• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum maj 2008, strona 1


< 1 2 3 4 5 6 7 >

dziwny dzień

Rano moja kuzynka urodziła zdrowego, ślicznego chłopczyka. Chyba będzie miał na imię Marcel :)

Przeżywamy bardzo każde narodziny bo małą rodzinę mamy... i ja jakoś Martę bardziej hmm... no będziemy teraz obie matkami to może znajdziemy wspólny język.

A tak poza tym dzień lekko do dupy. Tzn sama nie wiem o co kaman... Bo raczej wsio oki i same powody do uśmiechu, a jednak jakiś taki ciężki, smutny dzień... No kurcze, nie to, żeby zły humor, bo wtedy to ciskam piorunami, raczej taki jakby mi czegoś brakowało, na coś bym czekała... I płakać mi się ciągle chciało...

Na poprawę nastroju szukam sobie jakiejś torebki na allegro.

I mimo tego, że przez ostatni miesiąc trzymałam dietę to dziś pożarłam calego batona bajecznego i jeszcze z jednego bym połknęła, wyrzuty sumienia okropne, bo od razu w lustrze widzę te moje kilogramy. No ale usprawiedliwia mnie fakt, że jestem przed okresem i mam ochotę pochłonąć kupę żarcia :)

Jutro Filip bierze udział w pokazie mody na festynie rodzinnym, kupienie jakiś fajnych ciuchów odkładałam na ostatnią chwilę, a dziś z domu wybrać się nie mogłam i nic w końcu nie kupiłam... Jutro będzie panika...

Wcale a wcale ten festyn mi nie pasuje, bo 4 godziny wśród tłumu, a Jakubowi katar zaczął spływać do gardła i od wieczora kaszle... Trzeba lekarza zaliczyć...

Ktosiu po moim miauczeniu że się źle czuję, Jakub chory- kulturalnie się pożegnał. Nawet nie zapytał czy idziemy do lekarza... A o pocieszeniu mnie to nawet mowy nie było...

Muszę naładować akumulatory. W lipcu jedziemy w Tatry... Jessssuuu ja co rano patrzę na Giewont online i tęsknię, tęsknię... Proszę Ktosia, żeby mi dał 24 godz samotności w Zakopanem... Potrzebuję pochodzić swoimi ścieżkami, potrzebuję popatrzeć swoimi oczami, upić się w hotelu, i obudzić skoro świt, wziąć butelkę wody i aparat i łazić po pustych Krupówkach... po krętych uliczkach i zaliczyć choć jedną dolinę. Może nawet rower wypożyczyć :) Ale on się boi...

 

 

27 maja 2008   Komentarze (7)
inne  

obgaduję

Ktosiu przywiózł rewelacje :) Tzn połowę placu przy domu przepisali dwa lata temu Ktosia rodzice na jego brata nr 1 (bardzo się nie lubimy, a raczej to jakaś dziwna sytuacja bo iskrzy strasznie, tzn on próbuje mi przekazać, że powinnam być uległa, bo kobiecie nie przystoi tak się wymądrzać, i że w ogóle to ja nie mam prawa o czymkolwiek decydować a ja mu pokazuje jak bardzo się myli a że przystojny bardzo, dość mądry... olewam go jak mogę- a jak po coś do nas przyjechał, nie chciał wejść do domu, a Ktosiu zażartował żeby się mnie nie bał to wyszłam do drzwi i powiedziałam, żeby się bał bo szczepiona nie byłam a gryzę ;))...

Brat nr 1 ma żonę, do której jakoś sympatią nie darzę, widziałam ją co prawda z godzinę, ale to mi wystarczyło. No po prostu taka lafirynda spod dyskoteki. Szczupła, opięte jeansy, długie kruczoczarne włosy, ostry makijaż, złota kurteczka- cały szacunek, że tak wygląda po dwóch ciążach, ale gębę ma szpetną, więc od tyłu wygląda najlepiej, a jak otworzyła buźkę to masakra. To dziewczę zna tylko gwarę, i na prawdę nie ma nic ciekawego do przekazania. No nie idzie z nią zamienić jednego zdania bo wariatka jakaś, pochwaliłam, że ma śliczną córeczkę a ona zaczęła coś fukać, młodszej trzymała smoka w buzi, nerwowo podrygiwała i poszła w cholerę.

No i brat nr 1 postawił dom, a teraz go wykańczają... Bratowa nr 1 sieje sobie trawkę wokół domku, a kury matki Ktosia wydziobują ziarno, awantura, trzaskanie drzwiami, a brat nr 1 nie chce postawić płotu- bo co ludzie powiedzą... Ktosiu mi mówi, że dylemat mają z tą pracą, przyszedł brat, gadają długo, wpada ona, drze japę, trzaska drzwiami, ojciec w szoku, matka, że ładną dziewuchę za sąsiadkę bedą mieć....

