• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum czerwiec 2008, strona 6


< 1 2 3 4 5 6 7 8 >

marudzę i tyle

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, ledwie doszłam do apteczki, żeby wziąć procha od migreny, kurcze, zawsze super ekstra to na mnie działa, a dziś... bolało mniej, ale wciąż. No i wszystkie plany rypły. Mialam iść po truskawki i kwiaty na balkon, bo ostatnio nerwa złapałam i domowe krzaczory powyrzucałam, które na balkonowym parapecie tylko miejsce zajmowały. Nie wiem, nie lubię kwiatów w domu, bo mi się wydaje, że niepotrzebnie miejsce zajmują... Za to mogłabym mieć wielgaśny balkon cały ukwiecony.... I może coś wymyślę, żeby tych kwiatów zmieściło się więcej...

Miałam zrobić jakieś ciasto z truskawkami, ale w lodówce kilka sztuk.... Snułam się po mieszkaniu... I w końcu zrobiłam sobie kawę... Przestało boleć...

I sama nie wiem co ja mam myśleć. Niby zawsze byłam w grupie podwyższonego ciśnienia, a jak już lato przychodziło to notorycznie ból głowy, nerwowość, buchanie w czasce... Odstawiłam kawę, bo się ciepło zrobiło i sobie myślałam, że koniec zamulania żołądka...

I że niby kawa działa na moje wysokie ciśnienie? No nie kumam.

A jakoś mi się nie chce po lekarzach ganiać, ale w końcu będzie trzeba zbadac o co chodzi...

No i teraz Jakub zasnął i się relaksuję, burdel mam wszędzie i gdzie się podziała moja organizacja??? Nie mam siły, jak widzę brudną łazienkę to mi się płakać chce, ale chłopaki tak mi dają popalić, że jak mały zaśnie to Filip ma nakaz zajęcia się sobą i ja wpadam na blogi, potem prysznic jakiś, cokolwiek zrobię i już dzień dobry tvn, albo przyczepieni do spódnicy, albo się tłuką, albo bałaganią i chodzę i sprzątam... rozdzielam, zajęcie im jakieś znajduję, ale 5-10 minut i znów od nowa...

A Martyniu- prasowanie u mnie to układanie ubrań w szafach i jedynie prasuję Jakubowi bodziaki bo tego nam idzie dużo i sobie spódnice bo wieszam w szafie :) Reszta jest prasowana kiedy jest potrzebna, ale moja mama i babcia są w szoku i ciągle mnie za to negują, nie dociera, że uprasowana bluzka i złożona do szafy, wyjęta po kilku dniach jest zmięta, a przynajmniej ma te chamskie zakładki... Z resztą ja już się z matką w te gadki nie wdaję, bo co wytłumaczę osobie która mnie i Agacie majtki i skarpetki prasowała... O! nawet rajstopy.

Moja matka to była maniaczka czystości, nigdy się z nami nie bawiła, tylko sprzątała albo się darła "gdzie masz ciapy??? brudna podłoga, zaraz skarpety będą czarne!", a podłoga lśniła bo była myta codziennie a w kuchni to nawet dwa razy na dzień :)

I ja miałam przez chwilkę taką fazę ;) A teraz.... chyba przegięłam w drugą stronę, ale wszystko zrzucam na to odchudzanie, bo na prawdę czuję się jak wrak, a cerę mam okropną i cóż że kilka kg mniej jak w lustro patrzeć nie mogę...

P.S. Rano chłopaki oglądają bajkę, a ja leżę w łóżku z butelką wody i czekam na efekty tabletki... Filip wchodzi do pokoju z moim portfelem i taki tekst : "mamo, masz dużo tych setek, mogę sobie wziąć jedną?"... Masakra, zostawiłam portfel na wierzchu i dobrze że mały się pierwszy do niego nie dostał... Ta... dużo... ja wczoraj liczyłam czy nam do 10 wystarczy :) Oby do wtorku :)

06 czerwca 2008   Komentarze (5)
narzekanie  

już czwartek...

Już czwartek a ja nic nie zrobiłam- Jakub daje mi popalić, teraz śpi, więc szybka notka, kąpiel, przyszykowanie obiadu, ogarnięcie mieszkania, podłogi, mam kupę prasowania... i jeszcze na miasto muszę się wybrać najpóźniej do 13ej :) Połowy  z tego nie zrobię pewnie...

