no i po walentynkach... wiosna tuż tuż
Notka mieszana :)
Bo od rana wiele uczuć we mnie się gotuje. Taka jestem dziś pół słodka- pół kwaśna :)
No bo cholernie się cieszę, że moje serce za tydzień będzie tam gdzie być powinno :) Teraz płaczę, a co będzie za tydzień :) Od Krakowa będę ryczeć, jestem pewna :) No ale może nie będzie źle.
Jeszcze raz dzięki CALAJA za namiary na kwaterę, oglądałam tysiąc a zdecydować się nie mogłam. Dzięki Tobie mam ten ból z głowy :) A miejsce fajne... I myślę, że bez względu na pogodę będziemy się dobrze bawić.
Niestety tylko weekend ale zawsze to coś.
Księciunio po prostu nie chce wziąć urlopu, no to co poradzę... weekend tyż dobry :)
Najbardziej martwi mnie Jakub w foteliku, 20 km dla niego jest nie do wysiedzenia a co 350? Może jak rano się zbierzemy to on lubi sobie dospać, no ale to 1-1,5 godziny a co z resztą?
Ech... Mam nadzieję, że się nie zawrócimy przez tego łobuza.
Już spisuję- termos, ręczniki, piżamy, kapcie, kosmetyki, leki, suszarka do włosów, żelazko, mój jasiek ;)
A rano odebrałam G E N I A L N Ą walentynkę od tajemniczego @ a może od tajemniczej ;) Uśmiałam się...
Odpisałam, bo można w dyskretny sposób nie znając nadawcy coś mu odpisać, ale cfaniak wpisał mój adres e-mail i wróciło... Szkoda ;) Dawno z nikim nie poflirtowałam, ciekawe czy jeszcze potrafię ;)
A tak ogólnie się nie wyspałam, wróciliśmy od rodziców około dwudziestej... chciało mi się pić, więc chlupnęłam niedopitą zimną kawę- cały kubek i do północy się męczyłam...
Coś bym jeszcze napisała, ale Filip chce grać w Twierdzę, a ja wykorzystam fakt że Jakub śpi i wskoczę do wanny.