drapu drap
Tyle się dzieje, że nie mam czasu podrapać się w pewną część ciała ;)
Filip jak na razie zadowolony ze szkoły- chodzi dumny, że jest uczniem, że zostawia worek w szatni, że ma na górze swoją salę, ale był zły bo wczoraj Pani ich nie wypuściła na przerwę na korytarz :)
Jest kilkoro dzieci z zerówki Filipa, ale akurat te co z matkami nawet na dzień dobry nie jestem... Muszę jakoś to nadrobić... A o dziwo- dzieci przyprowadzają najczęściej ojcowie :)
Cieszę się jak cholera bo w końcu mam z kim umawiac się na kawki i zielone herbatki. Mamy z Anką tyle wspólnych tematów, że się nagadać nie możemy :) I zaczynamy się częściej widywać niż nasze zapatrzone w siebie dzieci :) Obydwie żałujemy, że nie chodzą do tej samej szkoły...
Wercia ma przyjść do nas w piątek nocować. Już obmyślam atrakcje, mam tylko nadzieję, że Jakub się trochę uspokoi. Na razie te jego zęby dają nam popalić na maxa... Śpię po 4-6 godzin, ganiam, załatwiam, myję, gotuję... noszę na biodrze Jakuba i sprzątam- kręgosłup mi siada, ale inaczej mały mi nie pozwala.... Wciąż płacz, krzyk...
Ale te moje wysiłki skutkują tym, że dkg lecą w dół, może nie jakieś takie wielkie ilości, ale się pochwalę, że jestem na etapie luźnego 44, w kilka rzeczy 42 już się mieszczę :] Oby tak dalej :)
No i dopiero co zaprowadziłam Filipa do szkoły, nawet śniadania nie zjadłam jeszcze, a zaraz trzeba go odebrać... Zobaczymy jak w przyszłym tygodniu. Dojdą jakieś zajęcia więc nie będę biegać w te i we wte...