Wczoraj nawalił mi net a dziś się spieszę, więc w skrócie! Upiekłam tort malinowy. Brat i bratowa byli zachwyceni :) Postarałam się :) Ada w ogóle zachwycała się wszystkim. Meblami, filiżankami, akwarium, a przede wszystkim zasłonami... W sumie chciałam jej sprezentować podobne, ale stwierdziła, że się nie spakują, bo mają tylko po 20 kg na osobę dopuszczone a nie chcą płacić za nadbagaż. Super się rozmawiało o wszystkim. Brat wydoroślał i na prawdę mnie zaskoczył. Oczywiście płakaliśmy obydwoje jak wychodzili. Usłyszałam, że zawsze mogę na niego liczyć, a ja żeby przemyślał powrót do Polski. Nie wykluczają tego tematu :) Piszę o tym i łzy mi się leją :)
Filip ciągle się pyta kiedy jego młodszy braciszek przyjdzie... Ciągle o Karolku mówi... Cholera! Za krótko to wszystko! Niby jeszcze możemy się spotkać dzisiaj, ale oni mają tak napięty grafik... że bedzie trudno natrafić na nich w domu. Jutro jadą na weekend do Warszawy, potem na śląsk do Ady rodziców, na 2 dni do Pragi i odloooot...
No to ocieram łzy i biegnę na zakupy... Trzeba kupić jakąś kiełbachę na grilla, chce mi się wątróbki w sosie paprykowym na plackach ziemniaczanych.... I jakieś ubrania.... Filipowi spodnie i jakieś skarpety... Pogoda jesienna, ale może w weekend zaświeci słoneczko.