• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Ktosiu, strona 14


< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 38 39 >

zazdrośnik

Chłopaki jeszcze śpią, Ktosiu pojechał w końcu do pracy- wybierał się jak sójka za morze.

Zapłacił 140 zeta za naprawę koła, tzn nowa opona, wywarzenie itp.... i co? Po 18 kiedy ów zakład był zamknięty uciekło całe powietrze. Moim zdaniem felga padła bo na tej pękniętej oponie jechał jeszcze ze 100 metrów, żeby w bezpiecznym miejscu stać.

Potem kilka godzin chodził, żeby lewarek pożyczyć bo nasz w dziwny sposób padł :)

Pożyczył od sąsiada z brązowymi oknami.... zamiast się zapytać o nr mieszkania... ciekawe jak ja ten lewarek oddam ;)

Co do gór...

Byliśmy w niedzielę na Mszy w Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach. Jakub przespał, Filip sobie na schodkach przesiedział, trochę stał koło nas, uparł się, że chce przyjąć Komunię Świętą, musiałam się nagimnastykować, żeby mu wytłumaczyć.... " bo ta dziewczynka jest mniejsza ode mnie"... Rzeczywiście była, ale co ja poradzę ;)

Wzruszenie, bo niedługo godnie będziemy mogli uczestniczyć w takich chwilach :)

Wzruszenie bo Giewont na wyciągnięcie ręki...

Wzruszenie bo po Mszy był koncert orkiestry dętej z Odrzywołu... Nasze okolice- tzn nie tak bliskie, ale znajome :) Tam się jeździ pod namiot nad Wisłę lub po tańsze ogórki i pomidory z pod folii.

Ktosiu ciągle mnie popędzał, więc ani zdjęć, ani nagrań... Dopiero teraz zobaczył jak to wyglądało, bo tak to twierdził, że wcale mnie nie popędza :) Nagrywałam często z pędzącego samochodu lub stacji cpn.

Potem wrzucę cokolwiek, bo teraz... mam dużo sprzatania i wiśnie do roboty :(

Ciagle się kłóciliśmy.

O G :) Ja nawet nie zaczynałam tematu... Nie chciał mnie zabrać nawet do NT po płyty do kamery ( bo kupiłam jakiś szajs i połowa płyty się nie otwierała) ... stwierdził, że albo sklepy zamknięte, albo, że za daleko, albo w ogóle jakieś farmazony :)

Pieprzył jakieś głupoty, wymyślał historie, straszył konsekwencjami, najpierw go zwyzywałam, a potem mu trzasnęłam w twarz.... To go otrzeźwiło. W ramach przeprosin zajechał do bacówki i kupił mi bunc. Kilogram 25 zł- oszaleli normalnie :D Chyba się przeniosę w góry i będę żerować na turystach... No po prostu nie ma lepszego interesu :)

Moje postanowienia- robię prawo jazdy jak Jakub trochę podrosnie, albo jak znajdę jakaś fajną opiekunkę... I jak auto zmienimy, albo te doprowadzimy do używalności jako takiej to będę sama sobie jeździć do teściowej.

Wtedy w swoim tempie będę zwiedzać, odpoczywać, zachwycać się, pokazywać dzieciom to co powinny widzieć...

cdn.

 

 

 

23 lipca 2008   Komentarze (4)
dzieci   Ktosiu   inne  

o kilogramach

Waga w zasadzie mi stanęła, bo.... znów popijam gazowane napoje słodzone :( Jak mi się chce pić a wracam ze spaceru i mam język na wierzchu to tylko cola lub mountain dew mi się marzy z lodem.... mniam :( No i czasem piwko, winko... To są moje nawyki żywieniowe, i znów ser żółty- pizza i zapiekanki- nie codziennie- raz w tygodniu np, ale jednak :(

Ale i tak jestem zadowolona straszliwie bo spadłam dość dużo, i teraz widać, że mam jakieś cycki :) Wcześniej wałeczki nie pozwalały się dopatrzeć :)

Miałam dopiero zamieścić tu fotki ze ślubu, ale na dzień wczorajszy wyglądam mniej więcej tak...