A dziś babcia mnie zaskoczyła :) Mój kuzyn z Kanady kilka dni temu zdecydował się, że przylatują do Polski :) Jutro mają lot, ale kilka dni w Niemczech, kilka w Austrii, potem Śląsk i wpadną na kilka dni do nas. Ciekawe czy Filip będzie się znów dobrze dogadywał z Karolkiem :) Ada zdała ostatni egzamin na uczelni i dopięła swego :) Jest pielęgniarką :) Cieszę się, bo dwa lata temu mówiła jak się tego nie może doczekać, i że rok popracuje i spróbuje zajść w ciążę :)

A ja wciąż z tymi obrączkami, muszę Osioła w ten weekend na jakieś namówić :)

Mieliśmy takie

stare

 

Była narzeczona Ktosia je wybrała, na początku stwierdziłam, że mogą być, ale potem zaczęły dziwnie tracić blask i wyglądały jak brudne...

z allegro

Tą obrączkę znalazłam na allegro... Nawet mi się podoba, bo nie wygląda jak obrączka ;) I wtedy Osiołowi bym kupiła taką cienką ze 3 mm, i niech każdy ma to co lubi :)

A ogólnie to wybrałam te...

ulubione

 

 

Są proste, średnio szerokie, dla mnie po prostu śliczne :) I do nich będę chciała przekonać Ktosia... Kurcze, kupiłam sobie niezbyt kosztowną kieckę bo bez sensu dla mnie wydać na kilka metrów materiału 2-3 tys złoty, więc chociaż niech będę mieć ładną obrączkę :(

Podobają mi się tez takie w grecki wzór, pasowałaby mi taka do pierścionka zaręczynowa, ale komplet kosztuje tak około 1500-2000 zł, więc trochę przesada...

Oj... wszystko tyle kosztuje... i się starsi ludzie dziwią, że teraz na kocią łapę coraz częściej się żyje...

 

05 czerwca 2008   Komentarze (10)
dzieci   Ktosiu   inne   fotografie  

Agata Mróz

Nigdy nie byłam jakąś fanką sportu, jeśli coś przykuło mój wzrok w tv to jedynie Krzysztof Hołowczyc lub teraz Robert Kubica :) Ale... Trzymałam kciuki za powrót do zdrowia Agaty Mróz... Śledziłam artykuły w gazetach... O 13ej w radiu usłyszałam, że przegrała :( Jakoś trudno mi się pozbierać. I ta mała dziewczynka która mamy nie będzie pamiętać... wciąż mi w głowie to siedzi

 


04 czerwca 2008   Komentarze (8)
inne  

dieta, ruch

Odtłuszczanie, to przede wszystkim mam teraz w głowie... Nie wiem... jakieś 2-4 kg w dół w ciągu 1,5-2 miesięcy napawa mnie optymizmem, ale zaczynam się łamać, np znów piję witosha co jest beeee. 1,5 miesiąca bez alkoholu, kawy, słodyczy... Kawa znów mnie kusi, dziś się złamałam i otworzyłam nowe opakowanie... nie wytrzymałam, duży kubek wypiłam. Za to wprowadziłam kilka ćwiczeń typu canaletix... rozciąganie, delikatne ruchy, wiem, że to działa, tylko trzeba cierpliwości...

Przez to ciągłe myślenie że tego nie powinnam, czy śmego zaczęłam być drażliwa, a że Jakub z Filipem mieli dziś gorszy dzień to po południu miałam lekkie załamanie nerwowe, kurwa, byłam złą matką, zołzą czepiającą się o wszystko... Wypiłam dwa kubki melisy i od razu stosunki nam się poprawiły... Ale i tak żałuję... Boszeee, co za dzien, dobrze ze już się skończył.

Jutro będzie lepiej, musi!

A co do odtłuszczania. Od urodzenia byłam niejadkiem, matka się najeździła po lekarzach, słabe szanse mi dawali na przeżycie... Ale przeskoczyłam magiczny 7 rok i jakoś poszło z górki (czekam na to u Filipa)... Ale miałam super przemianę materi i koleżanki mi zazdrościły, że batony Bajkowe czy Pieroty wpiepszałam po kilka sztuk i nie tyłam... Zaczęło się jakoś po mojej osiemnastce... Coraz trudniej zaczęło mi się utrzymywać wagę, przed studniówką to był koszmar, z 36 weszłam na 38 a nawet 40... i trudno było mi to utrzymać, a po ciąży z Filipem to już koszmar, wtedy odkryto u mnie niedoczynność tarczycy, leczyłam może przez rok, a potem się pogodziłam z moimi krągłościami i pożegnałam z tabletkami które powodowały już u mnie odruch wymiotny...

Jak się wyprowadziłam od Eksa i przeprowadziłam do mieszkania wynajętego przez G to zmieniło się całkiem moje życie, nagle sama o wszystkim decydowałam, miałam dużo czasu dla siebie, bo Filip do 15ej w przedszkolu... zaczełam ćwiczyć, zgubiłam brzuszek i na Sylwestra z G mogłam zał0ożyc panieńską kieckę, dość rozciągliwą, ale byłam dumna, że tej oponki juz prawie nie mam :) ale on... przynosił mi do łóżka jajecznicę z kukurydzą, po północy piekliśmy pizzę, dużo piwa, wina i w ciągu kilku dni nadrobiłam to co gubiłam przez kilka miesięcy... A potem zaczęło się psuć między nami to już tyłam i chudłam na potęgę... Jednak z tym pierwszym na plusie.

