• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Narzekanie, strona 9


< 1 2 ... 8 9 10 11 12 ... 17 18 >

maruda

Stresuje się tym Ktosiowym zmienianiem pracy. W poniedziałek ma się zwolnić z jednej pracy a we wtorek zacząć drugą, ciekawe jak płatności itp. Tutaj to wiedziałam, że 10 mam kasę na koncie... ciekawe jak tam.

On oczywiście kombinuje żeby w niedzielę rano już jechać w góry. Szlag mnie trafia, ale niech jedzie. Ech... Jaka różnica zwolnić się o 9ej a o 12ej?

Ale pogoda dość ładna. Nie pada, a jak pada to przelatuje szybko, więc my cały czas na chałupkach, spacerkach, placu zabaw. W domu nic nie zrobione, zarasta wszystko kurzem, a ciasto robię już drugi dzień...

Brak mi energii, bo Jakub ostatnio miewa ciężkie noce, budzi się z płaczem co chwila. Babcia chciała mi pomóc i zrobiła mi kawę, taką siekierę, że nie mogłam zasnąć do pierwszej w nocy. Ziołowa tabletka na sen i dodatkowo kieliszek czerwonego wina... Pomogło. Koło 1:30 usnęłam, kilka minut po drugiej mleczko a o szóstej pobudka zwyczajowa :)

Dlatego nic nie pisałam... Nawet słowa trudno mi w zdania układać, ale dzisiejsza noc była trochę lepsza. Zapodałam Młodszemu espumisan i nurofen na noc. Obudził się dopiero o 3:30 na mleczko :) Może go brzuszek pobolewał?

09 maja 2008   Komentarze (2)
dzieci   narzekanie  

narzekanie

Zdjęliśmy dywan w pokoju. Obydwoje mieliśmy dość codziennego odkurzania i prania. Bo ciągle Jakub wdeptywał ciastko z czekoladą, wylewał marchewkowy sok, wypluwał pomidorowy sos ( jakoś nie mamy nawyku jedzenia w kuchni)... I mam teraz panele, które są obrzydliwe.

Nie pasują do mebli, nie pasują do niczego... Wrrr... Tak to jest jak babcia się rządzi. Wybrałam jasne, bo na takie najciemniejsze nie było nas w tamtym momencie po prostu stać... Powiedziałam babci o tym, poszła do sklepu i zamówiła ciemniejsze i stwierdziła, że jej kasę oddamy... Szkoda tylko, że te ciemniejsze są nie te które chciałam :( Tylko takie sraczko buraczko... coś pomiędzy jasnymi a ciemnymi... Z resztą gdzie im do tych jasnych a tym bardziej do tych ciemnych...

Nie dopilnowałam bo byłam w 9 miesiącu ciąży...

Tak samo z łazienką. Nie dość, że gniazdka, kran, itp są nie tak jak powinny (mężczyznom jednak brak wyobraźni), to jeszcze jak pojechaliśmy do Radomia na zakupy Ktosiu uparł się na zielone płytki, ja chciałam całkiem białe + dekory, albo białe ze złotym nalotem.... a on te zielone... Dwie godziny w sklepie, macanie, oglądanie, liczenie kasy... 9 miesiąc ciąży- poddałam się... Łazienka mi się nie podoba :)

To sobie ponarzekałam...

Daje sobie jeszcze tydzień  z tymi panelami, jak się nie przyzwyczaję to kładziemy dywan...

A jeszcze ponarzekam na to, że blok od razu przy ulicy- osiedlowej- jednokierunkowej ale dość ruchliwej- ze 3 lata temu wycieli ogromne drzewa które rosły od lat po drugiej stronie wąskiej uliczki... Wygłuszały, pochłaniały kurz, ale wiał wiatr gałąź spadła- wycieli i nie pomyśleli, żeby zasadzić nowe...

Okna otwarte i wszędzie brud... No codziennie ścieram z parapetów, mebli... szlag mnie już trafia.

Ktosiu obiecał że na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej spróbuje poruszyć ten temat... zobaczymy

 

Na długi weekend nie mamy planów, niby mój Książę coś burknął, że mi zasponsoruje jakąś wycieczkę, ale chyba się skończy na spacerach po lesie...

 

30 kwietnia 2008   Komentarze (4)
narzekanie  

wiosna :)

Ufff... Pogoda się poprawiła. Szykujemy się i idziemy. Spacer, może obiad u rodziców.

Księciunio okrasza swoje pozostanie w Warszawie takimi skwareczkami typu, że jest chory, że późno pracę skończył ( ale wpadł bo jego brat na gg siedział 2 godziny niby przed zakończeniem pracy)... Nie chce mi się ani tego słuchać ani wisieć na telefonie i "trzymać go za rączkę"... Tym bardziej, że wiem, że to zostanie było planowane zanim pojechał do pracy... Po prostu kupiłam mu nowy pad do sony play station i co będzie do domu jechał, śmieci wynosił, znosił nastroje Jakuba- jak można sobie pograć i przespać pół dnia...

Szlag... że mi odpowiedzialność nie pozwala nawet ze znajomymi wyjść na 3 godziny do pubu, a co mówiąc zostawić dzieci na weekend... Faceci to jednak lepiej mają...

30 marca 2008   Komentarze (5)
dzieci   Ktosiu   narzekanie   inne  

tradycja

Imprezka z siostrą i Martinem udała się tak, że wczoraj poszłam spać o 20ej :) O 4:50 Ktosiu zaczął do mnie gadać, czy jeszcze śpię, czy mi kawę robić i w ogóle ple ple ple... No szczyt moich marzeń wstawać o piątej... Ale wstałam, próbowałam nawet być aktywna, ale nie na tyle, żeby ... no wiecie...

I raz odmówiłam, i drugi, i trzeci... rękę odsunęłam, próbowałam nawiązać rozmowę dość miłą, w końcu wstałam z łóżka, uprosił, jeszcze 10 min zwykłego przytulania, ale ledwie przyłożyłam głowę do poduszki to on już baranim głosem zaczynał te swoje mnie urabianie... No i się obraził. Po prostu poranna tradycja... Jemu w żyłach zamiast krwi zaczyna krążyć sperma, nic nie dociera, ja w końcu wychodzę z siebie i rzucam mu wiązankę. On się obraża i wychodzi z domu. Wraca z przeprosinami, i znów baranim głosem... albo jest obrażony do końca dnia... Ech..

Mam nadzieję, że lekarz przywróci moją kobiecość jakimiś pigułkami... Bo dość tego mam.  

 

21 marca 2008   Komentarze (7)
Ktosiu   narzekanie  
< 1 2 ... 8 9 10 11 12 ... 17 18 >
Mama-i-ja | Blogi