• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Ktosiu, strona 16


< 1 2 ... 15 16 17 18 19 ... 38 39 >

uczucia

I znów ten edytor się nie ładuje cały...

A ja o miłości chciałam....

Bo ja... ciągle zabiegana, zmęczona, skupiona na dzieciach i milionach innych spraw mało poświęcam czasu właśnie na miłość, na okazywanie miłości... Osiołowi, bo dzieciom to wiadomo...

Tzn myślę, że okazuję mu swoje uczucia właśnie tym co robię, że pamiętam, żeby mu kupić jakieś robale do jedzenia, że piekę mu ciasta choć za bardzo mi się nie chce w taki upał... Nawet tym, że dzwonię i piszę do Anki... Ja wiem, że ona fajna, ale ja taki charakter mam, że paplanie przez telefon mnie drażni... i jeśli już paplę to dla niego.

A on znów przeciwnie, milion razy powie, że mnie kocha, pragnie, że o już tylko jedna noc i będziemy razem... I czasem mnie to drażni bo ja o tym, że filtr w pralce tak dokręcił, że młotkiem i nożem go otwierałam i rozpieprzę w końcu tą pralkę... a on że nie widział mnie 2 dni i już chyba wsiada w auto i wraca...

Ale... przychodzi taka fala i mam mu ochotę powiedzieć o tym co czuję, mam ochotę dodatkowo sprawić mu jakąś radość, a taka pierdoła jak jedzenie śniadania bez niego urasta do rangi mega krzywdy ;)

No i dziś ta kanapka z białym serem i powidłami mnie tak przebudziła uczuciowo... Ale na szczęście szybko i to minie :)

Ktosiu jak jestem miękka cieszy się ogromnie, ale szybko ta radość zmienia się w egocentryzm niekontrolowany, co nie jest zbyt miłe ;) Bo siada przed tv i sam się nad sobą zachwyca, o nic nie można go poprosić a wręcz on wymaga opieki niczym niemowlak z kolką... Potem muszę go naprowadzać na odpowiednie tory, co bywa bardzo uciążliwe ;)

Hmm... więc na  co dzień jestem silna, zdecydowana, wymagająca ;) I taki układ działa :D

Ale... kiedyś G dałam taki kubek ze zdjęciem... Mam ochotę Ktosiowi taki podobny sprawić do pracy, żeby miał mnie, Jakuba i Filipa do porannej kawy ;) Tylko jakoś do zaprojektowania tego kubka czasu nie mam, miał być na Dzień Ojca, ale nie zdążyłam... Masakra :)

27 czerwca 2008   Komentarze (2)
Ktosiu   inne  

nie podobają mi się cyferki na koncie :(...

Chujowe popołudnie wczoraj miałam, sprawdzam konto- wypłata opóźniona i śmieszna. Dwie wersje mogły być, po tej próbie ucieczki do Krakowa- firma mogła albo nadal lizać tyłek i dać normalną kasę, albo pokazać, że albo praca albo dupa... Ja jeszcze miałam pośrednią wersję, że policzą sprawiedliwie. No ale w sezonie poniżej średniej krajowej...

Kraków oczywiście trzyma się wersji, że zapłacą za te dni w które pracowali, jeśli wrócą do Krakowa... Czyli jak na razie się nie zapowiada.

Ciężki miesiąc bo nie dość że do ślubu coraz bliżej, to i wakacje, a tu będzie trzeba w domu siedzieć... Przyjeżdża kuzyn z rodziną, chociaż dla tego małego muszę mieć jakiś prezent (nie powiem, że chciałabym poprawić fryzjera, czy kupić sobie jakąś kieckę, żeby jakoś wyglądać ;] ), potem imieniny mojego ojca, potem jeszcze przed wypłatą moje imieniny... chciałam truskawek pomrozić, może nawet jakaś konfiturę zrobić, kosmetyki mi się pokończyły... S U P E R :) Kartka, długopis w rękę i wio... plan

 

Ja wiem, że nie powinnam narzekać, bo przecież nie jest źle. Ale koledzy/bracia z brygady Ktosia choć zarobili pewnie też tak mało ale pobyli ze swoimi żonami/ dziewczynami, dziećmi, nadgonili prace w domu, budowę, a Osioł... oglądał sobie łączki...

Tych łączek to ja mu nie podaruję.

Po tym zadzwoniła moja psiapsiółka i się też podłamałam, niby to nie moja broszka, ale kur.a ludzie są jak zwierzęta.

Kupiła mieszkanie, ale łazienka była przygotowana do remontu, czyli beton, ktos jej zawołal 2 tys za zrobienie całej tej łazienki, ale zapowiedział, że trochę potrwa, bo ma też inną robotę i u niej by robił tak po pracy. Ale Kaśka się jeszcze skontaktowała ze znajomym ( ja tyż go znam trochę- nawet w nasze zaręczyny pił ze mną żubrówkę)- on jej, że też może jej zrobić tą łazienkę, ale po znajomości za tysiąc złotych, bedzie sobie po pracy robił, więc dla niego tysiąc to i tak ok.

