• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum listopad 2008, strona 3


< 1 2 3 4 >

jedziemy w góry

Płakałam pół nocy z przerwami, mąż stwierdził, że coś z tym musimy zrobić... Hmm...

Ale wzeszło śłonce i PIERDOLĘ TE GÓWNO co się plącze wokół nas. Jestem SZCZĘŚLIWA! A jak komuś się nie podoba to spierdalać...

I jedziemy w góry, bo co innego może mi poprawić nastrój?
Teściowa nakupiła mi serów- oscypki, mam nadzieję bryndzę, i te makaroniki... Oni nie jedzą tego za bardzo, wiem, że to specjalnie dla mnie...

tatry

A w ciągu najbliższego miesiąca mamy zamiar kupić samochód... Tzn przed świętami chciałabym go już mieć, ale mogę poczekać trochę dłużej, w końcu w tego grata tyle wpakowaliśmy, że MASAKRA! Zakochałam się w fordzie ghia z Krakowa ale 2,5 litra silnik, Ktosiu mówi, że woli taki do 2 litrów... znajdę, tylko tez się zakochać chcę ;)- drugie moje zakochanie to xara citroena, ale aż z Wrocławia więc z przyczyn technicznych sobie tylko wzdychnęłam i tyle... ech...

Będzie dobrze :)

P.s. Na lato odgradzamy się od babci kratami... Od jej strony bedzie kratka z jakimś gęstym wzorem- kute liście czy coś, duża donica z jakimś kwiatkiem pnącym- kupiłam juz nasiona :) i w dupie z taką rodziną...

08 listopada 2008   Komentarze (4)
inne  

totalna schiza

Noż kurwa, poszłam sobie do tego gina... i żeby było fajnie mój mąż poprosił babcię żeby została z łobuzami, bo on pojechał dogadywać się z mechanikiem ( krętacz i oszust- mechanik)

Wracam i babcia zaczyna swoje fukanie, bo Ktosiu zostawił jakieś pudełko przy drzwiach, bo mop w wiaterku stoi przy łazience i inne takie. Że mamy dużą kuchnię a tam nieporządek. Przyznaję. Mamy dwa metry mebli, reszta to prowizorka, pod jakimś starym stolikiem stoi gąsior z winem, Stolik przykryty jest obrusem, a na nim matles jajek i rzucony przez Jakuba lizak... Ani mi te jajka tam nie przeszkadzają ani nic... No kurwa. Wiem, że mogłabym je schować do lodówki, ale akurat mam tam starsze jajka i żeby się nie pomieszały... No kurwa, nawet się nad tym zbytnio nie zastanawiałam. Kupiłam bo dużo piekę... Leżą sobie i chuj, i zaczęła najeżdżać, że ja pewnie całymi dniami to przy komputerze albo przy telewizorze siedzę, a jak jej zaczęłam wymieniac po koleji co dziś zrobiłam to stwierdziła, że wszystkie (kobiety) to robiły i ja taka wymordowana jestem jakbym miała pięcioro dzieci i pracę w polu. A przecież mi chodziło tylko o to, że nawet nie miałam czasu jebanej kawy się napić. A była 17 z minutami.

No i się miarka przebrała, pojechałam jej ostro. Że mam jej totalnie dość, że chodzi i obrabia mi dupę, że każda jej wizyta to dla mnie nerwy totalne, że szpieguje, mróz czy deszcz to wylazi na balkon i komentuje czy mamy okno otwarte, w którym pokoju światło się świeci, że tydzień leży mi kapusta na balkonie ( a niech kurwa mi zgnije- moja jest) że my to wszystko słyszymy, i wiemy że takie REWELACJE idą dalej, że mimo że ja z ludźmi to na dystans, to mnie zaczepiają i chwalą, żę taka jestem opiekuńcza dla dzieci, że tak zakupy dźwigam, że nikt mi nie pomaga, że po koleżankach nie latam.... a że kurwa ja dla własnej babci jestem zawsze najgorsza... że mi jest cholernie przykro i żal, i że dziekuję jej za pomoc i żeby się od nas odpierdoliła raz na zawsze.

Wyszła, ale za chwilę zadzwoniłam do niej i jeszcze jej powiedziałam, że jest śmieszna, że jak ziemniaki od kogoś brała to wołała nas przez balkon, że awanturę robiła, aż Leszek dla świętego spokoju poszedł i wziął pół metra tych ziemniaków, że znów było źle bo za mało i cała rodzina i wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że jesteśmy tacy głupi i nieodpowiedzialni, że nie kupiliśmy ziemniaków! (te pół metra to przecież nic)  a co najśmieszniejsze to było grubo ponad miesiąc temu a moja matka i ciotka kupowały ziemniaki dopiero przed Wszystkimi Świętymi, a kuzynka (taka moja rywalka) do dziś nie kupiła bo chodzi do knajpy jeśc albo do matki, ewentualnie kupuje- pierogi, kotlety w sklepie garmażeryjnym. A teraz mnie sąsiadki zaczepiają i pytają czy jestem zadowolona z tych ziemniaków, bo moja kochana babcia takie wielkie halo robiła pod blokiem a że sama rdza i połowę odpada... A ona że mi odda pieniądze za te ziemniaki. A ja jej powiedziałam, że mnie na nie stać, tylko mnie wkurwia to wpierdalanie się i rządzenie moimi pieniędzmi i życiem.

