• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum listopad 2006, strona 1


< 1 2 3 4 5 6 >

40latek jak dziecko

Chyba powoli wracam do życia. Pranie nastawione, śledziki zrobione, dziecko w przedszkolu, kot wygłaskany, tylko pomyć gary i luzik.

Trochę się wkurzyłam znów na Ktosia (kiedy on wydorośleje???).
Otóż ma manię wyrzucania śmieci, Cztery razy po dwa razy dosłownie, dwa kartoniki po soku i już leci. Wykąpał się w sobotę i cmyk bez skarpet, z mokrymi włosami i podkoszulku z krótkim rękawem na śmietnik, potem do piwnicy. Darłam się na niego, ale ON PRZECIEŻ NA ŚMIETNIK NIE BĘDZIE SIĘ UBIERAŁ! Potem do mojego ojca jak jechał, to też krótki rękawek mu wystarczył, bo przecież autem jedzie! Niedziela była taka sama.
Wczoraj po tych kłótniach o moją prywatność w końcu odebrałam telefon od niego... Kichał, kasłał, ledwo mówił... 39 stopni gorączki!
Może brzydko postąpiłam, ale zapowiedziałam, że nie życzę go sobie w domu na weekend, bo ja po 3 opakowaniach antybiotyku nie mogę sobie teraz pozwolić choćby na katar, a i Filip dzisiaj skończył antybiotyk.
Oczywiście nie chce mu się ruszyć na pogotowie tylko leczy się polopiryną...
I nie dociera! W sobotę wybiera się ze mną do sister, żeby zobaczyć Bartusia...
Do miesięcznego dziecka z jakimś grypskiem się szykuje... No ręce mi opadają :( Nie mam siły już do niego.

P.S. mam ogromną ochotę zafarbować włosy, ale chyba domowym sposobem bo u fryzjera byłam przecież dwa tyg temu... znów palona kawa chodzi mi po głowie ;)

23 listopada 2006   Komentarze (1)

zwyczajna środa

Zaspałam do przedszkola :) Tzn o szóstej rano zrobiłam Filipowi śniadanie i jeszcze do podusi się przytuliłam. Wstałam za dziesięć ósma.. Uff... dobrze, że miałam wszystko naszykowane. Śniadanie zjedzone, tylko zęby umyć i ubrać.
Siebie nie zdąrzyłam ogarnąć, więc taka nieogarnięta zagadałam do eks'a o pieniądze... Nie to, żeby mi brakowało, ale i tak ma mało zasądzone to niech się pilnuje.
Oczywiście usłyszałam, że zapłaci jak będzie miał. A ja do niego, że chcę konkrety, bo tak to nie wiem na czym stoję i może mi to komornik wyjaśni.
A on, że jak chcę takich radykalnych opcji to przecież mogę. A ja kulturalnie i z uśmiechem powiedziałam, że chodzi mi tylko o informowanie mnie, bo trzeci miesiąc to nie dwa tyg...
No to może w przyszłym tygodniu dostanę pieniążki.
I im przez usta przechodzi, że ja się utrzymuję z Filipa alimentów :( Blee...

Słoneczko sobie ładnie świeci, mam nadzieję, że pogoda się nie zepsuje, bo chciałabym wyjść na spacer. Muszę tyłek ruszyć, bo zaczynam się zasiadywać... Wczoraj na raz wcięłam całe opakowanie Haribo i paluszki solone, popiłam litrem soku pomarańczowego... I jeszcze szukałam szczęścia w lodówce...
Cztery miesiące tej ciąży tak ładnie mi zleciały, więc nie chciałabym tego zaprzepaścić. I tak w ósmym miesiącu najwięcej włazi na wagę :) Wszystko przed nami.

Między lodówką a tv czasem biorę do ręki mój wypis ze szpitala i ze łzami w oczach czytam, że wszystko w porządku, kręgosłup, nerki, żołądek, serduszko które wyrażnie widziałam, mózg też cacunia. Mam zdrowego syncia :)
Tylko muszę wybrać się do swojego gina, bo coś ten synuś mało mi się rusza.
Filipa jak zaczęłam czuć to regularnie do końca, tak więc troszkę się martwię...