lipiec 2008

Fotka kiepska bo aparat chyba siada... albo sama nie wiem, niby z lampą, ale może ta framuga odbijała, a Filip nie miał cierpliwości... robić kolejne ujęcia :)

Nieleczona tarczyca dała mi się we znaki... czasem nawet 46 rozmiar był na mnie ciasny i myślałam o 48 :)

Moim celem jest 42 rozmiar do Sylwestra, a ogólnie to marzę o 40 :D ale to chyba nie realne przy tarczycy i moim trybie życia i moich nawykach :)

prezentacja rozmiar 44 :D

44

44

a wyglądałam na wiosnę tak... rozmiar 46 a w porywach 48...

kazimierz

16 lipca 2008   Komentarze (12)
Ktosiu   pięknie jest  

bikini

Ale... mimo szoku ku pamięci chciałam napisać, że ...

Jakub dawał mi w kość- poprosiłam Ktosia o krem do stóp Neutrogena a'la opatrunek- od lat mam problem z brzydkimi stopami, martwym naskórkiem, rogowaceniem a teraz to mi pęka ta skóra i szukam jakiegoś specyfiku...  a nie pozwolę, żeby jakaś kosmetyczka mnie cięła jakimś narzędziem ( zostałam skaleczona w stopę!!!)...

A Ktosiu kupił mi balsam do stóp Neutrogena odświeżający :D Wyprowadziło mnie to z równowagi... Bo mi się stopy nie pocą bo ja mam saharę na stopach.... ale kurwa jemu trudno przeczytać i pomyśleć.

Witosha... to mi nerwy ukoiło do tego stopnia, że już mi się wino z kieliszka wylewało tu i ówdzie... I Ktosiu był miły i mnie przeprosił... I tak nam się fajnie gadało...

A kac był rano, oj był...

No i stwierdziliśmy, że jedziemy na basen do Kozienic... Tylko, że przez godzinę szukałam mojego kostiumu kąpielowego... Bez skutku pomimo wyrzucenia wszystkich szaf i szafek (jutro układanie)... Zostawiłam na basenie???? Nie przypominam sobie... W Kozienicach jest w niedzielę giełda, więc na ostatnią chwilę w auto i po kostium... Ktosiu liczył że za 20 zł kupimy :D Delikatnie mu tłumaczyłam, że to nie allegro :)

Ja nie chciałam kupić, a on dręczył, że chcą na basen a beze mnie nie idą.... I jak mu pani cenę powiedziała to go zatkało, ja już uśmiech od ucha do ucha i pewna, że zrezygnuje, ale nie... uparł się... Zapłacił...

I w szoku jestem! Ja z moim sadełkiem, rozstępami na brzuchu mam kostium dwuczęściowy! Ja mam bikini? Nadal do mnie nie dociera!

bikini

p.s. wcale nie przepłaciliśmy :)

I co jeszcze najfajniejsze, wlazłam w nie, fajnie dość wyglądam (jak na moje krągłości) i nie pojechaliśmy na basen a nad jezioro, gdzie w owym kostiumie jak córka młynarza się opalałam.... Fajne nagranie mam na kamerce :)  Moich chłopów :) I dziewczyn piszczących " FILIP FILIP CHODŹ!!!!"...

A i jeszcze na obiadek mojego prawie męża zaprosiłam do knajpki która niesie za sobą wiele wspomnień, ale lekko rozczarowana jestem- bo odkąd stek to mielone mięso okraszone smażona cebulką????? A zupa gulaszowa, to 4 kawałeczki kurczaka (?) wielkości dużego paznokcia i duuuużo cebulki, kalafiora, pomidorów, doprawione na ostro?...

No ale powspominałam sobie, zjedliśmy... Kaca piwkiem zaleczyłam :) A nad jeziorem Jakub zasnął zaprowadziliśmy go do Ciotki, Majka się dziećmi zajęła, a my hop siup na zakupy do Tesco... na spokojnie, wąchałam, dotykałam, do koszyka wrzucałam i dekold zasłaniałam bo coś mi się po praniu kiecka za luźna zrobiła... Muszę jakoś zlapać ten kopertowy dekold, bo matce dówjki super chłopaków nie przystoi bielizną w miejsach publicznych świeci...

