• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Narzekanie, strona 2


< 1 2 3 4 5 ... 17 18 >

nie ma to jak OLEWKA

Tak się zastanawiam...

Jaka jest u WAS tradycja odnośnie wesel a głównie zaproszeń przez narzeczonych?

U nas jest tak, że młodzi przez 2-3 miesiące przed ślubem objeżdżają rodzinę i znajomych ... i proszą... No tak jak w tym potocznym żarcie- co tak stoisz, przyszedłeś na wesele prosić????

Zazwyczaj jest to krótka wizyta na ciasteczko i herbatkę- zapowiedziana wcześniej telefonicznie.

Dlaczego pytam????

4 lipca wychodzi za mąż pierwsza siostrzenica Ktosia.

I wyobrażcie sobie- mąż do mnie dzwoni, że ojciec tejże młodej dał mu w pracy zaproszenie...

Ja jestem oburzona.

I nie wiem czy to ze mną coś nie tak czy kurwa z nimi?

No bo ja pierdolę... Monika co tydzień do mnie pisze kiedy w góry przyjedziemy... Pewnie chciała wykorzystać moment i nie musieć jechać.... Ja oczywiście serdecznie zapraszam do nas na weekend :) Ona oczywiście wtedy jakiś miesiąc się nie odzywa, żeby przyschło...

Ale jestem wściekła.

I myślę, że w końcu jakaś zadyma rodzinna z tego wyjdzie...

My mimo, że Jakub mały był- pojechaliśmy i osobiście wszystkich prosiliśmy, do każdego na kawkę, po 3 godziny odsiedzieliśmy... I nie powiem- z przyjemnością bo ja ich po prostu lubię.

A Monika... Nie jest w ciąży, nie mają dzieci, pracuja obydwoje ale weekendy mają wolne... Obydwoje prawo jazdy, dwa auta na stanie... Odwiedzić wujka??? Zachować się jak przystało??? E tam... Bo szkoda czasu i pieniędzy na paliwo??? No ja nie wiem...

Moniki ojciec jak jechali do nas to zażyczył sobie pokoju w hotelu na cały weekend bo u nas by połowił ryby ( są jakieś stawy i jeziorka). Była zadyma bo go zaprosiliśmy na nocleg do moich dziadków... Obraza, Gośka (matka Moniki, żona Józka) miała nam ciasta piec na przyjęcie i nie upiekła, teściowa dzwoniła do mnie, żebyśmy Józka przeprosili bo chyba nie przyjadą... Oczywiście jej odpowiedziałam, że niech mnie w dupę pocałują, że ja mam inne sprawy na głowie niż ich fochy... Przecież jak zapraszaliśmy to uprzedzaliśmy, że to małe przyjęcie bez szaleństw. A jak chcą hotel to niech sami rezerwuja i sami płacą...

Dziady, wieśniaki... Tylko mi tyle do głowy przychodzi.

Od naszego ślubu minie niedługo rok... Nikt przez ten czas do nas nie zajechał... I coś się zapowiada, że to w następnych latach się nie zmieni. A ja jednostronnie nie mam zamiaru utrzymywać kontaktów. Ewentualnie z teściami- bo im mogę wybaczyć. Starsi są.

08 maja 2009   Komentarze (11)
narzekanie   plotkuję  

żalę się

No i trzeba wracać do szarej rzeczywistości.... ale marzyła mi się ona...

Miałam z Ktosiem poważną rozmowę. Chyba nawet trochę rozumiał o czym mówię...

Bo jak próbowaliśmy się godzić i on uraczył mnie 1 minutowym seksem... to się poczułam ... jak jakiś pojemnik na spermę.. Pół nocy nie spałam... Rano płakałam... z bezsilności, sama nie wiem...

Do dupy mi było...

A następnej nocy śnił mi się jeden z najlepszych moich kochanków.... a drugi rano napisał maila, że zmiernia maila... haha...

I cały dzień rozpatrywałam zdradę... Z perspektywy- wiary, Kościoła, spowiedzi, sumienia...

Z perspektywy mojego własnego ja...

i z perspektywy mojego męża....

Nic nowego nie wymyśliłam, rozwiązania nie znalazłam.

A przecież to niby takie proste powinno być... Miałam już męża, który zdradzał mnie, a ja jego... Pff...

