ostatnie podrygi lata
Ja wiem, że poprzednie notki długie i chaotyczne :) Chodzi tylko o to, że najpierw się ucieszyliśmy (ja z miejsca w górach a Ktosiu z tego, że jest tak jak miało być) a potem poczuliśmy się chujowo... Bo inne określenie mi nie pasuje.
Jednakże zapominamy o całej sprawie bo nie ma czego roztrząsać... To teściów sprawa... A przyjdzie czas, żeby zająć twarde stanowisko w tej kwestii... A szybko to nie nastąpi :)
Wiecie... zbliża się jesień.. czuć to jak nie wiem... nagle smakuje mi herbata a w uszach mam słuchawki i kołyszę się w rytmy różnorakie...
Wczoraj kupiliśmy książki dla Filipa... i byłam u mojej Ani :) Znów naładowałam akumulatory...
A dziś pyszny obiad zrobiłam, odpocznę i idziemy na spacer i do moich rodziców... Wieczorem zrobię leczo... a zaraz wyjmę z piekarnika ciasto ze śliwkami....
Tęsknię za Ktosiem- jakoś mi się ten tydzień dłuży a Osioł rzadko dzwoni i jeszcze podobnież w sobotę ma pracować... buu....