• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum czerwiec 2008, strona 7


< 1 2 3 4 5 6 7 8 >

upał i przedślubne dylematy

 

Mam tyle spraw na głowie, że nie daję rady- zapominam, albo po prostu rezygnuję. Np dziś Księciunio ma imieniny, obiecałam mu Polsat cyfrowy załatwić, od soboty mecze, kurcze, taki gorąc, Jakub ciągle marudzi, i jak pomyślę, że na tym stoisku będę musiała z dwoma łobuzami się wszystkiego wypytać, spisywać jakąś umowę, to rezygnuję... Może jutro? A jutro może być futro bo przecież od ręki takich spraw nie załatwiają...

Do tego czas najwyższy kupić obrączki. Ktosiu oczywiście po najniższych kosztach, te co miał z Asią kupił za ponad 8 stówek, a sprzedał za 250 zeta. Białe złoto nie jest w cenie, połączenia takie i mat nie są w modzie, i jakieś odczynniki są drogie, żeby jedno złoto od drugiego odłączyć... No i on myśli, że za te 250 zł ja kupię obrączki :D

No i nie możemy się dogadać, ja chcę szerokie bo mam dziecinne dłonie, krótkie palce, więc jak będę mieć wąską obrączkę to palec automatycznie będzie wyglądał jak serdelek, on wąską chce a w zasadzie stwierdził, że on w niej chodził nie będzie, bo albo zgubi albo się zniszczy w pracy... No i mnie wkurwił. To dlaczego ja mam nosić? Więc w ogóle po cholerę kupować i potem wrzucać do pudełka? No to zaproponowałam mu takie sztuczne z odpustu, w ostateczności srebrne... No zastanawiał się nad srebrem a potem nad tym, że ja muszę nosić :D I go wyśmiałam, srebra ja nie noszę :P...  No i jesteśmy w punkcie wyjścia... Chciałam jeszcze grawer w środku. Taką pamiątkę... A on, że po co? Że może potem je sprzedamy i będzie kłopot z tym grawerem :) Rozwalają mnie takie gadki... Dla mnie sprzedanie obrączek to jak koniec małżeństwa...

Z C. się dogadywaliśmy w tych sprawach. Zdjęliśmy obrączki dopiero jak już na prawdę było pozamiatane... Kurcze, jeździłam w góry do G i miałam obrączkę na palcu. Potem ją położyłam na kuchennej półce, leżała, a pewnego dnia już jej nie było, C potem ze łzami w oczach mi wypomniał, że nawet jeszcze papierów rozwodowych nie złożyliśmy... Potem w Walentynki swoją zdjął przy znajomych i powiedział przy nich, że już mnie nie kocha... Zajebiście przykre to było... Symbole są  ważne.

Więc nie wiem co robić, wąska i szeroka- ni w pizdę ni w oko? Czy kupić po swojemu, wymierzyć mu palucha i mieć w dupie.... Czy kupić srebrne i walnąć je potem w kąt, albo sprzedać... Kurwa, że nie ma gdzieś w pobliżu wypożyczalni biżuterii ślubnej ;)

Ech... w zasadzie to ja wiem, że on tak gada, żeby gadać, drażni się, zamiast poważnie podejść do tematu... W każdej kwestii tak jest i wychodzi potem na moje. A ja znów za bardzo biorę do siebie takie gadanie, jest mi przykro i się tu wypłakuję...

Następna sprawa to garnitur, mi jakoś tak bardziej pasuje jasny... Osioł chce ciemny i to jeszcze granat!!! No ja wiem,że to modny kolor ale kurcze dla kobiet! On ma ciemną karnację, więc ja go widzę w ciemnym kremie albo w kolorze stalowym najlepiej rozjaśnionym paseczkami... A on mi, że ciemny jest bardziej uniwersalny, bo jasne są tylko na lato... a on nienawidzi garniturów i jak już ma płacic to za taki co przez 10 lat będzie mu służył :)

Do tego knajpa... Miał być obiad z kolacją, przystawki, tort i papa a on już kombinuje całonocną imprezę, bo kurwa po góralsku musi być, zastaw się a postaw się... wrrr... Do tego matka moja mu powiedziała, że jak to tak tylko do 22ej? Jak  Księciunia rodzina na to? i w ogóle? Ale ja powtarzam, że to chrzciny a ślub to mały dodatek... I czy ktoś robi całonocne chrzciny?

