beznadzieja
Ktosiu wczoraj bawił się z Filipem do 22ej, aż młody piszczał z zachwytu...
Ale my się już ścieliśmy i spałam w małego pokoju. A raczej leżałam bo męczyłam się do 5 rano, a potem zasnęłam na dwie godziny.
Jestem zła i zmęczona...
I mam już dość faceta w moim domu. Zamiast się nim cieszyć to chodzę wkurwiona, bo do wielmożnego pana nic nie dociera... Teraz grzebie w moim telefonie... niby chce gdzieś zadzwonić...