c.d.n.
Myślałam, że z górki... Doktorka stwierdziła, że szmer pęcherzykowy lepszy, oddech lepszy, ale niepokoi ją moje osłabienie i kaszel... po prawie dwóch tyg brania Amoksiklvu powinien tez ustąpić.
Tak więc dostałam skierowanie do pulmonologa, bo jest podejrzenie, że doktor radilog nie zauważyła na USG płynu, a ja mogę mieć odmę płucną...
Jak się prognozy sprawdzą to Karolinka na stół operacyjny i drenaż płuca. Jestem załamana... nienawidzę szpitali, a jak sobie wyobrażę, że zrobią mi w boku dziurę i wsadzą tam rurkę... to chce mi się płakać.
A prawdopodobieństwo jest niestety duże. Mój ojciec jakieś 15 lat temu miał 6 drenaży, które zakończyły się poważną operacją w Klinice w Lublinie. Wstawili mu kawał platyny i od tamtej pory jest dobrze... Tylko jest tak pocięty, że masakra, tyle blizn, że słabo się robi.
Ojciec palił wtedy po dwie paczki fajek dziennie, pracował w pyłach i na wysokościach, przy czym ja mam warunki iście cieplarniane...
I zamiast cieszyć się Filipem, ciążą, Ktosiem, to ja się zamartwiam...
Za oknem śnieg... Marzy mi się z młodym porzucać śnieżkami... Bawić się i śmiać...