• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Narzekanie, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 17 18 >

:(

W sobotę zaprosiliśmy gości na ostatki- w zasadzie nazwałam to kawą bo prawie byłam pewna, że na jakieś tany sobie idą, ale jak potwierdzili to fisia dostałam, dwa rodzaje ciasta, dwie sałatki, kanapki "wiosenne", szynka szwarwaldzka, kindzuk, oliwki, turek z pieprzem, śledzie itp itd... Na początku było fajnie, ale potem T zaczął wyciągać jakieś brudy z ich małżeństwa i nie pozostało mi nic innego jak zjebać gościa... Plułam jadem, drwiłam z niego, ale nie docierało... BYłam chamska, strasznie niemiła a mój gniew narastał- nie mogłam się doczekać aż przebiorę miarkę, a on wstanie i wyjdzie... Pan komisarz bardzo mnie rozczarował...O 23ej z obrażoną miną po wypiciu 7 piw postanowił wrócić do domu autem które zostawili pod blokiem... Co za człowiek?

Były ciężkie tematy i nikt nawet nie pomyślał o jedzeniu... Mam pełną lodówkę żarcia... Wrrr.... Trochę mąż do pracy zabrał, ale....

Ten jebany samochód znowu się zepsuł. Na szczęście o 23:00 w Radomiu.... w centrum... Jakby się o 1 w nocy pod Miechowem zepsuło, albo za Kielcami.... to przysięgam, że na złom bym oddała... A tak to ciul stoi na parkingu strzeżonym.... Prawdopodobnie poszedł rozrząd i silnik... Ja pierdykam- 2 tys ponad naprawa (prawdopodobnie), bo mechanik w sobotę może popatrzy jak Osiołek wróci z Krakowa... A rozrząd niby wymieniany pół roku temu... Pasek nie wyglądał na stary więc przyjeliśmy tą wiadomość za prawdę.... Przeklęłam tego handlarza... Podobnież potrącił kogoś na pasach.... bo poprzedniej mojej klątwie...

No nie powiem- podłamało mnie to, tym bardziej, że mój kochany mąż nie wziął sobie do pracy kurtki- tylko pojechał w bluzie :)

O 00:45 miał autobus do Zakopanego, który się zepsuł o 3ej nad ranem :) Podjechał po pół godziny drugi który nie miał ogrzewania... Chamski kierowca nie chciał malża wypuścić na początku Krakowa ( pracuje na samym wjeździe jakiś kilometr za cmentarzem) i musiał o 5ej rano zapierdalać z Dworca Autobusowego... Ponad godzinę w samej bluzie...

Ja z nerwów nie mogłam spać i calą noc się modliłam....

Nie mam siły po prostu na kolejne kłopoty...

Mój ojciec znów jest na przymusowym urlopie- bezpłatnym... Nigdzie nawet nie zadzwoni, żeby się rozglądnąć za nową pracą... Babcia wie o sytuacji i zaproponowała mojej matce, żeby raz w tygodniu przyszła jej posprzątać za dość dobrą cenę! Ale moja matka ma w dupie.... Pali fajkę za fajką i czyta gazety... albo chleje dziwnego pochodzenia procenty....

W piątek do babci i dziadka przyjechało pogotowie, mieszkamy w tym samym bloku przez ścianę, ale dowiedzieliśmy się dopiero w sobotę z sms'a od kuzynki... Zadzwoniłam do matki, żeby poszła do nich a ona, że ja mam bliżej...

Ja pierdolę... Dzwonię ciągle, wszystkim chcę dogodzić, pomóc... ale żeby w drugą stronę tak... nie ma mowy...

Pierdolę- odcinam się na jakiś czas od kochanej rodzinki... Nie śpię po nocach, martwię się, szukam informacji... Siostrze wysyłam kasę, rodzicom znoszę żarcie... a oni nic...