A i jeszcze błysnął Ktosiu, że w górach jest tradycja, że rodzice i chrześni nie piją alkoholu na imprezie, i żebym sobie nie myślała, że będę pić chociażby wino. No i zrobiłam zadymę, bo żebym wódkę chlała, albo wino piła w ilościach hurtowych, ale żebym po własnym ślubie się kieliszka wina nie napiła, to wielka przesada. Z resztą ani impreza w górach ani ja góralka :P

Menu też stoi pod wielkim znakiem zapytania... Ustaliliśmy rosół bo mają zajebisty w tej restauracji... Z własnej roboty makaronem, niebo w gębie, a już dalej nie możemy pójść bo... Schabowe be, de volay czy jak to się tam pisze nie za dobry robią, w ogóle nie za bardzo chcemy drób, bo kaczkę też mają nie za dobrą... Mają genialne kluski śląskie z gulaszem, ale on juz kręci nosem bo śląskie i nie każdy lubi kluski... No i teraz zastanawiamy się nad zrazami, czy innymi roladkami... Co mi tez się ze śląskiem kojarzy! A teraz dojebał, że zamówimy trochę tego a trochę tamtego, co jest niemożliwe, bo w restauracji tego nie za bardzo preferują, a po za tym nie za ciekawie jak będzie coś bardziej chodliwe i zabraknie... Tak to jest jeden zestaw, no i sory, nie ma tak, żeby trafić w każdy gust.

Pracowałam jako kelnerka na weselach i wiem, że im większy wybór tym gorszy burdel. Ludzie są nie zdecydowani, lata się z talerzami, wymienia, cuduje i jeszcze pretensje, że tak czy siak.

A i nawet mamy problem, bo ja twierdzę, że ziemniaki koniecznie jak już te zrazy, albo tłuczone, a najlepiej młode z koperkiem, a Księciunio, że niech będą ziemniaki i frytki do wyboru, bo on z chęcią by zjadł z frytkami... No i znów traf proporcje. Ile tych frytek w stosunku do ziemniaków?

No i chuj, chyba ankietę trzeba dołączyć do zaproszenia, co Pan/Pani dnia tego i tego mają ochotę skonsumować? Ile i czego Pan/ Pani wypije? ITD...

No to się poskarżyłam a problemów do rozwiązania jest o wiele wiele więcej... Ale jeszcze tylko ten ślub i mam zamiar przez chwilę NIE MYŚLEĆ... NIE DECYDOWAĆ, skupić się na dzieciach i domu...

 

 

03 czerwca 2008   Komentarze (7)
Ktosiu   narzekanie  

krótki weekend :(

Niedziela spędzona bardzo miło :) Tylko kurcze co to za moda wysyłania sobie życzeń przez sms'y na dzień dziecka? Dostałam kilka i mnie zatkało :)

Ktosiu zacierał ręce w weekend bo musiałam się zrelaksować w kuchni po tym trudnym tygodniu więc zrobiłam zrazy vel roladki- Jakub od dwóch miesięcy nie chciał jeść mięsa i wędlin- musiałam mu w zupkach i znów papkach przemycać a tu zdziwienie zjadł taką roladkę i jeszcze nas popędzał, żebyśmy go szybciej karmili, w niedzielę znów zrobiłam gulasz wołowy. Tak na odwal się, bo od rana przez kilka godzin miałam w domu przedszkole- porozkładane koce, pikniki na balkonie, kołdry i poduszki na podłogach... Tańce, zabawy, płacze, Ktosiu dźwignął Weronikę a potem już wszystkie dzieciaki na ręce chciały, o dziwo włącznie z DOROSŁYM Filipem :) A gulasz okazal się rewelka, mimo tego że ciągle coś ktoś ode mnie chciał :) Chyba w końcu znalazłam dośc fajną przyprawę- mieszankę pieprzów, i nie jest mielona tylko taka w płatkach :) Super! :)

Chcieliśmy po południu jechać do Fantazji, głównie dla Jakuba i basenów z piłeczkami, ale Filip się zbuntował i w zasadzie zrobiliśmy 25 km po 1 zestaw Haapy Meal i pooglądaliśmy sobie kamery, ale żadna mi się do ręki nie przylepiła :)

deptak

W drodze powrotnej pojechaliśmy nad jeziorko :) Dzieciaki za wszelką cenę chciały wejść do wody, Jakub uciekał nam na deptaku, piszczał z radości i wywalał na wierzch język- taki objaw zadowolenia :)

jedlnia

górale dwa

Weekend zakończyłam 3 małymi kieliszkami witosha... na balkonie i się narąbałam jak mała świnka. Bo w zasadzie to przez cały dzień zjadłam trochę sałatki z brokułami i serem feta oraz zimnego cheeseburgera z Filipowego zestawu. Ktosiu musiał mieć ubaw, bo wzięło mnie na gadanie, śmianie i turlanie po nim. Około 1 w nocy pozwoliłam mu pójść spać :) O 4ej wstawał do pracy, a o 5ej Jakub nakazał rozpoczęcie dnia :) MASAKRA po prostu....

02 czerwca 2008   Komentarze (1)
dzieci   Ktosiu   pięknie jest   fotografie  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 >
Mama-i-ja | Blogi