• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Narzekanie, strona 5


< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 17 18 >

zdrowie

W zeszły piątek powiedziałam komuś, że moja odma to pewnie zaledwie incydent bo 2 lata prawie i nic... I odma to póki się nie zoperuje to lubi powracać....

No i od soboty-niedzieli zaczęłam ostro kichać i jeb... zabolało mnie w płucach... no i ciężko mi się oddycha i szybko się męczę... a jak wezmę głęboki wdech to w prawym płucu nie do końca i boli...

 

Jakoś jeszcze funkcjonuję, ale zaczynam się przygotowywać, że w najbliższym czasie wyląduję w szpitalu, prawdopodobnie w klinice w Lublinie...

I jak sobie pomyślę, że strzykawą na żywca będą mi mierzyć ciśnienie w płucu... wbijac się między żebrami... to mi się słabo robi... i boję się znieczulenia ogólnego...

Ktosiu sika w majty za przeproszeniem...z resztą obydwoje mamy myśli: a jak się nie wybudzę?

Ech... póki mi nie wysiądzie płuco całkiem to nie idę do lekarza... Przyjedzie małż to podejmiemy decyzję- co z chłopakami, itp... Wtedy mogą mnie kroić.. Choć wciąż mam taką nadzieję, że to tak mała odma, że ją wyleżę :(

30 września 2008   Komentarze (8)
narzekanie   inne  

małż chory...

W nocy laził Ktosiu po chałupie... miałam go opiepszyć bo ja mam lekki sen i co i rusz mnie wybudzał... aż w końcu słysze takie pawie w łazience że aż się przestraszyłam...

Zwłoki leżały w łóżku- chłopaki po nim skakali więc wzięłam ich na spacer, oczywiście wcześniej obciełam sobie SAMA włosy, sama zafarbowałam, wyszorowałam zarzyganą łazienkę i w międzyczasie dokończyłam tort :]

1

w środku czekoladowy a na wierzchu krem orzechowy :)

mniam

A na spacerze z okrzykiem radości powitaliśmy kasztanowca... Kasztany mam wszędzie... dosłownie, ale mi to nie przeszkadza... są takie śliczne, że mam ochotę je ciągle wąchac i miętosic w rękach :]

kasztany

piękne, prawda? ;) będę dziś z nimi spała... podobnież neutralizują złą energię, a dobra mi się przyda.

echhh

A w nocy zanim zanim zasnęłam, mąż wyczuł te Trussardi Skin... choć ja wcale nadal ich nie czuję... Hmm... postanowilam sobie je zostawić... jemu się podobają chociaż mówi, że zdecydowanie lepiej do mnie pasują Elizabeth Taylor White Diamonds... Niom... są niezniszczalne... sweter z poniedziałku nadal intensywnie nimi pachnie :)

A rano...

wrzesniowo

wybaczyłam wrześniowi, że taki niedobry był i mokry....

 

P.S. Mój były mąż jest chyba z kosmosu... jebane UFO... nie da się z nim porozmawiac.. Dziś próbowałam.... Efekt, ja o chlebie, on o niebie, a jak ostre argumenty miałam to słyszałam, że przecież on może zabrac Filipa do siebie... zapytałam jak by to wyglądało, z kim by on spędzał czas, z jakaś obcą nianią... albo sąsiadką? A on że byłby cały czas z nim- czyli by jeździł od hurtowni do hurtowni albo zapieprzał fizycznie... zapytsłam co ze szkołą. wzruszył ramionami, i powiedział, że praca ważniejsza niż szkoła... KURWA... Zatkało mnie...

A ja jedynie chciałam porozmawiać o regularności spotkań... i żeby one właśnie nie wygladały na zawiezieniu dziecka dl Selgrosa, napakowaniu auta i przywiezieniu go spowrotem...

A on mi na to, że on nie ma takiego komfortu żeby siedzieć sobie w domu... No kurwa mać, to mu powiedziałam "zmień sobie chłopie pracę jak żeby życ tyrasz po 20 godzin na dobę"....  a on, żebym się z nim zamieniła :) haha...

Nie da się porozmawiać.. Bo nie mówimy tym samym językiem polskim... potzrebujemy tłumacza... czyli zaczynam pisać pismo sądowe... Nie ma wyjścia...

Bo w chuja to on mógł mnie ładować 6 lat temu... teraz to może mi dzień dobry powiedzieć i tyle jego...

 

Dziewczyny... ja Wam chyba oddam tą moja asertywność, bo z moja gadką i układaniem spraw tak jak trzeba to niedługo będę się ubiegać o stołek burmistrza... choc o sprawach rzadzenia miastem nie mam bladego pojęcia ;)

No UFO.... Raz w miesiącu przyleci, powrzeszczy na dziecko, że nie ma 20 lat i nie zarabia szmalu i wielkiemu tatusiowi cegieł nie podaje... No ja pierdolę- chyba go pojebało... Od mojego dziecka WARA! Bo wydrapię oczy po sama dupę...

