale tylko z mężem. Jakoś nie wyobrażam sobie być w górach bez auta i to w zimę... Czekać na busy, itp... wrrrr...
p.s. Dwie noce nieprzespane za mną.