rabkoland
Moja mała zadziora
A dziś przyjeżdża moja Sister z Wrocławia i robimy imprezkę... :)
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Moja mała zadziora
A dziś przyjeżdża moja Sister z Wrocławia i robimy imprezkę... :)
Z Ktosiem i zakupami to jest taka historia... Raz w miesiącu mamy ugadane, że musi to znieść! Ogólnie nienawidzi zakupów, ale nie narzeka i nie pogania jak już w sklepie jesteśmy. A w niedzielę widział moje zniechęcenie i chyba dlatego tak mnie ciągnął :)
Najfajniejsze było kupowanie butów. Trzy sklepy przemknęłam ze słowami "nie wiem czy mi się coś podoba...". Ktosiu złapał jeden bucik, założył mi na nogę, zapiął paseczek w kostce... zapytał czy dobre... stwierdził, że mam ekstra nogi i poszedł do kasy zapłacić... Przypomniał sobie, że on właściwie nie ma pieniędzy bo ja mam kartę :) Ale zapłaciłam i jestem zadowolona... oby mi palców nie obtarły to będzie OK :)
P.S. Widziałam zajefajne akwarium... Nie mogłam się odkleić od niego, ale Ktosiu stwierdził, że następnym razem... Głupia byłam, że posłuchałam! Teraz będzie mi się śnić po nocach...
Dzień zapowiadał się średnio, od jedenastej do siedemnastej po prostu nie było wody. Chciałam zrobić ciasto z truskawkami.... wykipiało z brytfanki... I stwierdziłam, że protestuję i nic nie robię oprócz narzekania :) Ale Ktosiu wyrwał mnie na zakupy do Radomia pod pretekstem kupienia jakiegoś dobrego winka :)
No i tak sobie siedzę i piję Massandra- Amber of Crimea... Dość ciekawy smak... Bursztynowy kolor... Mocne ciężkie... pachnie mi wiatrem i rodzynkami... Od razu Ktosiu namówił mnie na fajne buty :) Oczywiście na butach się nie skończyło... Market też zaliczyliśmy... Trampeczki dla młodego, jakieś klocki w kształcie robala, akcesoria do pływania (woda przeszła, mam szukać kwatery), soczki, kosmetyki, bla bla bla... cały koszyk się uzbierał w markecie... A teraz relaksik... Czekamy aż Filip pójdzie spać... bo chcemy jakoś uczcić ten zwykły niezwykły dzień...
Ktosiu zadał mi pytanie- kiedy pomyślałam, że chciałabym być jego żoną... 4 marca... :) Odpowiedziałam bez zastanowienia...
A teraz idę poprzeszkadzać mu w oglądaniu meczu :)
Ktosiu wczoraj przyjechał po mnie do ciotki. Kawa i ciasto w ogrodzie... Truskawki... Filip ganiał z moimi młodszymi kuzynami. Bardzo miły wieczór...
A dziś znów się zachwycam jakiego cudownego mam faceta i jakie szczęście, że mnie znalazł :) Kawa do łóżka, serniczek do kompika, miłe słówka itp itd...
A co najśmieszniejsze. Jest zaczarowany moimi nowymi włosami. Wciąż powtarza mi, że wyglądam cudownie :) I wcale tak szybko nie muszę do blondu wracać :) Może na razie tak zostać... bo jest pięknie....