 

----------------------------

ja zapierdalam w deszcz przez całe miasto od psychologa do logopedy, na zajęcia dodatkowe prowadzam, ganiam, książki kupuję, czytam, dokształcam się, mimo że padam na ryj to znajduję wieczorem pół godziny, żeby tylko uśmiechac się i rozmawiać i przytulać- choć mam chęć warczeć, że t nie sprawiedliwe że ja tak sama walczę o te dziecko... a przyjedzie taki ćmul i kurwa moją perełeczkę bedzie mi niszczył...

I nie to, że ja nie popieram jego metod wychowawczych, bo owszem Filip swoje obowiązki ma, i wiem, że praca też jest ważna, żeby nie miał potem takich dwóch lewych rączek co niczego się nie trzymają, ale no sory- jakos mądrze trzeba i regularnie wprowadzac takie wartości, a nie w czasie drogi z P do R i spowrotem... a juz na teksty ( od Filipa wiem i nieraz słyszałam fragmenty) że laluś, że tego czy siamtego nie potrafi, że oferma, albo najfajniejsze "rusz chłopie głową"... ja się nie zgadzam... 

Potem mam rozmowy z wychowawczynią Filipa, że on nie potrafi przegrywać, że jest za ambitny, że impulsywny i agresywny...

No kurcze, jak ojciec którego bezsprzecznie Filip potrzebuje- zamiast z nim odrobic lekcje, pogadać o zainteresowaniach, pograc w piłkę woli nastawiac mu kręgosłup na nieczulego robola oszukującego PAŃSTWO...

 

28 września 2008   Komentarze (2)
narzekanie   inne   fotografie  

negatywnie

Każdy miał do mnie pretensje, że jestem negatywnie i olewczo nastawiona do tej całej ceremonii...

No bo kwiatów nie mam zamówionych? W dupie mam jakieś kwiatki... Bo fryzjerka nie przyjdzie... Bo się sama uczeszę to nie jakaś rewia mody- fotoreporterów nie będzie... Nie mam błękitnej podwiązki? A po chuja... ITP...

Najpierw wspaniały mój prawie mąż od początku tygodnia wspiera mnie tekstami typu, że urwali mu 500 zł z wypłaty, że nasz planowany wyjazd się nie odbędzie, w ogóle nie skorzystamy z długiego weekendu no bo nie wypada, żeby on się do nowej pracy nie wstawił, a bracia tak... wypada za to znów zostawić mnie samą :D Tak jak po porodzie... też się waliło bez niego, a ja z raną na brzuchu i niemowlakiem który nie potrafi złapać piersi, a i okropną migreną i krwią lejącą się ze mnie, i Filipem chodzacym do najdalszego przedszkola zostałam sama. Hmm... zaczynam się uodparniać na takie sytuacje i usamodzielniać... Wyjdzie mi na dobre, tak sądzę...

W restauracji tez mnie podkurwili bo płacimy za salę, kelnerki, kucharki a kurwa nie możemy wnieść swojej kawy, no bo mycie szklanek też kosztuje... A kilka znajomych robiło tam imprezy i wnosili prawie wszystko biorąc tylko dania gorące... Kawa kosztuje 3,5 zł x ok 25 osób pijących x 2... No to jest ciekawa sumka... I nie to że żal mi kasy... Tylko brzydzi mnie takie wykorzystywanie. Ech... to moja wina... Myślałam, że będzie trzeba dać jakąś większą zaliczkę i w portfelu miałam kilka tys, Filip chciał na coca colę, wyjęłam portfel i pani inaczej zaczęła ze mną gadać... szlag...

A dziś cios poniżej pasa... Moja ulubiona ciotka która do Warszawy jeździła szyć sobie kreację na mój ślub- moje chrzestna matka przede wszystkim, no i kiedyś nawet pisałam, że bliższa od matki... wymyśliła sobie szpital po ... Kościele... Historia się nie trzymała kupy w ogóle. Ale co będę kogoś zmuszać nie? Tak więc mam dwa talerzyki wolne... A ciocia: no dzwonię, żebyś nie ponosiła kosztów za nas... żebyś odmówila dwa talerzyki- ale ja ciociu zamówiłam potrawy takie, że oni robili specjalnie zakupy na nie. Zakupy były robione we czwartek, więc talerzyki już zaklepane... ale nie o to chodzi...

Koszty są nie ważne akurat przy tych dwóch osobach... Świństwo mi zrobili. Nie wiem czy nadal to będzie moja ulubiona ciotka...

Na szczęście ślub się bierze raz w życiu... i te nerwy i przykrości już się nigdy nie powtórzą...

08 sierpnia 2008   Komentarze (6)
narzekanie  

Wu... masz co żeś chciała

Uprasza się na niezwracanie uwagi na moją minę, cerę, makijaż i w ogóle.... Bo w ogóle to ja się czuję z tymi włosami jak siedem nieszczęść. Jak stara baba... i już nie wiem co zrobić żeby poczuć się lepiej :(

Chyba nie patrzeć w lustro...

trwała

A tu próba czegoś zrobienia- cienka opaska, ale ja mam czoło za wysokie i w ogóle be wygladam :(

A kurwa... tyle co się naczytałam, że ZERO eksperymentów przed ślubem!!!

 

05 sierpnia 2008   Komentarze (13)
narzekanie   inne   fotografie  
< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 17 18 >
Mama-i-ja | Blogi