P.S. Na półkę przy tylnej szybie rzuciliśmy na moment moją bieliznę codzienną, jak przebrałam się nad jezioro... że nie pływałam to nie musiałam się przebierać... i ten moment trochę się wydłużył, żadnemu z nas się nie chce zejść na dół.... a sąsiedzi jak się dobrze przypatrzą to pomyślą, że po jakimś numerku w lesie zostawiła.... I jesssuu, żeby to była jakaś lepsza bielizna.... ;) MASAKRA!

13 lipca 2008   Komentarze (3)
Ktosiu   pięknie jest   fotografie  

horror :(

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że tu Wam skrobię.

Dziś pojechaliśmy do Kozienic ( w dupie mam, blog hasłowany, połowa z Was mnie z nazwiska, nr telefonu i adresu zna!) .... (... ) kiedy wracaliśmy do domu, na horyzoncie, a w zasadzie za lasem bo ja mieszkam w Puszczy Kozienickiej było czarno... Burza....

Poprosiłam Ktosia, żeby zawrócił, ale jemu się nie podobało siedzenie na karku u ciotki, bo i tak trochę się zasiedzieliśmy.... Stwierdził, że jakoś przejedziemy...

Słuchajcie... dosłownie za 2 minuty albo mniej rozpętało się piekło.

Tak wiało, że bujało nam autem, grzmoty, spadające z wysokości gałęzie, grad, oberwanie chmury, wody po połowę kół. Przed nami dwa auta... O tyle dobrze, że czułam się "bezpieczniej"??? złe słowo... w grupie raźniej? Też nie... no ale taka namiastka tego, że istnieje świat... Te czerwone światła stopu.... i nagle światła awaryjne, milion myśli na minutę.... ale najwyraźniejsza- drzewo.... nie przejedziemy... zostaniemy w samym centrum tego piekła....

Jesssuuu... A tu dziewczyna na rowerze?! Gałąź spadła przed nią na szczęście, ludzie z auta sprzed nas chcieli ją zabrać... Nie chciała zostawić roweru.... Wariatka...  Ja bym wsiadła.... Chłopak ją prosił, za rękę ciągnął...

Ruszyliśmy... 10-15 minut horroru, krzyk Filipa, łzy, Jakuba zamurowało, nie wiedział co się dzieje, otwarte oczy... Dla mnie każdy metr i każda sekunda...

Ktosiu strach i poczucie winy, szeptał tylko, żebyśmy się nie bali, że dojedziemy.... A wiedziałam, że bał się tych drzew....

I tak po tych 15 minutach zobaczyliśmy delikatną jasność na horyzoncie... I myśl, oby tam dotrzeć, i powtarzane " Filipku, widzisz tą jasną plamę? Tam jest już spokój, 5 minut i tam bedziemy, jeszcze moment, patrz na ta jasną plamę..."

KURWA! Jeszcze nigdy w życiu się tak nie bałam.

5 minut trwało może 2-3 minutki, wiatr zelżał, padał deszcz... Na poboczach było widać auta, Ktosiu jechał wolno a ja mu kazałam cisnąć gaz- chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.. Na poboczu stało auto, Ktosiu zwolnił, dziewczyna wymiotowała... Ze strachu pewnie... Czyli nam się nie śniło...

Pod klatką stała sąsiadka, zapytałam czy tu też TO było... Ale nie, tu była po prostu chwilowa ulewa.... Była w szoku że jestem tak przerażona... A ja nie potrafiłam opisać jej słowami co się tam działo.

Do Kozienic też nie doszło też tylko burza.... Poszło na Wisłę...

Ktosiu przysięgł mi, że zawsze będzie zawracał kiedy go o to poproszę...

A przed oczami mam tą dziewczynę - 16-18 lat... mam nadzieję, że jej się udało... i mam nadzieję, że dojdzie do niej, że rower to niewiele a w zasadzie nic... Jakbyśmy mieli miejsce w aucie to bym wypchnęła Ktosia z kilkoma banknotami, żeby jej wcisnął w rękę i wsadził ją do auta... Ech, no ale dopiero teraz o tym pomyślałam... kiedy jestem bezpieczna...

13 lipca 2008   Komentarze (1)
Ktosiu   narzekanie   inne  
< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 38 39 >
Mama-i-ja | Blogi