zeszły weekend z Ktosiem
W czwartek wieczorem przyjechał troszkę niespodziewanie Ktosiu :)
Filip zadowolony strasznie mówi do mojej mamy "Nie znasz Leska? Nie znasz go? Na prawdę? On przyjedzie po nas niebieskim samochodem" :)
Dobrze, że przyjechał bo zrobiłam duże zakupy i nie chciało mi się tego dźwigać.
Zaskoczył mnie bo jego matka chce, żebym się przeprowadziła do nich... bo po co mamy za wynajem płacić jak dom stoi :) Zaprosiła mnie na święta. Kurde... nawet kwaśnicy nie musiałam gotować ;)
Ale nie wiem czy pojadę. Chyba będę się tam źle czuła.
Ktosiowi na tym zależy, ale on jest taki dobry człowiek, że zrozumie :) A może jakiś kompromis wymyślimy?!
Kiedy młody poszedł do przedszkola, Ktosiu chciał zobaczyć moje miasto rodzinne... Wsiedliśmy w auto i za 15 minut już mu pokazywałam, gdzie kiedyś były najlepsze lody włoskie, itp. Gdzie będzie wesele u Sister... Tylko nas zaskoczył pewien sklep. Chcieliśmy Filipowi kupić jakiegoś smoka, a tam remont. Zadzwoniłam do ciotki, żeby się zapytać gdzie teraz znajdziemy jakiś sklep z zabawkami. Kazała nam koniecznie przyjechać do siebie do pracy, bo zaraz kończy i pojedziemy na kawkę do domu :) Miło było.
Wieczorem zaprosiliśmy znajomych na szarlotkę (też wypróbowałam nowy przepis-pychota!), było bardzo fajniuchno :) Póki Filip nie wpadł w histerię! :(
Krzyczał, płakał, że boli go brzuszek. Byłam w szoku, nigdy tak nie panikował... Aż w końcu zwymiotował.
Chcieliśmy jechać na pogotowie, ale powiedział, że już go nic nie boli i pójdzie spać. Za 3 godziny znów pawik na mamusię
-przepraszam mamo, że oplułem cię jadem!
To pomyślałam, że grypa żołądkowa... Dałam mu leki. I przespał całą noc. Rano już ok, ale nie chciał jeść ani pić. Gorączka 38.5. Panadol... Ale wciąż był taki niewyraźny. Pojechaliśmy do babci w gości. Spał u mnie na rękach. Obudził się i płakał, że go boli. W samochód i na pogotowie....
Gdyby nie Ktosiu to nie wiem jak bym dała sobie radę. To on nosił młodego na rękach. To on prosił go, żeby coś zjadł, czy chociażby się napił. To on znosił wszelkie humory i agresje mojego dziecka. Dobrze przeszedł ten sprawdzian. Nie spanikował :)
Nigdy Filip nie wpadał w takie histerie. Ja byłam przerażona.
Wróciliśmy z pogotowia, dałam mu jeszcze raz panadol i jak ręką odjął. Ale nadal nie chciał jeść. Blady, wychudzony, nerwowy, czasem gorączka. W końcu zostawiłam go w domu przez ten tydzień. Jak dostał kataru to w końcu odważyłam się dać mu ten antybiotyk co mu lekarz na pogotowiu przepisał. I pomogło! Gorączki ustały i zaczął normalnie jeść! Kamień z serca.
Ogólnie wszystko w porządku. Ja trochę zmęczona tą zimą, ale cieszy mnie śpiew ptaków za oknem i każdy promyk słońca... Mam ochotę na fryzjera, nowe buty, ubrania itp. Ale wciąż mam ogromny apetyt i strasznie ostatnio przytyłam :(
Próbuję trochę nad tym zapanować... Ale coraz ciaśniej mi się robi we wszystkim.
Czy można zajść w 19 dniu cyklu? :)