• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Październik 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum lipiec 2008, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 >

bikini

Ale... mimo szoku ku pamięci chciałam napisać, że ...

Jakub dawał mi w kość- poprosiłam Ktosia o krem do stóp Neutrogena a'la opatrunek- od lat mam problem z brzydkimi stopami, martwym naskórkiem, rogowaceniem a teraz to mi pęka ta skóra i szukam jakiegoś specyfiku...  a nie pozwolę, żeby jakaś kosmetyczka mnie cięła jakimś narzędziem ( zostałam skaleczona w stopę!!!)...

A Ktosiu kupił mi balsam do stóp Neutrogena odświeżający :D Wyprowadziło mnie to z równowagi... Bo mi się stopy nie pocą bo ja mam saharę na stopach.... ale kurwa jemu trudno przeczytać i pomyśleć.

Witosha... to mi nerwy ukoiło do tego stopnia, że już mi się wino z kieliszka wylewało tu i ówdzie... I Ktosiu był miły i mnie przeprosił... I tak nam się fajnie gadało...

A kac był rano, oj był...

No i stwierdziliśmy, że jedziemy na basen do Kozienic... Tylko, że przez godzinę szukałam mojego kostiumu kąpielowego... Bez skutku pomimo wyrzucenia wszystkich szaf i szafek (jutro układanie)... Zostawiłam na basenie???? Nie przypominam sobie... W Kozienicach jest w niedzielę giełda, więc na ostatnią chwilę w auto i po kostium... Ktosiu liczył że za 20 zł kupimy :D Delikatnie mu tłumaczyłam, że to nie allegro :)

Ja nie chciałam kupić, a on dręczył, że chcą na basen a beze mnie nie idą.... I jak mu pani cenę powiedziała to go zatkało, ja już uśmiech od ucha do ucha i pewna, że zrezygnuje, ale nie... uparł się... Zapłacił...

I w szoku jestem! Ja z moim sadełkiem, rozstępami na brzuchu mam kostium dwuczęściowy! Ja mam bikini? Nadal do mnie nie dociera!

bikini

p.s. wcale nie przepłaciliśmy :)

I co jeszcze najfajniejsze, wlazłam w nie, fajnie dość wyglądam (jak na moje krągłości) i nie pojechaliśmy na basen a nad jezioro, gdzie w owym kostiumie jak córka młynarza się opalałam.... Fajne nagranie mam na kamerce :)  Moich chłopów :) I dziewczyn piszczących " FILIP FILIP CHODŹ!!!!"...

A i jeszcze na obiadek mojego prawie męża zaprosiłam do knajpki która niesie za sobą wiele wspomnień, ale lekko rozczarowana jestem- bo odkąd stek to mielone mięso okraszone smażona cebulką????? A zupa gulaszowa, to 4 kawałeczki kurczaka (?) wielkości dużego paznokcia i duuuużo cebulki, kalafiora, pomidorów, doprawione na ostro?...

No ale powspominałam sobie, zjedliśmy... Kaca piwkiem zaleczyłam :) A nad jeziorem Jakub zasnął zaprowadziliśmy go do Ciotki, Majka się dziećmi zajęła, a my hop siup na zakupy do Tesco... na spokojnie, wąchałam, dotykałam, do koszyka wrzucałam i dekold zasłaniałam bo coś mi się po praniu kiecka za luźna zrobiła... Muszę jakoś zlapać ten kopertowy dekold, bo matce dówjki super chłopaków nie przystoi bielizną w miejsach publicznych świeci...

P.S. Na półkę przy tylnej szybie rzuciliśmy na moment moją bieliznę codzienną, jak przebrałam się nad jezioro... że nie pływałam to nie musiałam się przebierać... i ten moment trochę się wydłużył, żadnemu z nas się nie chce zejść na dół.... a sąsiedzi jak się dobrze przypatrzą to pomyślą, że po jakimś numerku w lesie zostawiła.... I jesssuu, żeby to była jakaś lepsza bielizna.... ;) MASAKRA!

13 lipca 2008   Komentarze (3)
Ktosiu   pięknie jest   fotografie  

horror :(

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że tu Wam skrobię.

