idę się malnąć i po Filipa :)
Do przychodni mam kawałek drogi, spociłam się jak mysz :) Było podobnież 11 stopni, ja tam nie wiem, bo nasz termometr zewnętrzny to wariat :) Nie wierzę mu. Krew ulana. Jutro wyniki i gin. Przytyłam strasznie, jak mnie zważy położna to padnę! Tak czy inaczej spodni ciążowych które kupiłam w październiku zwężać nie muszę, a wtedy mi z tyłka spadały. Po badaniach poszłam na targ, ale plątałam się między stoiskami i sama nie wiedziałam co mam kupić, tak więc herbatka u mamy, potem ciacho u kuzynki. Wpadłam jeszcze do perfumerii, ale było tam tak gorąco, że poprzestałam na kupieniu tuszu do rzęs. Jestem ciekawa. Kupiłam Astor 3 style, zawsze byłam wierna Max Factorowi, potem jak G mi kupił Maybeline to tyż mi pasował ten podwójny zwłaszcza :) Ostatnio babka namówiła mnie na Rimmel, to taki przeciętny był...
Po chałupkach wpadłam do domu, na przedpokoju rozebrałam się do bielizny, tu ktoś wali do drzwi. Patrzę przez judasza, a tu dwie panienki. Pomyślałam, że znów z TPSA będą mnie namawiać na zmianę taryfy, kiedy ja nawet stacjonarnego telefonu nie mam, więc zamknęłam się w łazience i miałam ich w tylnej części ciała... Waliły do tych drzwi jak oszalałe... Potem dopadły mnie wyrzuty sumienia, bo może to z przedszkola, może coś się stało? Oj miałam głupie myśli, że może ktoś Filipa porwał z placu zabaw.. itp ;) Kiedy już świeża wyszłam z wanny znów to walenie do drzwi, otworzyłam od razu, a panienki "oj... chyba się pomyliłyśmy"... No i wtedy emocje opadły... apetyt mi wrócił i zjadłam w końcu śniadanio-obiad.
Wypłata całkiem przęciętna przyszła na konto, wręcz taka uboga :) Ktosiu milczy po moim sprawozdaniu, tak więc albo coś jest nie tak i walczy z kierownictwem, albo wszystko jest oki i nie ma czym się zachwycać. Tak to bym już musiała pieśni chwalebne śpiewać :)