Agata... Martwi się bo w jej sklepie robią cięcia i prawdopodobnie zmuszą ją do zejścia do 3/4 etatu... Studiuje- semestr 2200- jak to w sklepie marnie zarabia- jak przejdzie na mniejszy etat to nie odłoży na studia a mi też już wysyłanie kasy się nie uśmiecha czyt wyżej...  Pan komisarz powiedział mi, żeby próbowała do Policji (marzenie Agaty- a studiuje pedagogikę z resocjalizacją- jak w mordę strzelił)... wynalazłam jej dane, adresy, co trzeba złożyć, gdzie napisać, co na testach będzie miała... a ona, że łatwo powiedzieć i że nie będzie tracić czasu bo się nie dostanie... a wiem, że potrzebuję w Policji kobiet- coraz częściej jeżdżą po miastach patrole mieszane... itp...

Ręce opadają...

Teście mają do Ktosia pretensje, że zgodził się, żeby przepisać połowę podwórka dla Jaśka... My nie mieliśmy kasy na budowę domu, więc dlaczego mielibyśmy mieć coś przeciwko??? Teraz teściowa niedogaduje się z Kaśką, a Jasiek się panoszy po podwórku, zabiera im drewno bez pytania zamiast sobie kupić itp... a płotu nie postawią bo co ludzie powiedzą????

Anka (siostra L co w ciąży jest i niby mam być chrzestną matką) odkąd się widzieliśmy ani razu sama z siebie nie zadzwoniła czy napisała sms'a.... Z powodu tego, że byłam zaangażowana w kłopoty rodzinne i próbowałam robić za centralne biuro rozwiązywania kryzysów- ciągle dzwoniłam i ciągle mam sucho na karcie- od jakiś 3 tyg nie dzwoniłam do niej... No jest mi przykro, że przy moim milczeniu nie zainteresowała się, że może coś złego się dzieje... TYm bardziej, że obiecywała, że po każdej wizycie u gin będę informowana co i jak... Czy tak trudno napisać głupiego sms'a??

Jest mi przykro, jest mi smutno, jestem rozczarowana wszystkim wokół i tęsknie za moim Osiołkiem :(

 

23 lutego 2009   Komentarze (8)
Ktosiu   narzekanie   inne   plotkuję  

d....

Znów szkoła. Ganiam, nie wyrabiam czasem, jakieś depresje mnie łapią, nie mam chęci nic robić, ani gotować, ani sprzątać, ani rozmawiać ani oglądać tv... no nic. Żyję od snu do snu- który czasem też nie chce przyjść. Szlag by to trafił.Wszystko mnie irytuje a głównie i przede wszystkim- JA sama.

Muszę sama sobą wstrząsnąć, ale na razie zbieram siły ;)

 

03 lutego 2009   Komentarze (3)
narzekanie  

jebudu

Miałam poważną awarię komputera- przez własną głupotę, ale teraz tryskam z dumy... Ja pierdolę, wszyscy studiują informatykę a jak potrzeba kogoś takiego to trza tygodniami czekać??? ale SAMA se dałam radę z mała pomocą jakiegoś pana z wapu :)

 

No i kurdebele- nie obrażać się, ale potrzebuję haseł do Waszych blogów :)

Martynia, Sheryll - zwolnione! Reszta do tablicy ;) No dziewczyny- jeśli można? ładnie proszę :)

kajams@intereia.eu lub ckone1@poczta.onet.pl

 

:)

22 stycznia 2009   Komentarze (3)
narzekanie  

naciski i ściski

Zmęczona jestem po świętach... a Wy? :)


Ale było prawie ok :)


Prezenty się udały... Nastrój prawie też :)


Zawsze byłam sztywniara bo nigdy poza domem nie piłam powyżej szklanki piwa, czy pół kieliszka wina- bo dzieci... Odpowiedzialność... Za to mój mąż choc deklaruje że nie lubi to z moim ojcem zawsze chętnie 3-5 kieliszków wypił... i mnie potem wkurwaił swoim stanem, bo po powrocie do domu on miał ogólnie wszystko w dupie i niezbyt przyjemnie mnie o tym informował ;) Np że dziś nie wykąpie dzieci,  a mi się wtedy ciśnienie podwyższało i zadyma była...


