myśli o porodzie
Wczoraj rano zrobiłam błąd... Zapytałam Filipa co chce robić, podałam przykłady, w tym "czekanie na tatusia", bo może się zjawi...
Oczywiście się nie zjawił, nawet nie napisał, a Filip czekał... póki nie zrobiło się ciemno.
Tak więc dzień cały w domu. Nawet na zakupy nie mogłam wyjść bo był protest :)
Leżeliśmy na dywanie, bawiliśmy się, trochę sobie posiedziałam na allegro. A to z tego powodu, że dziewczyna z góry taszkała z mężem wczoraj paki Pampersów... Termin ma chyba za miesiąc.
Boję się, że czas tak szybko leci, a ja taka nieprzygotowana.
Zaczyna do mnie docierać cesarskie cięcie... Cewnik, kroplówki, rana... a najgorsze to znieczulenie... Od piersi w dół czuje się obce ciało... a już po... zamienia się w "watę". Kręgosłup tak boli, a położne każą karmić, nie podnosząc głowy :)
Aaaaaa!!!!!
Niby pulmonolog mi tłumaczył, że źle mnie znieczulono ostatnim razem, musiała się krew do rdzenia dostać i dlatego taki ból...
Może tym razem będzie dobrze :)
Nie wiem co mi odbiło... W piątek na zakupach z Martinem zaszalałam i kupiłam kilka ciuszków dla Kubusia. Tylko nie wiem po co mi pajacyk na 2,5 kg!
Przecież nasz syn to tak koło czwórki będzie ważył :)
P.S. Co noc od jakiegoś czasu mam sny... Mniej czy bardziej kręcą się wokół eks'a. Dwa dni temu śniło mi się, że ubieramy choinkę razem, dziś moja matka z jego matką rozmawiały o żylakach, a teść opowiadał mi jakie to next eks'a ma pomysły i żebym została, poczekała aż on wróci...
Dizwne, tym bardziej, że przyjęłam taktykę, że nie chcę go na oczy widzieć :)
Dodaj komentarz