Po oświadczynach typu "Wcale nie jestem taki biedny, mam dom, samochód, dobrą pracę i ciągnik..." spodziewałam się totalnej porażki!
A to było tak... Ktoś miał przyjechać późnym wieczorem, ale miał jeszcze coś do załatwienia w Krakowie i wyjechał bardzo wcześnie. Zjawił się u mnie kilka godzin przed czasem, a ja musiałam coś załatwić, więc wszelkie przygotowania skończyły się na niczym :)
Podjechał samochód z rejestracją KNT... (G rejestracja tak samo się zaczynała). I zobaczyłam Ktosia... Wysoki, szczupły, całkiem niezły ;)
Od razu napisałam do psiapsiółki sms'a z rejestracją samochodu i rysopisem :)
Zapukał do drzwi i zapytał czy jeszcze mam ochotę, żeby wszedł.
Kawa... zero skrępowania!
Dla Filipa reklamówka słodyczy i moje zdziwienie...
-Pamiętałeś żeby kupić mi białego oscypka?
Pamiętał... pychota, nie suchy, nie za słony. Mniam... Dostałam jeszcze Queen Margot...
Filip od razu zaciągnął go do zabawy, rozkręcania muchy, pokazywania smoków :) Na początku myślałam, że Ktoś udaje zainteresowanie, ale chyba się pomyliłam.
Co rano kiedy dosypiałam Ktoś zajmował się młodym. Kiedy się przebudzałam słyszałam jak rozmawiają w kuchni, jak Filip mówi do niego CHŁOPAKU! Bawili się, planowali coś... Robili mi kawę do łóżka. Potem Ktoś przychodził do mnie i mówił "on jest niesamowity".
Ktoś rano zmywał naczynia, nawet wyrzucał śmieci i poskładał pranie zdjęte z kaloryfera :)
Ogólnie było bardzo fajnie. Smakowała mu moja kuchnia i śmiał się, że w domu powie, że nakarmiłam go pyszną trawą! Czyli szpinakiem :)
Po śniadaniu i obiedzie słyszałam " Czyż nie warto jest tyrać dla kobiety? Nakarmi Cię do syta i tak cudownie pachnie.."
Sąsiedzi zaczepiali go i wypytywali skąd jest, do kogo przyjechał, czy będzie tu mieszkał itp :)
Od razu przyszło mi do głowy, dlaczego tyle czekaliśmy, żeby się spotkać?! Przecież mogliśmy być już razem w Boże Narodzenie!
Oczywiście pojechaliśmy do Radomia na szybkie zakupy. Filip naciągnął nas na Atlas Dinozaurów i na transformersa dinozaura... Na kosmetyki mam nie żałować, kawy więcej takiej nie kupywać, bo dziadostwa (PRIMA) się nie pije... Kilka pierdół i dość ciężkie pieniądze. I tak po prostu zaczeliśmy mówić MY.
ZaprosiliśMY znajomych na pieczonego kurczaka i wino. Byłam na prawdę SZCZĘŚLIWA!
Mojej psiapsiółki facet tak był zachwycony Ktosiem, że to Kaśka pierwsza zaczęła się ubierać i musiała czekać na niego na przedpokoju. Pożegnali się faceci uściskiem dłoni i słowami "do zobaczenia, albo tu albo w górach! Daj znać jak będziesz znów w Polsce".
Rozmawiali coś o autach i się dowiedziałam, że planujeMY zmienić samochód...
-a to ten jest zły? (pełna automatyka, full opcja)
-nie jest zły ale przydałby się większy
Dużo informacji nazbierałam o Ktosiu jak byliśmy w grupie. Brałam go za zwykłego robola a on sobie rządzi. Dlatego ciągle mi mówił, że się nie narobił :) Rządzi w pewnej firmie budowlanej która stawia głównie biurowce.
Słyszałam tylko z kuchni...
-to jak wy się pogodzicie bo zawsze Karolina rządzi i musi mieć ostatnie słowo?
-ona jest mądrą kobietą...
Zaczął roztapiać moje serce...
A gdy jechał już w góry zapytał Filipa czy będzie na niego czekał, a ja usłyszałam " mam nadzieję, że te wspólne dni coś dla ciebie znaczyły i że od tej pory będę tylko ja w Twoim życiu, nie płacz, za miesiąc się zobaczymy".
I wcale nie płakałam, ale było mi smutno, bo to był gość całkiem niekłopotliwy. Nie musiałam go wciąż zabawiać, potrafił sobie sam zrobić kawę, czy nawet przejść się po mojej mieścinie. Bez problemu znalazł wulkanizatora, elektryka samochodowego, żeby podładować akumulator (30 stopni na minusie w nocy)... biegał do kiosku po gazety, obierał ziemniaki...
A teraz zadzwonił...
-mogę jutro przyjechać do ciebie?
-co?
-mogę jutro wsiąść w auto i przyjechać do nas?
-nie jedziesz do Hamburga?
-jadę ale trochę później.
-to czekam.... :)
Boję się strasznie... bo przecież jest za pięknie...
Ciągle chodzi mi po głowie, że G go podstawił i we dwóch się ze mnie nabijają...
P.S. A może jest kiepski w tych no sprawach na s..? ;)
Szukam dziury w całym?
P.S.2 Filip dostał jakieś czekoladki... ble ble ble for KIDS... szukam co te czekoladki mają innego, że for kids... :)
Ale "instrukcji obsługi" nie mogę znaleźć po polsku. Już marudzę Ktosiowi, że chamstwo, bo jest ustawa, że po polsku powinno być jak jest dopuszczone do sprzedarzy w Polsce!... ple ple ple
-a nie znasz angielskiego? zresztą co może być w czekoladzie? może więcej mleka i dlatego dla dzieci?
-znam i trochę niemiecki ale tu jest nawet chiński a polskiego nie!
-przecież ja to kupiłem w Niemczech
BLONDYNKA! :)