Ale tyle przeszłam, żeby to poukładac jakoś, żeby być w tym miejscu w którym jestem teraz...

To takie trudne...

Nie wiem już jak ja z tym moim mężem mam postępować...

Chociaż to takie wstydliwe to chyba nawet do spowiedzi z tym tematem pójdę... Ale co mi ksiądz powie..

Bo nie chcę na to egoistycznie patrzeć....

ale nie chce, żęby było tak jak teraz.

Ja pitolę. Chujowo się czuję... 1 minutowy sex dla jego spuszczenia, czuję się po tym jak szmata...

A mój mąż na to, że ja uparta jestem, że ludzie kłamią, że sex trwa dłużej... Że 15 minut to jest max i nie istnieją mężczyźni którzy mogą pół godziny czy godzinę... A średni stosunek to pewnie trwa 3-5 minut. Sealed

Sory dziewczyny, że ja o takich sprawach tu piszę, ale po prostu może współczucia potrzebuję...

Hmm... Chodziłam jak struta i w końcu mu wykrzyczałam kolejny raz, żeby se wziął torebkę foliową i zrobił to w łazience... że ... i... oraz....

A on, że mi to wynagrodzi.... wieczorem- poszłam się myć- wracam, a on śpi...

Rano się dowiedziałam, że mnie nie dotykał, bo nie chciał, żebym się czuła jak pojemnik na spermę.

Ha ha ha... ale zabawne...

W końcu postawię sprawę na ostrzu noża. Coś tak czuję..

Albo zacznę odkładać na super ekskluzywnego jednorazowego pana z agencji. Może byc brzydki, oby znał się na fachu i potrafił udawać, że mnie kocha :(

Buuuuuuuuu

:(

14 kwietnia 2009   Komentarze (4)
narzekanie  

ki

Wizyta u lekarza poniedziałkowa- Filip- gardło czyste, uszy, krtań też, w oskrzelach nic- w płucach też oki...

Tak więc było pobłażliwe spojrzenie, że pewnie przewrażliwiona matka ze mnie, ale jak Filip dychnął mało co wszystkich wnętrzoności nie wypluł, jak nie mógł opanować tego kaszlu i trudno mu było złapać oddech to... nastąpiła chwila ciszy- kaszel dziwny- dla mnie jako laika też- bo mokry- grzmiący- przechodzący w świsty...

Jak świsty to alergia/ astma- ale skąd ta mokrość, grzmienie?

Tak czy siak Amervil- uczulenie + flixotide + serevent- 2 x dziennie....

A jak w południe go dopadło- mamo nie masz tego psiukacza?

Lekarka stwierdziła, że może chodzić do szkoły, ale jak to? Ja widzę, że on nie swój, że kaszle jak cholera... Dobrze, że rekolekcje... ale mam wyrzuty sumienia, że niby zdrowy a nie chodzę z nim do Kościoła...  W tamtym roku nie chodziłam bo Jakub był mały- kiedy te dziecko zaprzyjaźni się z Kościołem???? wrrr...

Martwię się, jutro idziemy na kontrolę... i wiem, że bedzie zależeć co JA powiem lekarce- a co ja mam jej powiedzieć? że jest w 1/4 lepiej- po 4 dniach wziewów???

Nie wiem...dla mnie to mało, za mało, żeby stwierdzić, że astmatyczne wziewy to dobra droga..

a może prześwietlenie?

Hmm...

a z przyziemności- dobę nie miałam netu- zadzwoniłam- pan stwierdził., że nie możliwe- odpuściłam bo stwierdziłam, że niech im będzie, dziś rano zadzwoniłam- serwis ino moment miał jechać do nas... I pytam Pana czy to moja wina- i odpowiedź, że urządzenie na dachu zwariowało... i co? Miałam do tego ciula szefa zadzwonić? Olałam- następnym razem będę mniej przyjemna.

p.s. mam dwuczłonowe nazwisko. w pierwszym ię i w zasadzie na mazowszu i w okolicach Radomia napaćkane- gdzie indziej egzotyczne, drugie nazwisko mam rzadkie- góralskie- ino na Orawie jest i to we dwu czy trzech wsiach ;)

I jak dzwonię do takiego serwisu to 5 razy się mnie pytał ciul jak się nazywam... Kurwa- przejebane. Na poczcie, w spółdzielni mieszkaniowej, jak coś kupuję i fakturę chcę- wszędzie przekręcają- pytają, itp... Kowalska bym się chciała nazywać.