Dodatkowo dochodzi to, że Bratowa nr 1 nie potrafi gotować i uczyć się nie chce, że dzieci z matką swoją zostawia i po wsi lata i ploty ją tylko obchodzą, no i właśnie co miesiąc farbowanie włosów, ciuchy, paski...

A jak ja byłam tam jeden jedyny raz to była taka FAJNA, dzieci z matką zostawiała i na jagody z teściową chodziła, żeby sobie zarobić (na farbę do włosów chyba najbardziej)...

Ktosiu bratową zachwycony bo dupę ma zgrabną, a że ja jakoś z nią na pewno się dogadam, bo on jakoś nie może, ale on facet to o czym ma z nią gadać? He he, tylko Anka mi powiedziała jak jest na prawdę, że ani matka, ani żona...  :)

To jedno....

Drugie- zaproponowali bratu nr 2 jeszcze kawalerowi przepisanie domu za opiekę :) A on tak się zachował, że nam szczena opadła!!! Powiedział matce, że to Ktosiu tu inwestował, budował, kupował, utrzymywał, więc on tego nie chce i nie weźmie :)

Ja pierdolę! Ja się po nim tego nie spodziewałam. Ale myślę, że nie tylko o to mu chodziło, tylko o to, że mamusia zaczyna mu w życie ingerować, on znów ma za dziewczynę Polkę i już na nią psioczą a jeszcze jej nie widzieli, z resztą widzi pewnie że jeden związek już mamusia rozwaliła, nam przez dwa lata też jakoś przychylna nie była, to po co ma się on na własnej skórze przekonywać, tym bardziej, że stać go kupić mieszkanie w Krakowie, a ten dom rodziców to żadna rewelacja... Ja to bym zburzyła najchętniej ;) Ni to garaż, ni stodoła a na pewno nie dom.

I teraz zaczynają mnie akceptować :) Wiecie, ja już nawet nie jestem ONA, oni teraz wiedzą jak ja mam na imię :P... I jest wypytywanie o mnie, dlaczego Karolina się rozwiodła, a może Karolina jest gdzieś w pensjonacie i dlaczego nie przyjechała (jak Ktosiu u nich był)... a dlaczego Karolina nie chce ślubu, a Karolina to i to tamto... łał.

a Karolina z rana miała ochotę do tej jędzy napisać list, wyjaśnić jej kilka rzeczy, bo nie dała mi wtedy dojść do słowa. Może by zczaiła dlaczego nie odbieram od niej telefonów.

A do tego całej mojej rodzinie i Ktosiowi oznajmiłam, że jak tylko na ślubie zacznie coś na mnie gadać, to ją złapię za loczki i ją wyprowadzę.. a  jak Osioł nie stanie za mną to następnego dnia pozew o rozwód złożę... Matka mnie poparła :) powiedziała, że mi nawet pomoże :)

O nie... Ja się z nimi pierdolić nie będę. Nastawiona jestem bojowo. Bo jak byłam miła, skromna, spokojna, bałam się odezwać, żeby źle nie wypaść to byłam DAMA Z MIASTA. I w ogóle Puszka Pandory...

26 maja 2008   Komentarze (6)
inne   rodzinka  

p r a c a

Dwa tyg temu Ktosiu zwolnił się z pracy, od prezesa usłyszał, że jak u kogoś będzie miał lepiej to on nie widzi przeszkód tylko chce skorzystać z okresu wypowiedzenia- dwa tygodnie... No to poszła brygada na zaległy urlop/ zw. lekarskie, po dwóch tygodniach pojechali po świadectwa pracy i była zadyma. Ten ich zaczął straszyć, że oczywiście mogą dostać świadectwa ale zwalnia ich dyscyplinarnie, wymyślił sobie, że muszą pracować kolejny miesiąc bo trzy lata u niego pracowali i taki jest okres wypowiedzenia... Ktosiu wpadł w nerwy... Powiedział prezesowi, że w kulki sobie gra, i że OK wracają na miesiąc, ale będą siedzieć, ew pracować jak reszta budowy- chlać piwo w kanciapie. a że mają podpisaną z nim umowę na zarobki to może im naskoczyć (minimum). Że na budowie ciągle syf, nie ma materiałów, sprzętu, zamawiają beton i nie przyjeżdża i że wali go taka robota, gdzie na akord mógłby zrobić dwa razy tyle jak by była dobra organizacja...

