wizyta
Przyjechała siostra Ktosia z rodziną, o 14ej nas poinformowali, po siódmej byli u nas, wrzaski, szał, 2,5 latka daje czadu. Ja zmęczona, wstałam dziś o czwartej... potem na wariata zakupy, pieczenie świeżego ciasta... Podawanie, uśmiechanie się...
Teraz uśpiłam Jakuba i Ktosiu jest zły, że włączyłam komputer zamiast do nich iść... A i tak za pół godziny mam zamiar leżeć w łóżku...
Ciasno, gwarno... naruszone granice mojej prywatności i cierpliwości... Padam na nos.
A oni wzięli tyle ubrań, że chyba do Sylwestra u nas zostaną :( :(
W razie czego to już obmyślam ewakuację do rodziców.