wróciliśmy :)
Jesteśmy już :)
Relacje jutro- dziś jestem śpiąca, zmęczona, jakaś taka wymięta... Droga się dłużyła, korki, niedzielni kierowcy... kilka aut dachujących po drodze- ogólnie masakra :)
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Jesteśmy już :)
Relacje jutro- dziś jestem śpiąca, zmęczona, jakaś taka wymięta... Droga się dłużyła, korki, niedzielni kierowcy... kilka aut dachujących po drodze- ogólnie masakra :)
Filip obudził mnie o szóstej, że nie może połykac śliny i słabo się czuje.
Czyli mamy anginę nr 2 :(
Lekarka chyba za dużą dawkę antybiotyku mu napisała... 3 x 7 ml... a Chyba powinno być 2 x 7??? No poczytałam na ulotce ale trudno wyczuć :( W ulotce jest 3x 5 ml... Ale jak przeliczyć na j. m to wychodzi tak 3,5 miarki na dobę... Więc dziś dam 2 x 7 ml a jutro zadzwonię do przychodni i zapytam....
A ogólnie to mnie jakieś zniechęcenie łapie- chyba przez suchoty w portfelu... Potrzebuję butów- czarnych- jakiś fajnych... a tu nic ciekawego albo kosmiczne ceny.
Mąż nawet rozważa wyjazd na kontrakt bo po woli nudzi nam się ten kryzys a wszystko drogie... a wczoraj przynieśli mi 3 w tym roku podwyżkę za mieszkanie... Czujecie bazę, że za stare mieszkanie w kiepskiej dzielnicy, ślepa kuchnia, miasteczko na skraju bankructwa- płacę 400 zł za czynsz??? Jak kupiliśmy te mieszkanie kierowaliśmy się też wlaśnie niskim czynszem- 180 zł. Przez 2 lata ponad 100 % podwyżki!!! I same przekleństwa mi się na usta cisną.. Niedługo będziemy płacić jak w Warszawie albo we Wrocławiu!!!
I niech się ten brat Ktosia w końcu buduje. Coraz większe mam chęci wyprowadzi na wieś :)
weekend był pod znakiem siedzenia w domu, picia witosha, i zachwycania się małża nad moimi nowymi perfumami :)
Nie pamiętam weekendu, żebyśmy tyle razy się kochali- no niby go te perfumy tak brały a ja pod wpływem witosha byłam tak jakby łatwiejsza ;) ( sprawdzaliśmy z innymi winami- nie działają tak na mnie- tylko oryginał ;] )
AAA... Pojechaliśmy na chwilę do moich rodziców.... A wracając namówiłam męża na kebab... Zanim go zrobili zdjęłam sobie akryle z obu rąk. Celowo nie nałożyłam primera bo to była tylko kwestia czasu kiedy zaczną mnie drażnić :)
Jakub wychodzi na prostą- dziś zjadł pierwszy raz od tygodnia OBIAD :)
Gada jak najęty, powtarza jak papuga i słowa i gesty...
Jak ktoś powie nam dzień dobry odpowiada ze mną- niewyraźnie ale bosko...
Do dzieciaków krzyczy cesć :)
A jak chce na dwór albo mnie rozmiesza to zakłada czapkę bejsbolówkę i się kiwa i macha rączkami i mówi JO(ł) ZIOM.
Filip zaś wszystkim kolegom opowiada, że za 5 dni jedziemy w góry i zostaniemy tam na 18 dni ;) Oj żeby tylko wakacji starczyło...
Uff... Wracam do maszyny... Uszyłam dziś kuzynce pareo- fajnie wyszło... a sobie szyję spódniczkę, jeszcze dla szwagierki chcę uszyć torebkę. Lubię zachwyt w oczach obdarowywanych... więc zrobię jej taką małą niespodziankę... a do tego dla jej córci kupiłam boskie kolczyki- w naszym ulubionym różowym kolorze :) Tak, tak... myślałam, że tylko ja rąbnięta jestem z tym różowym, ale kupiłam szwagierce różowe drewniaczki, mam zamiar jej uszyć różową torebkę a jej córci na pamiątkę Chrztu kupiłam złote, urocze kolczyki z białymi i różowymi cyrkoniami :) Szajba :)
Ciężkie chwile za nami... Gorączka koło 40 stopni non stop. Lekarka przepisała małemu zwiększoną dawkę ibupromu. Pencylina czekała w zaszczykach, ale na dzień dzisiejszy mogę napisać- opanowaliśmy sytuację.
Ropa jeszcze nie złazi z migdałków, ale dziecko zaczyna się uśmiechać, próbuje coś zjeść, dokucza czasem, a teraz nawet w miarę chętnie łyka ten antybiotyk. Co nas rozczula do łez. Bo trzy dni się męczyliśmy i na siłę mu wciskaliśmy tą zawiesinę, on pluł, dławił się... Po takiej akcji byłam wykończona jak bym tak pobiegła do nas nad staw i spowrotem- 6 km ;)
Mąż wziął sobie urlop na piątek, żeby mi pomóc. W szoku byłam, nawet odmówiłam bo wiem, że gorsza nerwówka będzie, ale dobrze, że się uparł... Mogłam odespać cały ten koszmarny tydzień...
I leczymy Jakuba intensywnie, pilnujemy godzin leków, bo mi odbiło i chcę jechać do Tatralandii. No ja wiem- od nas ponad 500 km :) Ale za tydzień mamy Chrzciny Wiktorii więc będzie to tylko jakieś 150 km :) Trochę się stresuję moimi obfitymi kształtami, ale co tam- nie jestem nastolatką a mamą :) No zobaczymy jak to wyjdzie. Ale przez te kryzys nie pojechaliśmy nad morze to chociaż taki jeden szalony dzień w pięknym miejscu...
Mam nadzieję, że Jakub i Filip aż otworzą gębusie z zachwytu :)
Mąż na grzybach z moim ojcem :) Jutro mamy pierwszą rocznicę ślubu.
idę piec torcik w kształcie serca :) A co mi tam- może wyjdzie :)