Jak poznałam Ktosia, to bardzo mi zależało, znów myślenie o każdym kęsie... Troszkę spadłam... jak sytuacja się już wyklarowała i zamieszkaliśmy ze sobą to znów kilka kg na przód... a po ciązy z Jakubem choć dużo tak bardzo nie przytyłam znów zaczęłam bardzo tyc choć byłam tylko na gotowanym kurczaku i wodzie...

Endokrynolog... znów prochy, ale jakoś znoszę, jakoś łykam, ale w zasadzie nic się nie zmieniło... Podobnież czasu więcej trzeba...

I się zaparłam... Pewnego dnia znów miałam do Ktosia pretensje o jego rodzinę... Zeszło na jego brata, który powiedział matce, że tak się wtrącała, a już tamta była lepsza bo chociaż szczupła była ( o aśkę chodziło)... Zawsze Ktosia prosiłam o szczerość, wiem, że może nie potrzebnie, może nie powinien mi powtarzać takich rzeczy, ale bardzo mnie zabolało, że dość inteligentny facet widzi tylko moje nadprogramowe kilogramy... że nie widzi jaką dobrą mamą staram się być, że dość dobrze gotuję i ciągle mam ochotę się uczyć, nie widział że można ze mną pogadać o sprawach o których pojęcia nie ma jego żona czy nawet Ktosiu... widział tylko moje sadło... i to, że nie jestem góralką...

I wtedy coś pękło we mnie, popłakałam się i zaparłam...

Każdy myśli, że zaczęłam się odtłuszczać i dbać o siebie ze względu na ślub... Tylko ja i Ktosiu wiemy jaka jest prawda...

Osioł z jednej strony wspiera mnie w tym co robię, z drugiej strony twierdzi, że nie powinnam iść w zaparte i pokazywać komuś, udawadniac komuś, bo to bez sensu...

A ja bardzo chcę, i trochę się boję bo zaczynam się łamać.

Tak czy siak, mam plan, że w Sylwestra jedziemy do Ktosia matki, pewnie z bratem jego się zobaczymy i chcę, żeby szczena mu opadła.

Wiem, że oczka mam ładne, głos taki, że jak mam coś załatwiac to tylko przez telefon ;) W główce też mam coś niecoś, więc zadbam o mój tyłek i w końcu po odtłuszczeniu będę mogła zaprezentować moje zajebiste nogi. To jest mój atut bezwzględny. O którym Ktosiowy brat nic nie wie... I choć on jest bardzo przystojny, opanowany, pewny siebie to wygram z nim w starciu na wzrok, bo dwa razy już wygrał... wyrównam wynik :)

A potem melodyjnym, delikatnym głosem będę rozmawiała poprawną polszczyzną z moimi dziećmi... i wiem, po prostu jestem pewna że w tym cwaniaku coś drgnie. I nie tylko w nim...

Ktosiu trochę się boi, że ... Sama nie wiem, tzn że może przesadzę i jego brat się we mnie zakocha albo mnie zapragnie ;) Tzn on jest świadomy, że J jest przystojny, inteligentny i w moim typie ;) A zauważył, że i ja w jego bracie jakieś emocje budzę, przez pyskowanie (do Ktosia) pewnie... Iskrzyło po prostu, peszył mnie jego wzrok... Unikałam go, a on się patrzył i ciągle coś do mnie mówił... na Pani... a ja byłam taka jakaś niezdara, że nie potrafiłam wybrnąć z tej sytuacji...

I front zmieniam, pokazywałam przy znajomych i rodzinie Ktosia że on taki byle jaki i pantoflarz... a teraz mam zamiar pokazać im jak dobrze nam ze sobą i będę przesłodzać wszystko, aż się porzygam gdzieś na uboczu....

Aż strach mi bedzie przymierzyć sukienkę, gorset jest sznurowany więc mogę nawet chudnąć do 38 ale spódnica jest dopasowana i już się boję że z tyłka bedzie mi spadać..

Ech... Pożegnałam się z rozmiarem 46 i zajebiście się cieszę z 44 :)... Moim marzeniem jest 42, a to już tak blisko ;) Bo tyłek mam już 42/44, a brzuch i barki 44... trzeba się wziąć za jakiś sport, bo dieta to nie za wiele...

A jakie mnie ździwko ogarnęło... Matka robiła porządki w szafie i kazała mi zabrać skórzaną kurtkę którą dostałam od G... Matka była na nią napalona strasznie i jej ją dałam, bo ja się czułam w niej jak terminator, ledwie się ruszałam... Taka ciasna byla..

Matka stwierdziła, że w niej nie będzie chodzić bo za ciężka i żebym ją na allegro sprzedała...

Przymierzyłam a ona na mnie nawet za luźna! Chodziłabym tylko matka zgubiła pasek od niej... No ale wisi teraz sobie w szafie i jest takim łącznikiem z przeszłością... Jak ją zakładam to od razu poprawia mi się humor :) Ech... 44 :)

04 czerwca 2008   Komentarze (5)
inne  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 >
Mama-i-ja | Blogi