No i wtedy się babcia zdenerwowała, że ona jest starsza i ma prawo ode mnie wymagać, żebym ja miała jak w pałacu czysto i idealnie ( czyli wg niej) bo ja nie pracuję a że sama moja matka do mnie nie przychodzi bo niby nic jej się u mnie nie podoba. (ojciec jakoś przychodzi) ( a w ogóle to sory, ale czasem mam dość bo ciagle ktos się do mnie wprasza- bo u mnie mozna liczyć na dobrą kawę, herbatę i domowe ciasto- miłą i spokojną rozmowę- u mojej matki to czasem herbaty nie uświadczysz u kuzynki też, a u babci i owszem w szklance w której ona piła tylko opłukanej pod stróżkiem zimnej wody)

A moja matka jest alkoholiczką i woli pić a nie przychodzi do mnie bo jedynie ja potrafię powiedzieć jej, że mi się rzygać chce na jej widok i że chętnie bym jej całą skrzynkę postawiła, żeby raz a porzadnie się zachlała na śmierć. Bo wtedy ojciec by miał lżej a moje dzieci miały by normalną "babcę" na cmentarzu....I laurki na dzień babci stawiały by na pomniku a nie napierdolonej jak świnia debilce, która płacze " o jakie ja mam kochane wnuczki a babcia taka biedna, że nawet po lizaczku wam nie kupiła... " ( a na flaszkę starczyło)...

I to babci powiedziałam i zaczęła szlochać przez słuchawkę i się rozłączyłam...

Yaaa.. wiem- jestem suka.

Ale wiecie... Ja dużo przeszłam. Nigdy w zasadzie nie miałam łatwo bo matka od zawsze wolała towarzystwo niż dom a potem to nie towarzystwo a swoją przyjaciółkę wódeczkę, ojciec zamknięty w sobie domator. Za mąż 1 razem wyszłam biednie, on bez wykształcenia- ledwo zawodówkę skończył- jego rodzice- pracowici ale nie do życia. Wydawali kupę kasy na jedzenie ( tesciowa kucharka) a na wszystko inne żałowali i kupiowali wszystko używane. Wszystko! a czasem to teściowa przychodziła z wiadomością że jakis fotel stał na śmietniku i że był w dobrym stanie i potem mój eks wsiadał w auto i przywoził "zdobycz". Oczywiście u mojej babci i matki ta rodzina była obrzydliwa bo miała meble nie od kompletu a w łazience to były plastikowe płytki i lustro z ramą ze sklejki...

Po rozwodzie to gdyby nie G to byśmy z Filipem zdechli z głodu. Wszyscy mnie w dupie mieli, wszyscy. Nawet na święta nie zadzwonili, a co mówiąc żeby zaprosili.. Więc ja musiałam dzwonić i pytac kiedy mamy ich odwiedzić, bo jakbym nie przyszła to by były fochy, że nie zadzwoniłam i nie przyszłam.... nie ważne że czasem karta ważność skończyła a trochę było żal kupić drugą ( ciężkie to czasy były)

A jak mi się zaczęło układać i dzięki Bogu to ja się mogę ewentualnie skarżyć na "ciotowatość" (niezaradność) mojego męża albo na to, że Jakub se kwiczy 3 dzień i wpycha paluchy do gymby po żołądek...  albo na inne przyznajmy szczerze MAŁO ISTOTNE pierdoły... Bo osiągnęłam to co chciałam, mam pracowitego, zapatrzonego we mnie męża i dwóch cudownych synów, małe mieszkanko, kocicę najpiękniejszą i najwredniejszą na świecie...i dziesiątki czy setki innych powodów do dumy.

To taka pizda będzie doprowadzać mnie do łez i kurwa robić ze mnie patologię. W A R A.

Bo mi jest po prostu ZA dobrze. Muszę być taka nieszczęśliwa jak cała reszta. Muszę być biedna, chytra, muszę wszytkimi pomiatać, dupy im obrabiac i cieszyc się z cudzego nieszczęścia... a i koniecznie MUSZĘ byc gruba!

P.S. Babcia zaczęła tak fiksować totalnie ( wcześniej było mniejsze nasilenie) jak zaczęło nam się układać z Ktosiem... Zazdrość, że wnuczka jest szczęśliwa?

Ja już nie wiem...

I co tu się dziwić, że ja tu z Wami wolę być i mimo lgnących do mnie ludzi (sama nie wiem czemu) wolę trzymac się na dystans. Jak najbliższe osoby mnie tak ranią...

