dziwny dzień
Rano moja kuzynka urodziła zdrowego, ślicznego chłopczyka. Chyba będzie miał na imię Marcel :)
Przeżywamy bardzo każde narodziny bo małą rodzinę mamy... i ja jakoś Martę bardziej hmm... no będziemy teraz obie matkami to może znajdziemy wspólny język.
A tak poza tym dzień lekko do dupy. Tzn sama nie wiem o co kaman... Bo raczej wsio oki i same powody do uśmiechu, a jednak jakiś taki ciężki, smutny dzień... No kurcze, nie to, żeby zły humor, bo wtedy to ciskam piorunami, raczej taki jakby mi czegoś brakowało, na coś bym czekała... I płakać mi się ciągle chciało...
Na poprawę nastroju szukam sobie jakiejś torebki na allegro.
I mimo tego, że przez ostatni miesiąc trzymałam dietę to dziś pożarłam calego batona bajecznego i jeszcze z jednego bym połknęła, wyrzuty sumienia okropne, bo od razu w lustrze widzę te moje kilogramy. No ale usprawiedliwia mnie fakt, że jestem przed okresem i mam ochotę pochłonąć kupę żarcia :)
Jutro Filip bierze udział w pokazie mody na festynie rodzinnym, kupienie jakiś fajnych ciuchów odkładałam na ostatnią chwilę, a dziś z domu wybrać się nie mogłam i nic w końcu nie kupiłam... Jutro będzie panika...
Wcale a wcale ten festyn mi nie pasuje, bo 4 godziny wśród tłumu, a Jakubowi katar zaczął spływać do gardła i od wieczora kaszle... Trzeba lekarza zaliczyć...
Ktosiu po moim miauczeniu że się źle czuję, Jakub chory- kulturalnie się pożegnał. Nawet nie zapytał czy idziemy do lekarza... A o pocieszeniu mnie to nawet mowy nie było...
Muszę naładować akumulatory. W lipcu jedziemy w Tatry... Jessssuuu ja co rano patrzę na Giewont online i tęsknię, tęsknię... Proszę Ktosia, żeby mi dał 24 godz samotności w Zakopanem... Potrzebuję pochodzić swoimi ścieżkami, potrzebuję popatrzeć swoimi oczami, upić się w hotelu, i obudzić skoro świt, wziąć butelkę wody i aparat i łazić po pustych Krupówkach... po krętych uliczkach i zaliczyć choć jedną dolinę. Może nawet rower wypożyczyć :) Ale on się boi...
baton....baton... nie. idę po kalarepę. z jabłek zeszłam.
A co do tego że ciągle chciało Ci się płakać i że pożarłaś batona, to temat przedokresowy wszystko wyjaśnia :).
Ja się odchudzam od wczoraj, bo mi się takie boczki porobiły i brzuchol mi urósł że ojej. Ale postanawiam schudnąć ze 3 - 4 kilo i wystarczy!
Nigdy to się nie zmieni.
Ale i tak sie ciesze :)
Na wakacje chcemy jechać na Hel :) Ale nie wiadomo czy się uda...
Widze ze juz wakacje planujecie... zazdroszcze, bo ja wakacje spedze w domu w pieluchach :)
Dodaj komentarz