No to Kaśka się zgodziła, znajomy to żadnej umowy nie spisywała, dorobila klucz, z kasy wyskakiwała, materiały dowoziła, a Piotruś zrobił coś z rurkami, sufit podwieszany zrobił, kontakt przeniósł, 700 zł wziął na materiały, i do Kaśki, żeby szukała kogoś do wylewki i do płytek...

Do tego nie ma faktur ani paragonów na te materiały, Kaśka 4 płyty karton gipsowe zawiozła, a on, żeby znów 4 kupiła! A łazienka jest może 2x3 metry! I jedynie sufit zrobiony. Nie dość że ją pewnie obrąbał na materiały, wyniósł ich z połowę, to nie chce mu się robić i w chuja gra. I chce ten tysiąc złoty!!! Co miała być łazienka zrobiona do wejścia :) Kurcze, nawet jej powiedział, że jej halogenowe oświetlenie zrobi...

Kaśka z robotnikami z pracy pojechała tam i jak to faceci po męsku zaczęli z nimi gadać, i się okazało, że już następnego dnia nie przyjechali robić. Tak czy siak zajebał materiały, zrobił niewiele, tysiąc zł żąda plus za benzynę (ulicę dalej mieszka) i nie oddał kluczy. Jeszcze miał pretensje, że Kaśka nie zatrudniła kogoś do wynoszenia gruzu i się potykał! Kurcze, w zasadzie tam nic cennego nie ma, ale jak mu przyjdzie do głowy żeby za wynagrodzenie wziąć sobie kabinę prysznicową z panelem za 3 tys zł?!

Ech.. Jak się chce zaoszczędzić to tak właśnie jest. A po takich i podobnych doświadczeniach to bardziej wierzę w obcych niż w rodzinę i znajomych....

Na szczęście chłopaki wieczorem wynagrodzili mi te dość przykre popołudnie. Byli grzeczni na wieczornych zakupach, a po powrocie do domu włączyliśmy POLSAT, Filip zrobił sobie tatuaż z czerwoną piłką i napisem POLSKA, i śpiewaliśmy "POLSKA GOLA, POLSKA GOLA, TAKA JEST KIBICóW WOLA :)"  Jakub klaskał w ręce i ruszał pupką....

Potem przełączyłam, bo nasza reprezentacja grała jak panienki z okienka, ani im się biegac nie chciało, a piłka im śmierdziała czy co? W szoku byłam jak przełączyłam i był 1:0 dla nas :) Ale czekałam tylko na pecha, bo jak zwykle 93 minuta a mecz trwa... A to już nie wróżyło nic dobrego.

Dobrze, że ja wciąż pod urokiem Kubicy jestem :) Piłką nożną tylko fascynuję się dla chłopaków. Chce ich nauczyć, że sport i patriotyzm to ważne aspekty naszego życia. Moi rodzice jakoś nigdy nie żyli polityką, sportem, wydarzeniami... Film kryminalny, krzyżówka i tyle... Szkoda. Ja nadrabiam jak mogę :)

I strasznie chciałabym jechać w weekend do Warszawy zobaczyć Kubicę, ale dzięki Ktosiowemu kombinowaniu to .... mogę tylko powzdychać :)

13 czerwca 2008   Komentarze (5)
dzieci   Ktosiu   narzekanie   inne  

osioł

Chłopaki byli dziś nawet grzeczni :) Jakub trochę pokazywał co potrafi, ale tak słodko, że mniam mniam...

Byłam wieczorem u ojca, mama pojechała na nockę, wyszłam z psem, zrobiłam mu małe zakupy- zachciewajki, wróciłam a Jakub choć uwielbia dziadka i słowo "dziadzia" powtarza od świtu do nocy z uciechy zaczął włazić do wózka, a nie tak dawno za cholerę nie chciał do niego wsiąść ;)

A stojąc na balkonie pokazuje naszego grata i woła "tata bum bum" :) Tak jakby wiedział, że to taty auto :)

Mały rośnie i rozwija się w zastraszającym tempie, a większy... Łobuzował a dziś był jakiś taki zgaszony, głowa go trochę bolała, nie ciągnął na dwór, nie pyskował, a ładnie ze mną rozmawiał... Odrabiał lekcje, bawił się kapslami...

A potem jak byłam u ojca wszedł na swoje drzewo i siedział tam :) kiedy chciałam go wyciągnąć na spacerek z psem to wolał oglądać jak chłopaki grają w ping ponga :)

Czyli mimo kilku niemiłych wpadek, dzień mogę zaliczyć do udanych :)

P.S. Osioł się obraził. Kazałam mu po pracy któregoś dnia iść do jubilera i zrobic miarę, bo chcę zamówić obrączki. Obiecał, że pójdzie :) A dziś rano zadzwonił, że przymierzał kolegi obrączkę i jest trochę za luźna, ale może być i że ją zmierzyli metrem no budowniczym i że ma 2 cm i 1 mm :) I kazał mi taką zamówić, ja mu, że to nie jest dokładny wymiar i żeby zaliczył jubilera, a on żebym zamówiła 21 mm, bo bedzie dobra, i się wkurwiłam i się rozłączyłam, a on się obraził... Dziecko...

