• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Narzekanie, strona 8


< 1 2 ... 7 8 9 10 11 ... 17 18 >

g ł u p o t a

Ktosiu lubi zadawać pytania takie ni z gruszki ni z pietruszki...

dlaczego lubisz pizze? a dlaczego ty lubisz ciasto? bo jest słodkie, a co ma pizza? pizza może mieć wszystko i każda smakuje inaczej... a jak świeże pomidory... dużo sera to ta wilgoć, sok zostaje między puszystym ciastem a tym zapieczonym serem... mmmm
czyli lubisz pizzę tak jak ja ciasto... nie mogłabyś żyć bez pizzy? no trudno by mi było... a Ty byś mógł pożegnać się ze słodkim? a dlaczego tak lubisz pomidory?
bo są pyszne i kiedy zajadam się nimi w styczniu czy lutym to dochodzi do mnie, że wiele się z moim życiu zmieniło :P... ech... no lubię je tak jak Ty szynkę parmeńską...
a co cię razi w ludziach najbardziej? myślisz pewnie, że kłamstwo, ale cię zaskoczę- najbardziej razi mnie głupota. Brzydzę się głupotą, wstydzę się jak czegoś nie wiem, albo jak robię coś głupiego... potem rozmyślam przez lata ;)

Autentyczna rozmowa kuchenna z Ktosiem...  Taki wstęp.

Pisze do mnie kuzynka że chciałaby przyjść, odpisuję, że jestem w domu, ale chłopaki chore, więc jak chce... Daje jej po prostu sygnał bo ona też ma dzieci i mimo, że raczej zapalenie gardła nie roznosi się drogą kropelkową... to nie chcę, żeby coś dziewczynom zaniosła.

Przychodzi, proponuję jej herbatę, a ona mi na to, że jej dziewczyny mają ospę, mnie ciśnienie w górę i mówię jej, że nie powinna do mnie przychodzić tym bardziej, że chłopaki są chorzy i mają osłabioną odporność i migiem jeszcze wirusa złapią... A ona mi na to, że i tak by złapali bo Filip by przyniósł z przedszkola, a ja kurwa jak nie chodzi do przedszkola bo jest chory to jak ma przynieść?

Ja pierdolę, od razu wszystko zaczęło mnie swędzieć... pootwierałam okna, Jakuba jak najbardziej izolowałam od niej, Filipowi włączyłam bajkę w drugim pokoju i siedziałam wściekła... Jak tylko wyszła zdezynfekowałam wszystko czego dotykała, ale kurwa... nie oszukujmy się, jak miała to dziadostwo nam sprzedać to pozamiatane... No to odliczamy 14 dni?

A mnie odwiozą do Krychnowic ( szpital psychiatryczny)... Po 3 dniach mam wszystkiego dość, bo mają katary, trudno im oddychać, budzą się w nocy, a Jakub jest anty syropowy, antybiotykowy, anty zmienianiu pieluch, anty myciu zasmarkanej buzi... W ogóle anty wszystkiemu... To kurwa jeszcze mi drapania brakuje!

I dlatego najbardziej głupoty nie trawię, bo ja jakby mi ktoś powiedział, że nie powinnam przychodzić to bym się puknęła w łeb, przeprosiła za niemyślenie i bym poszła w cholerę... A głupi to zostanie, kłopot przyniesie i głupim zostanie niestety...

29 maja 2008   Komentarze (6)
dzieci   narzekanie   inne   mama wkurwiona  

abc

 

Przyjechał w piatek, zabrał Jakuba na spacer, nie wziął kluczy i potem pod blokiem czekał na mnie godzinę... Byłam tak zmęczona, że padłam jak kawka. W różowym pokoju na różowej kanapie... On z Jakubem w pokoju balkonowym.

