obgaduję
Ktosiu przywiózł rewelacje :) Tzn połowę placu przy domu przepisali dwa lata temu Ktosia rodzice na jego brata nr 1 (bardzo się nie lubimy, a raczej to jakaś dziwna sytuacja bo iskrzy strasznie, tzn on próbuje mi przekazać, że powinnam być uległa, bo kobiecie nie przystoi tak się wymądrzać, i że w ogóle to ja nie mam prawa o czymkolwiek decydować a ja mu pokazuje jak bardzo się myli a że przystojny bardzo, dość mądry... olewam go jak mogę- a jak po coś do nas przyjechał, nie chciał wejść do domu, a Ktosiu zażartował żeby się mnie nie bał to wyszłam do drzwi i powiedziałam, żeby się bał bo szczepiona nie byłam a gryzę ;))...
Brat nr 1 ma żonę, do której jakoś sympatią nie darzę, widziałam ją co prawda z godzinę, ale to mi wystarczyło. No po prostu taka lafirynda spod dyskoteki. Szczupła, opięte jeansy, długie kruczoczarne włosy, ostry makijaż, złota kurteczka- cały szacunek, że tak wygląda po dwóch ciążach, ale gębę ma szpetną, więc od tyłu wygląda najlepiej, a jak otworzyła buźkę to masakra. To dziewczę zna tylko gwarę, i na prawdę nie ma nic ciekawego do przekazania. No nie idzie z nią zamienić jednego zdania bo wariatka jakaś, pochwaliłam, że ma śliczną córeczkę a ona zaczęła coś fukać, młodszej trzymała smoka w buzi, nerwowo podrygiwała i poszła w cholerę.
No i brat nr 1 postawił dom, a teraz go wykańczają... Bratowa nr 1 sieje sobie trawkę wokół domku, a kury matki Ktosia wydziobują ziarno, awantura, trzaskanie drzwiami, a brat nr 1 nie chce postawić płotu- bo co ludzie powiedzą... Ktosiu mi mówi, że dylemat mają z tą pracą, przyszedł brat, gadają długo, wpada ona, drze japę, trzaska drzwiami, ojciec w szoku, matka, że ładną dziewuchę za sąsiadkę bedą mieć....
Dodatkowo dochodzi to, że Bratowa nr 1 nie potrafi gotować i uczyć się nie chce, że dzieci z matką swoją zostawia i po wsi lata i ploty ją tylko obchodzą, no i właśnie co miesiąc farbowanie włosów, ciuchy, paski...
A jak ja byłam tam jeden jedyny raz to była taka FAJNA, dzieci z matką zostawiała i na jagody z teściową chodziła, żeby sobie zarobić (na farbę do włosów chyba najbardziej)...
Ktosiu bratową zachwycony bo dupę ma zgrabną, a że ja jakoś z nią na pewno się dogadam, bo on jakoś nie może, ale on facet to o czym ma z nią gadać? He he, tylko Anka mi powiedziała jak jest na prawdę, że ani matka, ani żona... :)
To jedno....
Drugie- zaproponowali bratu nr 2 jeszcze kawalerowi przepisanie domu za opiekę :) A on tak się zachował, że nam szczena opadła!!! Powiedział matce, że to Ktosiu tu inwestował, budował, kupował, utrzymywał, więc on tego nie chce i nie weźmie :)
Ja pierdolę! Ja się po nim tego nie spodziewałam. Ale myślę, że nie tylko o to mu chodziło, tylko o to, że mamusia zaczyna mu w życie ingerować, on znów ma za dziewczynę Polkę i już na nią psioczą a jeszcze jej nie widzieli, z resztą widzi pewnie że jeden związek już mamusia rozwaliła, nam przez dwa lata też jakoś przychylna nie była, to po co ma się on na własnej skórze przekonywać, tym bardziej, że stać go kupić mieszkanie w Krakowie, a ten dom rodziców to żadna rewelacja... Ja to bym zburzyła najchętniej ;) Ni to garaż, ni stodoła a na pewno nie dom.
I teraz zaczynają mnie akceptować :) Wiecie, ja już nawet nie jestem ONA, oni teraz wiedzą jak ja mam na imię :P... I jest wypytywanie o mnie, dlaczego Karolina się rozwiodła, a może Karolina jest gdzieś w pensjonacie i dlaczego nie przyjechała (jak Ktosiu u nich był)... a dlaczego Karolina nie chce ślubu, a Karolina to i to tamto... łał.
a Karolina z rana miała ochotę do tej jędzy napisać list, wyjaśnić jej kilka rzeczy, bo nie dała mi wtedy dojść do słowa. Może by zczaiła dlaczego nie odbieram od niej telefonów.
A do tego całej mojej rodzinie i Ktosiowi oznajmiłam, że jak tylko na ślubie zacznie coś na mnie gadać, to ją złapię za loczki i ją wyprowadzę.. a jak Osioł nie stanie za mną to następnego dnia pozew o rozwód złożę... Matka mnie poparła :) powiedziała, że mi nawet pomoże :)
O nie... Ja się z nimi pierdolić nie będę. Nastawiona jestem bojowo. Bo jak byłam miła, skromna, spokojna, bałam się odezwać, żeby źle nie wypaść to byłam DAMA Z MIASTA. I w ogóle Puszka Pandory...
dobrze wiedzieć, że znowu w formie jesteś :*
Ktosiu jest pełen sprzeczności jak dla mnie, bo z jednej strony przeprasza Cię za to co zrobił, a z drugirj strony potem robi to samo i znow jedzie do mamy. Jest taki miękko-twardy dla Ciebie, zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Albo jest miękko-miękki, i dla Ciebie i dla mamy swojej. Hehehe sama się już zakręciłam. PoZdro!
ja tam na moją teściową już machnęłam ręką - niestety wychowanie w domu dziecka wychodzi na każdym kroku - w sensie głód miłości, chłód, emocjonalna pustka... no i oczywiscie konflikt pokoleń...
a najlepiej to chyba wcale się nie tłumaczyć i wyjaśniać, bo to zawsze stawia w pozycji przesłuchiwanego...
ogólnie miła rodzinka:))))
Dodaj komentarz