P.S. 2. Wczoraj do niego dzwonię o 22ej i się żalę jak chłopaki dali mi w dupę, jak wkurzyła mnie babcia, jak nienawidzę lata, upałów, itp i że czasem to mam ochotę podciąć sobie żyły bo nie wyrabiam z tym wszystkim....  i że musi mnie w weekend porozpieszczać koniecznie. Za chwilę sms " wyliżę ci każdy centymetr twojego ciała"... Heheh, nie o takim rozpieszczaniu myślałam :D Nigdy nie pojmę jego męskiego myślenia. Nigdy nie pojmę, że nie ma na tyle inteligencji albo czasu by pomyśleć, żeby wiedzieć... Osioł i tyle. 

Zmęczona baba to tylko o ruszaniu tyłkiem pewnie myśli... jesssuuuu... osioł... ale osioł z wyboru.... ja to wiem, i on wie, że ja wiem... gówniana sprawa.

 

11 czerwca 2008   Komentarze (2)
Ktosiu  

poniedziałkowa sielanka

Poszliśmy wieczorem na plac zabaw a potem na ostatnią chwilę na zakupy, bo w zasadzie nie było nic na kolację... Tzn ja nie miałam :D Wzięliśmy Weronikę ze sobą, najpierw była wojna o rolki, potem Filip się na nas obraził bo nie potrafi jeszcze jeździć na rolkach jak inni starsi chłopcy. Weronika założyła rolki, Filip turlał się po skejt parku. Jakub dość grzeczny :)

W sklepie masakra. Dwa koszyki na zakupy, wyścigi, przepychanie się, zrzucanie towaru z półek, Weronika z Filipem ciągle do siebie pyskowali, kłócili się kto ma co wieźć, więc wszystko musiałam kupować podwójnie :) Ale nie dało się ze wszystkim to sobie zaczęli liczyć na sztuki, kur.a " a bo ja mam 12 ziemniaków, a ty tylko 5 pomidorów" i znów krzyki, pretensje, że ona ma więcej, Jakub zaczął wychodzić z wózka, popłakiwać ze zmęczenia, dobrze, że było już przed 21ą i sklep był prawie pusty.

Jak wyszliśmy Ktosiu stwierdził, że dziwi się, że ja jeszcze jestem normalna :) Ze on ma dość na pół roku, itd. No niestety, jak się żaliłam, ze zmęczenia często psychicznego a nie fizycznego, to raczej nie brał tego do siebie... A teraz miał pokaz :)

Dzieciaki wypili soki i zaczęła się wojna o gumy. Kupiłam orbity różowe paczka 10 szt. Myślałam, że się podzielą, ale nie. Musieliśmy interweniować, bo by doszło do rękoczynów :) Tak więc ja Weronikę za rękę, a Ktosiu Filipa... Idziemy, i szeptam do Ktosia, że tak się kłócą jak włoskie małżeństwo, a i tak żyć bez siebie nie mogą... Jesteśmy przed blokiem, a Filip "no to co Wera, jutro się przyjdziesz bawić"? Parsknęłam śmiechem...

Potem Ktosiu wrzucił chłopaków do wanny, wymył ich porządnie, nawet czupryny im podlał konewką... Ja zrobiłam kolację, włączyłam im mecz i sobie we trzech oglądali, a ja nad menu siedziałam...

Filip wypytywał Ktosia o wszystko, o kartki żółte, czerwone, o sędziów, rzuty karne. Ktosiu dumny i blady odpowiadał na wszystko, a w końcu słyszę " teraz oglądamy bo gęba już mnie boli"...

Poszłam do nich i zaczęłam prosić Osioła, żeby zaśpiewał lub powiedział jakiś wiersz... A on, że nie i nie, a ja znów upierdliwie, i coś zaczął cytować... "Uff, bo już myślałam, że muszę dzwonić na pogotowie"- odetchnęłam z ulgą ;) i się we trzech turlali ze śmiechu po łóżku. Było już po 22ej, 5 minut później zagladam do nich a oni już śpią...

I niezapomniane. Jesteśmy na balkonie, jakiś kolega woła Filipa na podwórko, a Młody "nie wychodzę bo zaraz z tatą Leszkiem idę na rolki" :)

Ktosiu niby trzyma się wersji, że nie chce żeby Filip mówił do niego "tato", bo, że ma swojego ojca... a jednak to łechcze jego, widać po minie i błysku w oku...

10 czerwca 2008   Komentarze (4)
dzieci   Ktosiu   inne  
< 1 2 ... 15 16 17 18 19 ... 38 39 >
Mama-i-ja | Blogi