Dziś pojechaliśmy do Kozienic ( w dupie mam, blog hasłowany, połowa z Was mnie z nazwiska, nr telefonu i adresu zna!) .... (... ) kiedy wracaliśmy do domu, na horyzoncie, a w zasadzie za lasem bo ja mieszkam w Puszczy Kozienickiej było czarno... Burza....

Poprosiłam Ktosia, żeby zawrócił, ale jemu się nie podobało siedzenie na karku u ciotki, bo i tak trochę się zasiedzieliśmy.... Stwierdził, że jakoś przejedziemy...

Słuchajcie... dosłownie za 2 minuty albo mniej rozpętało się piekło.

Tak wiało, że bujało nam autem, grzmoty, spadające z wysokości gałęzie, grad, oberwanie chmury, wody po połowę kół. Przed nami dwa auta... O tyle dobrze, że czułam się "bezpieczniej"??? złe słowo... w grupie raźniej? Też nie... no ale taka namiastka tego, że istnieje świat... Te czerwone światła stopu.... i nagle światła awaryjne, milion myśli na minutę.... ale najwyraźniejsza- drzewo.... nie przejedziemy... zostaniemy w samym centrum tego piekła....

Jesssuuu... A tu dziewczyna na rowerze?! Gałąź spadła przed nią na szczęście, ludzie z auta sprzed nas chcieli ją zabrać... Nie chciała zostawić roweru.... Wariatka...  Ja bym wsiadła.... Chłopak ją prosił, za rękę ciągnął...

Ruszyliśmy... 10-15 minut horroru, krzyk Filipa, łzy, Jakuba zamurowało, nie wiedział co się dzieje, otwarte oczy... Dla mnie każdy metr i każda sekunda...

Ktosiu strach i poczucie winy, szeptał tylko, żebyśmy się nie bali, że dojedziemy.... A wiedziałam, że bał się tych drzew....

I tak po tych 15 minutach zobaczyliśmy delikatną jasność na horyzoncie... I myśl, oby tam dotrzeć, i powtarzane " Filipku, widzisz tą jasną plamę? Tam jest już spokój, 5 minut i tam bedziemy, jeszcze moment, patrz na ta jasną plamę..."

KURWA! Jeszcze nigdy w życiu się tak nie bałam.

5 minut trwało może 2-3 minutki, wiatr zelżał, padał deszcz... Na poboczach było widać auta, Ktosiu jechał wolno a ja mu kazałam cisnąć gaz- chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.. Na poboczu stało auto, Ktosiu zwolnił, dziewczyna wymiotowała... Ze strachu pewnie... Czyli nam się nie śniło...

Pod klatką stała sąsiadka, zapytałam czy tu też TO było... Ale nie, tu była po prostu chwilowa ulewa.... Była w szoku że jestem tak przerażona... A ja nie potrafiłam opisać jej słowami co się tam działo.

Do Kozienic też nie doszło też tylko burza.... Poszło na Wisłę...

Ktosiu przysięgł mi, że zawsze będzie zawracał kiedy go o to poproszę...

A przed oczami mam tą dziewczynę - 16-18 lat... mam nadzieję, że jej się udało... i mam nadzieję, że dojdzie do niej, że rower to niewiele a w zasadzie nic... Jakbyśmy mieli miejsce w aucie to bym wypchnęła Ktosia z kilkoma banknotami, żeby jej wcisnął w rękę i wsadził ją do auta... Ech, no ale dopiero teraz o tym pomyślałam... kiedy jestem bezpieczna...

13 lipca 2008   Komentarze (1)
Ktosiu   narzekanie   inne  

vvvv

W akwarium mam plagę ślimaków, na nasturcjach mam plagę mszyc, ciasto z jagodami mi nie wyrosło, w Warszawie Ktosiu miał burzę, a u nas zawiało i ani jednej chmurki :( Ja się tak nie bawię! Idę spać :) Taaaa...

11 lipca 2008   Komentarze (2)
inne  

dzień za dniem

Ochłodziło się.

Ja sram w gacie. Boję się tego ślubu, ale z drugiej strony- będę mieć to za sobą! Tym się motywuję.

