foty i głupoty
Nowa przychodnia fajna, miła obsługa, gabinet bajkowy z mnóstwem zabawek, pozbyliśmy się zapalenia oskrzeli, ale flegma utkwiła i chodzimy na rehabilitację. Tzn masaże wibracyjne. Jestem w szoku, bo czysto, schludnie, ładny sprzęt, przemiłe rehabilitantki, nosiły Jakubka na rękach, dla mnie ogromny szok, gdyż służba zdrowia zawsze kojarzyła mi się z syfem i łaską...
Jakub teraz odsypia noc, a jak się obudzi to znów biegniemy na masaż, poprawę już słychać :)
Ktosiu przyjechał we wtorek wieczorem, z wielkimi pretensjami, aż w końcu zaproponował, żebyśmy wszyscy razem pojechali.... Gdyby zaproponował to w poniedziałek to bym nas spakowała, zamówiła nocleg i byśmy mieli frajdę... a on byłby na tym pogrzebie. Ale rehabilitacja Jakuba, pakowanie w nocy, odmówiłam....
Był dym, wczoraj przeprosiny, a dziś zachowuje jakby się nic nie stało... Nawet wiem dlaczego- boi się, że wyjdę z domu w czasie przyjmowania Obrazu :)
A tak to ok, nie mam połowy prezentów, syf w domu, nie wiem jak z zakupami...
Ale jakoś to będzie. Wino rodzynkowe na złość jeszcze chodzi... Co my z Sister będziemy pić? Hę?