Wtedy prezes przemówił innym głosem, że im podniesie o 2 zł na godzinę, że w Warszawie będą mieć 10 domów do roboty (ok rok) (Ktosiu i ja nie chcemy za żadne skarby Wrocławia i się prezes "sypnął").

No i sobie naradę zrobili, dwóch się zwolnienia dyscyplinarnego przestraszyło, a dwóch stwierdziło, że co ich to obchodzi jak już drugą pracę mają...

Praca nr dwa- zarobki być może po jakimś czasie dwa razy większe niż Warszawa- trzeba sobie od nowa zrobić renomę po prostu, ale minimum Warszawskie obiecane, ale że prezes na miodowym miesiącu na Hawajach to tylko telefoniczny kontakt, na budowie słaba organizacja, bo kierownicy po prostu nie wiedzą co im do roboty dać- więc robili końcówki, i jeździli z jednej budowy na drugą, Księciunio nie dostał łózka a materac, wc i prysznic były w innym budynku, a nie chciało się chodzić za bardzo bo padał deszcz... Ogólnie do dupy, ale 23 zł na godzinę to se można po Krakowie jeździć, nie? No i prezes w końcu by zjechał z tego urlopu ;)

--------------------------------------


I była decyzja na Kraków, a potem na Warszawę, i się mieli podzielić, dwóch na dwóch, aż w końcu pojechali do Warszawy. Ktosiu z nakazem sprawdzenia planów, bo coś z nieba spadło tych 10 chałup.

Atmosfera w pracy napięta, ale kierownictwo łazi na palcach. I choć znowu materiałów nie ma, to zapewniają żeby o kasę się nie martwić, bo dobrze będzie.

 

------------------------------------------

No i się mnie pyta co ma robić, bo prezes z Krakowa dzwonił i że na nich czeka, że ma tyle roboty, że w każdej chwili, a że jakby co to pomoże im pozew do sądu pracy pisać, że ten drugi szef utrudnia im odejście.

No i tak... Warszawa dobra bo blisko w miarę i weekendy nasze, ale Ktosiu jest zmęczony tymi brakami materiałów, urywanymi dość poważnymi kwotami (nie powiem ostatnio dali za dużo ;], burdel mają na kółkach, a najbardziej to mnie wkurwia, że ponad 100 zł co miesiąc urywają na socjal- a paczka świąteczna to proszek E 400 gram, wino musujące co roku gorsze, i mydło oliwkowe, i pasta do zębów Colodent )

Moim zdaniem Kraków jest lepszy, bo rozwojowy, firma głównie w Krakowie i okolicach prosperuje, nie będzie nam jakiś Szczecin czy Hamburg straszył. No i kasa też ciekawa... Ciężka praca, więc nie ma co na sentymenty się zbierać tylko brać tam gdzie dają...

I... przede wszystkim może bym miała MAMUSIE z głowy, bo co długi weekend -sobota, niedziela, poniedziałek- byłby w domu, a na niedzielę co drugi tydzień jechałby do mamusi :) Ja bym to jakoś przetrawiła, a on może w końcu miałby to czego chce ;) A nie wykluczone, że raz na jakiś czas bym w pociąg wsiadła i pojechała na tą niedzielę do tej jędzy... ( bo coś się ruszyło, ale to w następnej notce)

Ech... Wybaczcie, że w takie szczegóły wchodzę, ale często ten blog mi służy to przypominania czegoś, i wtedy mam czarno na białym jak było :)

 

 

26 maja 2008   Komentarze (7)
Ktosiu  

likier

Zimno mi bylo, koc, herbata i nadal zimno, to z lodowki wyjelam likier kokosowy, jeden kieliszek, drugi, trzeci... Wypilam pol butelki sama. No pijana jestem, a ze to slodkie to rzygac mi sie chce... wiec prosto siedze, i probuje opanowac wirujacy swiat...

Ksieciunio ma przeboje z praca. ale o tym napisze moze jutro.

A i jest pod wrazeniem mojej diety, fryzjera i lepi sie do mnie przeokropnie. A fe.

Zebym bardziej przychylnym okiem na niego spojrzala kazal mi sobie kamere kupic. Ol jeee. Najpierw sobie pomyslalam- niech sie wypcha, a potem zaczelam dociekac czy kupic DVD, HD, czy minidv... Ograniczenie finansowe mam, ale z tego co sie zorientowalam to cos mozna za to kupic.. No pomysle o tym pozniej.... trza go wykorzystac... tzn ta juego chwilowa slabosc. choc nie narzekam, nie narzekam...

Jessssuu.. mdli mnie okropnie.

Ale cieplo mi :)

25 maja 2008   Komentarze (2)
pięknie jest  
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Mama-i-ja | Blogi