wino musujące
Byliśmy dziś na 84 urodzinach mojego dziadka :) Rok temu śmieliśmy się pod nosem, bo wiedzieliśmy, że Jakubek już w brzuszku... Dziś wypiłam troszkę wina musującego i rozkręciłam imprezę. No bo mąż mojej kuzynki łapał komara przy stole... O tym o siamtym popaplałam, babcia mnie się zapytała po co nam różowa kanapa jak stołu nie mamy a łóżko mamy.. to jej powiedziałam, że spełniamy moją fantazję i to łóżko będzie tylko do tego :) a stół jest na kolejnej pozycji... hehe :) Tak czy siak, odkąd Ktosiu jest w moim życiu kuzynka zaczęła nie widzieć zagrożenia (G zapraszał mnie na randki, był bardzo miły, szkoda mi go było więc chciałam mu jakoś wynagrodzić, że on mnie nie kręci i poznałam go z E- jednak ona wie, że on za mną ganiał, z reszta brała świadomy udział w mojej zabawie w swatkę) i juz mogę w towarzystwie jej męża pobyć- coraz częściej- dzięki Ktosiowi powiedzmy ;)... No jutro idziemy na chrzciny ich córeczki. No i było fajnie się tak pośmiać :)
I cieszę się na jutrzejszą imprezę, bo znam połowę rodziny G. Szkoda tylko, że nie będzie Tamary- jego kuzynki, a siostry mojego Marka- który bez ostrzeżenia zostawił mnie na tym podłym świecie. Dobra.. skomplikowane to troszkę. Ale wino musujące na prawdę szybko uderza do głowy... I jaśniej jakoś napisać mi nie idzie... T urodziła tydzień temu trzeciego syna, i tak mi się myśli, że jedno dziecię mam z niżu a drugie z wyżu demograficznego... o!
No i po tym świętowaniu 84 urodzin mojego dziadka, przychodzimy do domu, Filip w wannie, Jakub się do mnie uśmiecha... gugamy sobie, i mówię do Ktosia: "ale słodziak z niego, a Filip taki fajny i mądry chłopczyk, ale mi dobrze jak się tak u dziadków pośmiałam, fajnie było, nie?"...
A Ktosiu mi na to- BO TERAZ MASZ PORZĄDNEGO FACETA A NIE JAKIŚ DEGENERATÓW SPOŁECZNYCH!
A niech mu będzie... Nie będę się kłócić...
P.S. zgubiłam pierścionek zaręczynowy