deprecha?
Ktosiu był w górach, dogadał się z prezesem, a w Warszawie nadal bez zmian, i nie wiadomo co robić, bo przyjeżdża Ktosiu z brygadą do pracy, a tu kierownika brak, geodety brak, betonu brak, koparki brak, a on pracuje na akord przecież.... Szykuje się kolejna minimalna wypłata. wrrr... Oby do wiosny.
Z gór przywieziony niuuus ;) <Matka Ktosia zapytała o wnuka i o mnie! Ja pierdolę! Chyba to po wizycie Anki taka zmiana! No i stwierdziła, że już mnie AKCEPTUJE, nawet się cieszy- tylko, żebyśmy wzieli ślub :) Sprzedaliśmy w końcu traktor, więc już nie mam wyjścia ;)
A ja... Ja jestem wycieńczona! Kolejna nieprzespana noc, no ale rano przywitał nas ząb nr dwa! A bierze mnie chyba jakaś deprecha bo na wszystko reaguję płaczem, na wylane przez kota mleko, na rozsypany żwirek, na pranie które trzeba poskładać, na naczynia do mycia, itp... Zero energii, a jak pomyślę, że zaraz obudzi się Jakub i znów będzie płakał, przewracał się, czepiał mojej spódnicy to już wpadam w histerię... Jakieś witaminy chyba trzeba kupić...
Filip nadal nie wie kim chce być na balu karnawałowym, tzn był archeolog przez dwa dni, potem był kościotrup przez moment i pirat z mojej namowy, od wczoraj twierdzi, że na bal nie idziemy bo on nie wie KIM CHCE BYĆ!