miło i niemiło...
Romeo zaczyna chodzić na panienki... wrócił przed chwilą po dwóch dniach szlajania, podjadł sobie dobrze, napił się wody z akwarium- chociaż mleko w misce ma :) i leży sobie w kablach komputera... Boję się, że zaplącze się cholernik.
Filip odkąd wróciłam ze szpitala nie mówi "mamo" a "mamusiu"... Słodkie to... Po śniadaniu ładnie zjedzonym zafundowaliśmy sobie frutellę... wiśniową... mniam mniam... Jutro pekole... Mam zamiar zapytać się swojego eksa kiedy zapłaci mi alimenty... odkąd wiedzą, że jestem w ciąży to nie płacą :) Jak nie dostanę konktetnej i w miarę sensownej odpowiedzi to trzeba się wybrać do komornika...
A eks'a matka jest całkiem niezła... Przez całe miasto szła, żeby mi przynieść jakieś papiery z banku (przyznali mi kartę kredytową a wcale o nią nie prosiłam!), zaprosiłam ją na tort urodzinowy Filipa... a ta, że musi do ZUSu (100m od nas) wpaść i jak będzie wracać to może zajdzie... Nawet czekolady dziecku nie przyniosła i oczywiście drugim razem nie przyszła...
A z Ktosiem jesteśmy na ścieżce wojennej. Mam taką szufladę gdzie trzymam jakieś szpargały... Listy od swojego byłego męża, jakieś świstki z podziału majątku, odcinki z poczty z alimentów, spisane sms'y od G, papiery rozwodowe, świadectwa ze szkoły, jakieś kartki świąteczne, stare zdjęcia... Taki mały burdel... Wiele razy Ktosiowi tłumaczyłam, że tam nic dla niego nie ma, że tam jest kawałek mojej prywatności i nie życzę sobie, żeby tam zaglądał... Oczywiście pokazałam mu co tam jest, żeby nie było, że coś ukrywam....
Zaglądam do tej szuflady i wszystko jest do góry nogami... Listy pootwierane... wszystko ruszane... Niby nic wielkiego, bo to starocie, które nie mają nic wspólnego z teraźniejszością ale poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz... No bo jak on mógł czytać moją korespondencję????
Awantura...
Patrzę do swojej bieliźniarki a tam na samym wierzchu skarpety G!!! Sentymentalnie były zakopane w jakiejś szafie... a on je na moich majtkach położył... Po jaką cholerę?
I tak to teraz błaga o wybaczenie, a ja nie mam ochoty z nim rozmawiać... nie mam ochoty na jego kłamstwa...