 

22 listopada 2006   Komentarze (5)

miło i niemiło...

Romeo zaczyna chodzić na panienki... wrócił przed chwilą po dwóch dniach szlajania, podjadł sobie dobrze, napił się wody z akwarium- chociaż mleko w misce ma :) i leży sobie w kablach komputera... Boję się, że zaplącze się cholernik.

Filip odkąd wróciłam ze szpitala nie mówi "mamo" a "mamusiu"... Słodkie to... Po śniadaniu ładnie zjedzonym zafundowaliśmy sobie frutellę... wiśniową... mniam mniam... Jutro pekole... Mam zamiar zapytać się swojego eksa kiedy zapłaci mi alimenty... odkąd wiedzą, że jestem w ciąży to nie płacą :) Jak nie dostanę konktetnej i w miarę sensownej odpowiedzi to trzeba się wybrać do komornika...

A eks'a matka jest całkiem niezła... Przez całe miasto szła, żeby mi przynieść jakieś papiery z banku (przyznali mi kartę kredytową a wcale o nią nie prosiłam!), zaprosiłam ją na tort urodzinowy Filipa... a ta, że musi do ZUSu (100m od nas) wpaść i jak będzie wracać to może zajdzie... Nawet czekolady dziecku nie przyniosła i oczywiście drugim razem nie przyszła...

A z Ktosiem jesteśmy na ścieżce wojennej. Mam taką szufladę gdzie trzymam jakieś szpargały... Listy od swojego byłego męża, jakieś świstki z podziału majątku, odcinki z poczty z alimentów, spisane sms'y od G, papiery rozwodowe, świadectwa ze szkoły, jakieś kartki świąteczne, stare zdjęcia... Taki mały burdel... Wiele razy Ktosiowi tłumaczyłam, że tam nic dla niego nie ma, że tam jest kawałek mojej prywatności i nie życzę sobie, żeby tam zaglądał... Oczywiście pokazałam mu co tam jest, żeby nie było, że coś ukrywam....

Zaglądam do tej szuflady i wszystko jest do góry nogami... Listy pootwierane... wszystko ruszane... Niby nic wielkiego, bo to starocie, które nie mają nic wspólnego z teraźniejszością ale poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz... No bo jak on mógł czytać moją korespondencję????

Awantura...

Patrzę do swojej bieliźniarki a tam na samym wierzchu skarpety G!!! Sentymentalnie były zakopane w jakiejś szafie... a on je na moich majtkach położył... Po jaką cholerę?

I tak to teraz błaga o wybaczenie, a ja nie mam ochoty z nim rozmawiać... nie mam ochoty na jego kłamstwa...

21 listopada 2006   Komentarze (5)

... ... ...

Zaplanowaliśmy sobie niedzielny obiad w restauracji, ale pech chciał, że była tam impreza zamknięta i z obiadku nici... Dobrze, że w domku były flaczki od mamy i gołąbki od babci.... Chciałam w konkretnej knajpce zjeść, bo podoba mi się tam i tak zaczynamy zastanawiać się nad rezerwacją czegoś na przyjęcie weselne... Na razie to dla mnie wielka abstrakcja... Nawet to, że Ktosiu namawia mnie na zgłoszenie w USC, że będziemy mieć wspólne dziecko... Podobnież można tak, żeby potem z noworodkiem na rękach nie ganiać po urzędach...

Odwiedziliśmy moich rodziców i zaraz Ktosiu musiał jechać do Wawy... Co chwila dostaję sms'y, że mam uważać na siebie... A prawdę mówiąc to niełatwa sprawa... Zapominam się, a to dźwignę, a to się schylę... Rodzinka podpowiada Ktosiowi, żeby przykuł mnie do kaloryfera ;)

A dziś mam znów dom pełen ludzi... Ma mnie odwiedzić specyficzna kuzynka, potem babcia wpadnie, żeby posiedzieć z Filipem, ja muszę niestety wyjść, przede mną kawał drogi, taksówkami już jeździć nie muszę, ale powolny spacerek :)

20 listopada 2006   Komentarze (3)
< 1 2 3 4 5 6 >
Mama-i-ja | Blogi