wonderful tonight
słucham hiciorów... i znów mi się na marudzenie zbiera...
Po pierwsze w sobotę uderzam na zakupy... bieliźniane... bo wszystkie gaciory mam po pachy i spadają mi z tyłka...Małż ma nalot na koronki... To se kupię koronkowe gaciorki we wszystkich kolorach tęczy a te stare wyrzucę... a potem będę płakać nad koszem ;] uwielbiam te moje błękitne i różowe mama size :( Buuu.. A i koniec dietowania- tzn muszę znaleźć czas na jedzenie... bo cały tydzień łapałam coś w locie i gnałam dalej... zaczyna na mnie wszystko wisieć...A nie chce przesadzać...
Teraz do szczęścia jedynie mi potrzeba wzmocnienia mięśni brzucha... a wiem, że tu jestem skazana na porażkę.. żem leń i koniec... Tzn mogę latać, cudować, ale monotonne ćwiczenia nie są fajne :-/ Iwcia-- jak ja Ci zazdroszczę brzucha ;]
I moje brzydactwo jednak muszę jeszcze czegoś nauczyć.. Tzn nie narzekam na mego chopa, ale kurcze na stare lata mi się romantyzmu zachciewa... Czy nie mógłby mnie wygonić z dziećmi do koleżanki a zrobić jakąś kolację przy świecach, albo czy... nie mógłby puścić moich hiciorów i poprosić mnie do tańca... albo jak jesteśmy w lesie na spacerze to nie mógłby mnie tak przyprzeć do drzewa i pocałować, żeby mi liście wirowały w oczach? ;) haha.. Albo czy nie mógłby mi kupić jakiejś książki o szczęśliwej miłości? albo o skomplikowanej? nieszczęśliwej? ( mogłabym w zasadzie też popłakać)...albo nie mógłby zarezerwowac pokoju w Kazimierzu... kazac się spakować i jechać... pozwolić pójść spać wcześniej a obudzić przed świtem i zabrać mnie na spacer nad Wisłę... trzymać moją dłoń we mgle?
Dobra... Szukam jakiś silnych bodźców... I żeby mi głupoty do głowy nie przychodziły niech on się zajmie problemem do cholery- tak mu powiem.
Nie zrozumie...
***
Z innej beczki- jakby ktoś miał namiary na pokój przy jakiejś staruszce w Kr to dajcie znać.. moja Jagiellonka została zrobiona w ciula.. za 2 tyg zaczyna się rok akademicki a ona nie ma lokum...
savage... only you...