Teraz dałam w 2 dzień na luz... Piłam tak jak wszyscy albo więcej ;)- witosha oczywiście :) I wszyscy oburzeni bo ja się śmieję, gadam, polewam, a kurcze mój mąż musi szukać pieluchy i ją dziecku wymienić... A że też pije to mu bardzo nie w smak, tym bardziej że teść na fajeczkę woła....


I w końcu się okazało, że ja jednak jestem fajniejsza jako sztywniara :) Bo spiłam moja siostrę i ona się pokłóciła ze swoim chłopakiem, mój mąż był z lekka wcięty ale ja totalnie nie byłam nim zainteresowana... Jedną zadymę ino zrobiłam... Ale ogólnie było śmiesznie i bezpiecznie- wujek Martin się dziećmi opiekował a w zasadzie to ja miałam jakiś czas na picie bo po pewnej ilości witosha to ja tylko lulu się nadaję a tu przegryzając rybką, bigosikiem, indykiem, i innymi specjałami... No po prostu miałam lekki humorek, ale nawet mi się w łebku nie zakręciło... Byłam świadoma wszystkiego... a najbardziej reakcji na to jak nalewam sobie kolejny kieliszek wina- moi rodzice w lekkim szoku, mąż obrażony, siostra happy.. haha...


A ogólnie to wkurwiałam się bo cała rodzina Ktosia pisała ciągle i dzwoniła z jednym pytaniem KIEDY PRZYJEDZIEMY???!!! Nawet zapomnieli o życzeniach świątecznych :)


Nosz kurwa, to jest 20 km i se wsiadamy i jedziemy... Mój mąż co tydzień robi 500 km do pracy...  No to w święta trzeba mu i synowej i wnukom zafundować 700 :)


Wiecie... Teraz jest ucisk męża, żebyśmy chociaż na Sylwestra pojechali, ale... Dziś o 3ej rano pojechał do Krakowa, jutro około 20ej wróci 250 km z Krakowa... I wypadałoby w nocy o 3ej wyjechac do teściów, żeby znów nie wjebać się w korki na Zakopiance i dokopać sobie 2 godziny dodatkowo GRATIS.... No i  w sobotę byśmy musieli wrócić, czyli 2-3 noce???? 700 km... Kilka setek z portfela wziuuummm... I zamiast wypocząć to znów będziemy się szarpać z jazdą od siego do owego, bo nie wypada tego czy tamtego nie odwiedzić...


Kurcze, ja ich lubię nawet tylko mnie wkurwia, że oni nie wiedzą, że dla nas to ciężka droga... że sporawe pieniądze i sporawy czas siedzenia w aucie... Oni jak my zapraszamy to albo udają, że nie słyszą, albo się śmieją, że przecież my powinniśmy w góry jechać...albo nawet kilka razy usłyszeliśmy, że jeszcze nie zwariowali., żeby z nudów tyle kilometrów jechać...


A nam się kurwa nudzi...


Nie no... coś muszę zrobić bo mnie ta presja rozpierdala w środku.


Ja wiem, mnie wszyscy zazdroszczą teściów pod Babią Górą... Ale ja zaczynam sobie współczuć :(


Tak MY... ciągle MY...


Na nich nie można liczyć i chuj...


Dziś to se pomyślałam, że muszę jakieś starcie złapać z teściową i się skończą te emocjonalne naciski że oni za wnukiem i mną i Filipem tęsknią, że przecież oni wszystko dla nas... szlag.


Mój mąż niby mnie rozumie ale tez jest między młotem a kowadłem...


Też zaczyna się wkurwiać bo jak matka 4 razy w tygodniu dzwoni z pytaniem kiedy przyjedziemy to już jej warczy, że nie wie...


A mnie też już się ciśnienie podnosi, bo przecież jak będziemy się wybierać to na pewno chociaż z 10 godzinnym wyprzedzeniem poinformujemy...


Kurwa kurwa, kurwa!


 


 



A to moje dziecie które dorwało wózek dla lalek :)
29 grudnia 2008   Komentarze (5)
narzekanie   inne  
< 1 2 3 4 5 6 ... 17 18 >
Mama-i-ja | Blogi