 

 

 

07 listopada 2008   Komentarze (1)
inne   plotkuję  

sranie w banie- auto do kasacji

W samochodzie padł silnik- jedyna część auta na którą nie narzekaliśmy, tak więc trza się z gratem pożegnać :)

Ktosiu ma wątpliwości i się mota, ja bym go juz od tego mechanika nie odbierała, bo jeszcze płacić za holowanie? 100 km prawie? Naprawa grubo ponad tysiąc i co z tego jak tłumik zaraz padnie, łóżysko w kole ledwie zipie, blacharz lipe zrobił i ani to wygląda ani ... ech... Nio to ja chętnie temu mechanikowi w rozliczeniu za holowanie do niego i popatrzenie co się stało mogę mu to auto podarować, niom.. ucieszyłabym się jakby rzucił za niego z 500 zł. Umowa i do widzenia gracie. Ale mąż nie zagada...

Na rynku aut jest pełno, ale mój mąż to myśli o świeżyźnie. Taki 3- 5 latek mu się widzi... Ale on totalnie nie dba o auto, myjnie mamy pod blokiem, pff tylko go myje jak jedzie do mamusi na wieś :) a żeby się zainteresować czemu się szyba zacina, może coś przeczyścić? To lepiej całą wiązkę elektryki odczepić :) Przy okazji światło w bagażniku ;) Jak wieczorem wracamy z zakupów to se telefonami świecimy jak chcemy coś wyjąć ;) a jak nam gorąco to wiecie... trza się rozebrać a w lato to była masakra ;) On z taką pierdołą do mechanika tylko i wyłącznie, a mechanik 300. To ja już wolę tym telefonem świecić ;) TYm bardziej, że po wypadku nosiliśmy się z zamiarem kupienia czegoś. I nastała ta chwila :)

Tak czy siak, rozeznanie zrobiłam i zdecydowałam się na 8 latka... do 10 tys coś kupimy a to jak gwiazdka z nieba wg tego naszego grata... Tylko tego mojego Osioła muszę przekonać. Daj mi Panie Boże cierpliwości. I żebym bubla jaiegoś nie wybrała, bo intuicja kobieca tez przecież może zawodzić czasem ;)

P.s. kasę mamy u Ktosiowego brata od ponad roku- ma ale jeśli nam się nie spieszy ( mojemu mężowi nigdy się nie spieszy )... No i ja już mam dwa auta w okolicy do zobaczenia, ale zanim mój mąż się upomnie... Oj to będzie trudny czas przed nami... Coś tak czuję.

Dziś niania, logopeda, solarium, manikiur i pedikiur, depilacja ( też tak macie? )- jutro idę nowego ginekologa wypróbować, bo mój Maniek robi karierę i tylko prywatnie teraz przyjmuje. Jak mi się nowy nie spodoba to się wtedy nad prywatnymi wizytami zastanowię, a tak to trzeba pieniążki szanować. Tym bardziej, że wydatki wydatki... dziś 91 zeta na mundurek wypalę... 1 koszulka z krótkim rękawem, kamizelka, bluza z długim rękawem- nie tanio, co??? Tym bardziej, że na allegro  taka wyszywanka z tarczą szkoły kosztuje około 4-5 zeta, t-shirt granatowy za 10 można kupić..

06 listopada 2008   Komentarze (8)

fotorelacja

Nie no żyję... Tylko mąż kupił mi Milaczka, Siostra z Wrocka przyjechała na chwil kilka i szczerze?!.. bycie mamą czasem mnie przerasta ( czyt. JAKUB daje czadu :[ )

A u nas było/ jest tak...

milaczek

po kąpieli

cudaki

poranki bywają jak z bajki.. tylko się wstawać nie chce ;)

ranek

ja czasem łapię jakąś melancholię a czasem jestem nieprzytomna ze zmęczenia

ja

ale wieczory są dla mnie i Michałków Wawela ;)

śpi

Nie mogłam kupić kominka do aromaterapii to se kupiłam lampę ;]

ufo

Padło nam auto gdzieś pod Kielcami, więc weekend spędziliśmy lokalnie, a tu niewiele mam rodziny- odwiedziliśmy znajomych i żołnieży... Filip zapalał znicze, był zachwycony, Mały też.

...

 

znicze

a od poniedziałku mamy tak- wujek Martin, ciotka Agata, czerwone wino i dużo żarcia ;)

z martinem

a Jakub

A mi pękają kąciki ust od jakiś 3 miesięcy, czasem krew poleci z nosa i w aptece dostałam kompleks witaminy B... niby pomaga w przemęczeniu :)

Chyba se kupie organizer do tabletek bo już się gubię co i kiedy mam brać ;)

P.s. Nasz sobotni wyjazd w góry stoi pod dużym znakiem zapytania... Fak! Ale z drugiej strony jestem tak wymęczona i mam tyle roboty, że chętnie bym połaziła po domu bez makijażu i pomalowała chłopaków pokój... ;)

04 listopada 2008   Komentarze (5)
dzieci   inne   fotografie   żyjemy  
< 1 2 3 4 >
Mama-i-ja | Blogi