Idę na Housa...

 

26 marca 2009   Komentarze (6)
dzieci   narzekanie   inne  

klnę jak szewc

Mąż mnie wkurwił- o 7:10 dzwoni z pytaniem: A CO TY TAK [długo] ŚPISZ?

Zrobiłam dym- jeb telefonem o ścianę- wstałam pół godziny temu z bólem głowy [pierdolony wiatr wieje], zrobiłam gnojarstwu mleko, śniadanie, dzbanek herbaty, sobie kawę, wysikałam się, pomacałam ziemię w kwiatkach, nasypałam żarcia kotu.. mój mąż przez te pół godziny to by się nawet z łóżka nie zwlekł...

A poszłam spać o północy- zebrało mnie na sentymenty i słuchałam ballad Metallica (jak to się w pisowni dziadostwo odmienia?)

Jak już obrobiłam cokolwiek- włączyłam chłopakom bajkę, włączyłam kompa, kupiłam na allegro nasiona jakiś kwiatków bo mam lekkiego fioła na punkcie mojego balkonu, którego już się nie mogę doczekać... Potem jakieś pranie, czytanka z Filipem, nastawiłam obiad, pochowałam pościel, wlazłam do wanny, Osioł dzwoni- raz, drugi, trzeci, .... czwarty- za drugim i trzecim razem mówiłam mu, że jestem zajęta, że zaraz do szkoły, szykuję Filipowi wełny, wstążki i patyki bo będą robić Marzannę w szkole- ogólnie nie mam czasu... Za czwartym razem ryknęłam do telefonu, a on, że mnie KOCHA i zapomniał mi powiedzieć.

Aż miałam ochotę się popłakać, bo miałam ubrudzone ręce od obierania ziemniaków...

Kurwa, se jaja robi. Uśmiałam się po pachy po prostu.

Widać, że nie ma zajęcia- ustabilizował się na nowym stanowisku pracy i se gwizda- ja pierdolę. Wieczorem [ ok 20] jak gówniarstwo padnie- wtedy Osioł nie zadzwoni- bo jest zajęty SPANIEM albo ogląda MECZ, albo dyskutuje z kolegami...

Wrr... Zła jestem na niego, a on pewnie OBRAŻONY, bo przecież ja nie pracuję :) Siedzę w domu i powinnam mieć czas na wszystko a przede wszystkim na jego ŻARTY.

p.s. Skóra mi złazi z cycków- zmienili solarium- nie powiedzieli- poszłam na 7 minut- spaliłam się tu i ówdzie. Ale lepiej już wyglądam i mam zamiar powtórzyć- chociaż ich z ceną lekko popierdoliło- we Wrocławiu moja sister chodzi na solarium od 50 gr do 1,2 zł a tu jakiś kosmos...No ale chociaż dobre.

p.s.2. Moja matka przestała pić- kilka razy poszła jej krew z nosa- kiedyś nie bała się śmierci- ba- szantażowała nas swoją śmiercią a teraz chyba się przestraszyła- ciekawe na jak długo???

p.s.3. Zepsuł mi się telefon- Klawiatura- Osioł dał mi swój telefon- starą cegłę bo on nie pisuje smsów a raczej rzadko- a ja napitalam dużo... Bo on takie ma wymagania... Tak czy siak- rozglądałam się za jakimś tanim telefonem- bo my jakoś tak nie gonimy za modą- telefon ma dzwonić i ma się na nim dac pisać- na allegro znalazłam ofertę- wiedziałam, że G ten telefon sprzedaje- zalicytowałam for fun... Wygrałam- tylko nie przewidziałam, że G nie weźmie ode mnie pieniędzy- ba- w ofercie było, że bez ładowarki bo zgubił- a on mi ją kupił i dziś wysłał. No to teraz mam jakieś głupie poczucie winy...

p.s. 4 WU- będzie fota przekrojonego ciasta- jak tylko ze szkoły Filipa przyprowadzę- nie miałam czasu aparatu pod kompa podpiąć ;)

jakub

na stole

koko

tort

tort

18 marca 2009   Komentarze (11)
dzieci   Ktosiu   narzekanie   inne   fotografie  
< 1 2 3 4 5 ... 17 18 >
Mama-i-ja | Blogi