p r a c a
Dwa tyg temu Ktosiu zwolnił się z pracy, od prezesa usłyszał, że jak u kogoś będzie miał lepiej to on nie widzi przeszkód tylko chce skorzystać z okresu wypowiedzenia- dwa tygodnie... No to poszła brygada na zaległy urlop/ zw. lekarskie, po dwóch tygodniach pojechali po świadectwa pracy i była zadyma. Ten ich zaczął straszyć, że oczywiście mogą dostać świadectwa ale zwalnia ich dyscyplinarnie, wymyślił sobie, że muszą pracować kolejny miesiąc bo trzy lata u niego pracowali i taki jest okres wypowiedzenia... Ktosiu wpadł w nerwy... Powiedział prezesowi, że w kulki sobie gra, i że OK wracają na miesiąc, ale będą siedzieć, ew pracować jak reszta budowy- chlać piwo w kanciapie. a że mają podpisaną z nim umowę na zarobki to może im naskoczyć (minimum). Że na budowie ciągle syf, nie ma materiałów, sprzętu, zamawiają beton i nie przyjeżdża i że wali go taka robota, gdzie na akord mógłby zrobić dwa razy tyle jak by była dobra organizacja...
Wtedy prezes przemówił innym głosem, że im podniesie o 2 zł na godzinę, że w Warszawie będą mieć 10 domów do roboty (ok rok) (Ktosiu i ja nie chcemy za żadne skarby Wrocławia i się prezes "sypnął").
No i sobie naradę zrobili, dwóch się zwolnienia dyscyplinarnego przestraszyło, a dwóch stwierdziło, że co ich to obchodzi jak już drugą pracę mają...
Praca nr dwa- zarobki być może po jakimś czasie dwa razy większe niż Warszawa- trzeba sobie od nowa zrobić renomę po prostu, ale minimum Warszawskie obiecane, ale że prezes na miodowym miesiącu na Hawajach to tylko telefoniczny kontakt, na budowie słaba organizacja, bo kierownicy po prostu nie wiedzą co im do roboty dać- więc robili końcówki, i jeździli z jednej budowy na drugą, Księciunio nie dostał łózka a materac, wc i prysznic były w innym budynku, a nie chciało się chodzić za bardzo bo padał deszcz... Ogólnie do dupy, ale 23 zł na godzinę to se można po Krakowie jeździć, nie? No i prezes w końcu by zjechał z tego urlopu ;)
--------------------------------------
I była decyzja na Kraków, a potem na Warszawę, i się mieli podzielić, dwóch na dwóch, aż w końcu pojechali do Warszawy. Ktosiu z nakazem sprawdzenia planów, bo coś z nieba spadło tych 10 chałup.
Atmosfera w pracy napięta, ale kierownictwo łazi na palcach. I choć znowu materiałów nie ma, to zapewniają żeby o kasę się nie martwić, bo dobrze będzie.
------------------------------------------
No i się mnie pyta co ma robić, bo prezes z Krakowa dzwonił i że na nich czeka, że ma tyle roboty, że w każdej chwili, a że jakby co to pomoże im pozew do sądu pracy pisać, że ten drugi szef utrudnia im odejście.
No i tak... Warszawa dobra bo blisko w miarę i weekendy nasze, ale Ktosiu jest zmęczony tymi brakami materiałów, urywanymi dość poważnymi kwotami (nie powiem ostatnio dali za dużo ;], burdel mają na kółkach, a najbardziej to mnie wkurwia, że ponad 100 zł co miesiąc urywają na socjal- a paczka świąteczna to proszek E 400 gram, wino musujące co roku gorsze, i mydło oliwkowe, i pasta do zębów Colodent )
Moim zdaniem Kraków jest lepszy, bo rozwojowy, firma głównie w Krakowie i okolicach prosperuje, nie będzie nam jakiś Szczecin czy Hamburg straszył. No i kasa też ciekawa... Ciężka praca, więc nie ma co na sentymenty się zbierać tylko brać tam gdzie dają...
I... przede wszystkim może bym miała MAMUSIE z głowy, bo co długi weekend -sobota, niedziela, poniedziałek- byłby w domu, a na niedzielę co drugi tydzień jechałby do mamusi :) Ja bym to jakoś przetrawiła, a on może w końcu miałby to czego chce ;) A nie wykluczone, że raz na jakiś czas bym w pociąg wsiadła i pojechała na tą niedzielę do tej jędzy... ( bo coś się ruszyło, ale to w następnej notce)
Ech... Wybaczcie, że w takie szczegóły wchodzę, ale często ten blog mi służy to przypominania czegoś, i wtedy mam czarno na białym jak było :)
A jest to nazwane - składka fundusz pracy
Dodaj komentarz