pazerność ze mnie wyszła ;)
Wieje strasznie. Wyszliśmy z Kubulencją odebrać zdjęcia. 100 sztuk, ale te na których mi najbardziej zależało- zjebali :( Tak Jakuba wyostrzyli na zbliżeniach, że jest w czerwono- żółte plamy. Cholerka. Miałam znajomym i rodzince z Kanady powysyłać. Jeszcze pomyślą, że on taki na prawdę... No reszta fotek bez zarzutu. Ale ok 20 MASAKRA! Dziady! Już do tego punktu nie pójdę. O!
A jeszcze mam taki problem. Sama na siebie go ściagnęłam. Otóż babcia pewnej dziewczynie z bloku, która ma około 8 miesięczne dziecko pożyczała pieniądze gdy jej zabrakło... no i ta się chciała odwdzięczyć i wcisnęla babci ubranka dla Kubusia po swojej córeczce. Babcia stwierdziła, że mi ich nie przyniesie, bo mam i tak dużo :) A moja kuzynka tyż w ciąży to sobie pomyślałam, że babcia ciągnie w tamtą stronę i jej powiedziałam, że Edyta przecież też skorzysta bo Jakub szybko pewnie wyrośnie. No i przyniosła wielką torbę. No i kolejna masakra. Nadaje się dosłownie jedna bluzeczka, jedne spodenki, 2 body i czapeczka. Reszta jest w stanie krytycznym. Poplamione, powypierane, porozciagane, nawet dziurawe. I co z tym fantem zrobić? Pizdnąć do kosza? Komuś dać? A feee! Czy odnieść do babci za jakiś czas, że niby dziecko wyrosło?
Ech... Pospacerowaliśmy. Dużo połamanych drzew. Nie lubię wiatru... A teraz zmykam powiesić pranie, prasować, pomyć gary, zmienić wodę w akwarium, nastawić jakiś obiad i zadzwonić do faceta od kafelek, bo robota stoi bo on nie wie jak nam sedes ustawić i jaką fugę kupić... Nawet nie mam czasu, żeby sobie na allegro posiedzieć... Aaaaaaaa!!!!