A... Kupiłam sobie chrom, L-karnitynę oszukaną, belvitę sun czy coś takiego... No wspomagam się prochami. Zobaczymy czy będą jakieś efekty :)

Jakub marudny, dziąsła opuchnięte, jedna czwórka na wierzchu, reszta nie może się zdecydować czy już na nie pora :( Czopki w tyłek i jest trochę lepiej.

Mały rozwija się cudownie, zachwyca nas swoją mądrością. Np. Przychodzi i pokazuje mi na pieluchę i mów BE, wiem, że ma kupsko, ale potem z 10 minut się z nim siłuję, żeby ją zmienić :)

Wczoraj były urodziny mojego ojca, zapomniałam całkowicie, tzn od rana 9 lipiec.... coś 9 lipiec... Wiedziałam, że to jakaś ważna data :) Zadzwoniłam do ojca, żeby tak pogadać... A on, czy przychodzę na jego 52 :)

Późno było, ale kupiliśmy ekstra dużą milkę w piekarni, kilka jagodzianek i poszliśmy.

Piłam rum z colą, puściłam muzykę, tańczyliśmy z mamą i Jakubem, bo on tylko usłyszy fajne rytmy i tańczy. Coraz wymyślniej, lepiej, płakaliśmy ze śmiechu co on wyprawia. Potem zjadł parówkę- sam- widelcem, kilka cukierków, pół jagodzianki- byłoby lepiej, ale mama chciała spróbować dla żartów od niego i ułamała kawałek, no i zaczęło się kruszenie, wklepywanie jagód w ubranie, podłogę, wózek... MASAKRA! Nie wiem jak ja to wypiorę :)

Nie mam słów do mojej matki, dla nas była zawsze wymagająca, poważna.... a teraz na starość to jej się trochę chyba pomieszało. No głupot mi dzieci uczy i tyle. Wpycha im lody, cukierki, itp. Nie pomyślalabym wcześniej, że będę jej tego zabraniać, no ale przecież trzeba mieć umiar...

Filipowi wypadła górna jedynka- wyglada jak szczerbaty rekin :) Trochę zaczął się seplenić, ale chyba to naturalne- w końcu język stracił barierę.

Dziś mamy badanie u pani psycholog. Boję się, bo chciałabym, żeby dobrze mu poszło. Ale z drugiej strony jestem świadoma, że miał problemy z mową, że jest leniwy i jeśli będzie dla niego lepiej- to poczekamy jeszcze rok na szkołę. Tfu tfu... Inteligentny jest, ale mu się kurcze pisać nie chce :( A jak czyta to ładnie, albo zmyśla... Ale ale... nie chcę się martwić na zapas.

W końcu oddaliśmy samochód do blacharza :D Wczoraj zadzwonił, że auto już do odebrania jest, ale jakiś dziwny człowiek, mówił, że nie zdąży lakieru położyć. No to mu mówię, że do soboty wieczór 3 dni, więc na pewno to zrobi, a on, że nie, że proszę odebrać i przyjechać w przyszłym tygodniu, no to mu powiedziałam, że ja prawa jazdy nie mam, że umawialiśmy się na sobotę wieczór to niech sobie czeka na kasę. Ciekawe czy wymienił próg... to była podstawa.

Jak coś będzie nie tak to pójdę to taty na skargę (ojciec jest jego kierownikiem i dał mu urlop na zrobienie naszego auta) ;) A z tym lakierem to coś mi się nie podoba... może całkiem nie chce mu się tego robić???

--------- muszę zacząć się rozglądać za prezentami na wyjazd w góry. Świnia jestem bo tylko dzieci Anki dostaną, reszta niech się wypcha... odkąd Jakub się urodził nawet skarpetek mu nie kupili.

I fryzjer fryzjer... nie mam kiedy się wybrać, Kaśka ma nawał pracy- z dzieciakami nie zostanie... a za tydzień w piątek jedziemy....

P.S. Ja wiem, że trwała ondulacja to nie za bardzo modna sprawa :) Ale chodzi mi o taką kwaśna trwałą, lekki skręt, albo trwałą unoszącą włosy :) No bo ja mam wciąż kask na głowie, tzn każde ułożenie włosów trzyma się 2-3 godziny, potem klaps i koniec. Wiecie coś na ten temat????

10 lipca 2008   Komentarze (11)
dzieci   inne  
< 1 2 3 4 5 6 >
Mama-i-ja | Blogi