Rano po ósmej poszedł sobie po kurczaka i ugotował rosół. Częstował mnie i Filipa o 10ej rano :D

Jak zamknął się w łazience przejrzałam mu telefon. Zdjęcia łąk, Babiej Góry, pobliskich wiosek... Wyszedł z łazienki i zaczął, że nie wie o co jestem zła, bo on mnie niczym nie skrzywdził. To mu pojechałam wiązanką. O łączkach, o tym ile spraw w tym czasie mogliśmy załatwić, o tym, że w samochodzie syf, i że wiecznie nie ma czasu oddać go do blacharza ( pół roku mamy kasę z PZU za wypadek), o tym, że ja nie mam czasu do pieprzonego ginekologa się wyrwać bo przyjmuje w czasie kiedy Filip wychodzi ze szkoły a babcia nie da rady zostać z Jakubem i jeszcze pójśc po Filipa... A on, że on musiał tam być bo czekał na telefon z tej nowej pracy...

No to ja mu, że na telefon mógł czekać i w domu, bo Kraków to nie Nowy Jork i w 4 godziny można się dostać. Tym bardziej, że nikt nie zadzwoni o siódmej rano, że ma być za 15 minut w pracy?!

No szlag mnie trafił jak kolejny raz stwierdził, że mnie nie skrzywdził... i że w piatek bo Bożym Ciele wszystko nadrobi- Ksiądz, USC, restauracja, ubrania, panele-kupno i położenie ( o wyniesieniu mebli chyba już zapomniał), samochód, obrączki,  malowanie barierki na balkonie i jeszcze zdąży mnie prywatnie zawieść do lekarza :)

I stwierdziłam, że jak on mnie nie krzywdzi a ja nieszczęśliwa jestem to może ja muszę go skrzywdzić to będę wtedy szczęśliwa, no to wzięłam obok stojący płyn do szyb i mu po oczach, nawet się nie bronił, no to dawaj patelnią go jeszcze po łbie, a on nic... no to wziełam sok malinowy i mu nalałam do wszystkich butów :) Ulżyło mi, a on z żalem, że ślub niedługo bierzemy a ja takie numery odpierdalam...

To podarłam ten jego akt chrztu....

No i poszedł sobie do apteki bo oko go szczypało bardzo i łzawiło a ja się spakowałam z chłopakami i miałam zamiar jechać do takiej babki co ma tanie noclegi... przeczekać aż niech sobie pojedzie w pizdu do mamusi.

Ale stwierdziłam, że nie mam siły na pociągi i na tą wesołą babcię co będzie mnie zagadywaćtego, Jakub się obudził i poszłam z nimi na plac zabaw a potem do rodziców... Wróciłam bardzo późno... Na stole stały róże, Witosha, dwa kieliszki, perfumy, duże opakowanie czekoladek z wiśniami i likierem i krem do twarzy- przeciwzmarszczkowy dla kobiet po 50 roku życia ;)... i kartka z napisem, żebym miło go wspominała... (18 czyli dzień później miałam urodziny)

Myślałam że pojechał i odetchnęłam z ulgą, a on wyszedł zza drzwi i zapytał czy się z nim napiję wina...

Olałam i z Filipem oglądałam tv...

CDN

19 maja 2008   Komentarze (8)
Ktosiu   narzekanie  

pluje jadem

Kolejna koszmarna noc, nie wiem co temu Jakubowi jest... Zastanawiam się nad lekarzem. Do 1ej w nocy co 3-5 minut wstrząsało nim i zaczynał płakać, co przysnął to znów. Jakby coś go kuło, albo jakaś padaczka???

Czytałam, że mogą być też problemy ze spaniem bo zaczął chodzić, inaczej poznaje świat, przez cały dzień dużo bodźców i trudno mu się wyciszyć. Do tego mógł się przestraszyć bo wdepnął w autko- jeepa i nóżka mu się zakleszczyła na pace...

Może herbatkę z melisy mu dawać na noc... Sama nie wiem.

Z Ktosiem- szkoda gadac, po tej trudnej nocy nie mogłam się powstrzymać i napisałam mu kilka przykrych rzeczy... Oczywiście zero reakcji, no to wysłałam mu "p.s" i zasugerowałam, że być może mam zamiar być wobec niego nielojalna... Reakcja natychmiastowa.

