w domku
Ktosiu pojechał i jakoś spokojniej się w domu zrobiło, tylko młody od okna do okna chodzi i marudzi, kiedy on wróci?!
A ja miałam całkiem miły wieczór, sister i Martino wpadli na sałatki, akurat babcia przyniosła mi owocową a mama podrzuciła warzywną... Oczywiście narzekałyśmy na facetów, gadałyśmy o perfumach i ciuchach... Poszli jak zaczynała się Magda M. Niestety to już nie taka imprezka jak wcześniej bywały, ale przecież jestem w ciąży....
Nie mogę jeszcze za bardzo wychodzić tak więc dzień spędzimy w domu. Może mama do mnie wpadnie z Oskarem... Groby odwiedzę w weekend jak już doktorka mi powie, że nie kwalifikuję się do szpitala. A jestem blada jak trup.. i dycham wcale nie mniej...
W nocy miałam dziwny, ale nawet przyjemny sen. Spotkaliśmy się z G, chodziliśmy za ręce, całowaliśmy się i spóźniłam się przez to na własny ślub... Pod domem grała jakaś orkiestra, a ja bez makijażu, z rozczochranymi włosami wciskałam się w białą suknię.... He he... i paznokcie miałam tragiczne :)