Taaa... Przyzwyczaił się, że ja dom- dzieci, dom- dzieci a on wolny ptak. Był pewny mnie, wiedział, że nie mogłabym i nie chciałabym organizować sobie jakiś "dodatkowych atrakcji". Wiedział, że zamiast iść do koleżanki na ploty to ja wolałam upiec ciasto lub pobuszować na allegro.

I mu napisałam: "jesteś pewien, że ja teraz jestem w domu? może wzięłam przykład z ciebie i odnawiam kontakty tak jak ty z asia i justynką??".

Pewnie dziś wieczorem, najpóźniej jutro zjedzie do domu. Ale wtedy lepiej, żeby chodził na palcach, bo mam wobec niego iście agresywne podejście. Jakby mi teraz pod rękę podleciał to nie wiem czy nie złamanym nosem by się skończyło. Kurwa... niech się tylko zjawi to ja mu naprostuję kręgosłup.

P.S. Wściekła jestem bo spodobały nam się panele w Radomiu, mieliśmy kupić od razu ale nie weszły by nam do auta z dzieciakami i całą resztą. Więc umowa była taka, że jak go nie zwolnią i będą chcieli wykorzystać termin wypowiedzenia to on pójdzie na zwolnienie lekarskie, najpóźniej we wtorek przyjedzie, dzieciaki zostaną z dziadkami a my pojedziemy po te panele... Miał je układać z moim ojcem który jest na urlopie. Dziś czwartek a on w NT ogląda obrączki ślubne...

 

15 maja 2008   Dodaj komentarz
Ktosiu   narzekanie  

takie buty

Jak zwykle przy wyjeździe w góry musiało towarzyszyć spięcie. Księciunio wczoraj o 12:05 miał busa do Radomia a z Radomia pociąg o 13:05.

O której wyszedł z domu? o 10:00!!!!  a na przystanek mamy dosłownie 5 min. Tak mu się do mamusi spieszyło jak do kochanki. Dla mnie nie dość że to głupie to i przykre, że wolał siedzieć na przystanku dwie godziny niż pobyć z nami. Oglądnąć coś w tv, czy napić się kawy. Wkurwiające jest to, że ja jestem rozliczana z każdych 5 minut spędzonych poza domem. Nawet jak idę do rodziców, to muszę się zdeklarować, że wrócę za godzinę a jak akurat fajnie się zagadam z matką albo coś robię z ojcem to potem jest obraza bo mu OBIECAŁAM.

Ale nie dociera do niego, on nie wie o co chodzi i ja znów się krzywię bez powodu.

Filip był w tym czasie na podwórku, ja płaciłam rachunki przez internet a on wziął torbę, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Trzasnęłam za nim drzwiami i przelewy robilam z Jakubem na ręku, co nie było zbyt miłe bo co chwila coś mi klikał na klawiaturze.

Nigdy się nie zrozumiemy w wielu kwestiach i dlatego ten ślub to dla mnie.... no kurwa. Zmuszam się. Bo inaczej sobie relacje małżeńskie wyobrażam, rozmawiam z nim o tym, tłumaczę, ale jak grochem o ścianę... On jest jaki jest i tyle.

Dlatego nie w głowie mi organizacja, sukienka, a już najmniej mam ochotę potem robić cyrk w jakiejś restauracji. Nie cieszy mnie to. Dobrze, że Ksiądz trafił nam się cudowny, to nie chrzani jakiś farmazonów, nie gania nas po bzdurnych naukach i 10 spowiedziach przedślubnych z pieczątkami i podpisami spowiedników.

Jakoś przeżyje, nie?

I nie chodzi o to, że ja taka antyślubowa jestem.

Ja po prostu biorę to na bardzo poważnie i się boję, będę mu przysięgać aż do śmierci, a w pewnym czasie miarka się przeleje i będę miała dość jego odjebek, no i wtedy co? Przecież przysięgałam... i złamać przysięgę i odejść, czy żyć z zaciśniętymi zębami? Boję się...

 

12 maja 2008   Komentarze (2)
Ktosiu   narzekanie   inne  
< 1 2 ... 7 8 9 10 11 ... 17 18 >
Mama-i-ja | Blogi