• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Ktosiu, strona 1


< 1 2 3 4 ... 38 39 >

nienawidzę fajek!!!

Dziś jestem z siebie dumna bo nie wpierdzieliłam w siebie za dużo węglowodanów :)

Jakieś 2 kromki chleba , po południu do kawy 2 delicje i teraz z 5 żelowych misiów :)

To bardzo mało jak dla mnie bo ja jestem bardzo chlebowa, makaronowa, ziemniaczana pyra ;) W zasadzie to ja bym same te węglowodany i warzywa mogła jeść... wrr.... i śmietanę :]

 

Byłam u kuzynki- ogądałyśmy jej zdjęcia- wspominałyśmy wakacje... Jeden album i drugi, a ja tam z eksem.... Nie poznałybyście mnie :) Jak znajdę kabel do fona to zamieszczę zdjęcie zdjęcia :) Ładnie wtedy wyglądałam- jakos tak inaczej :)

Ogólnie... zciełam się z Ktosiem o finanse....

Zacisnęłam porządnie pasa.... i efekty są.

Ale mój mąż ma totalnie gdzieś te moje liczenie grosza i kombinowanie...  On puszcza kasę jak mu leci, nawet sam nie wie na co...

A najbardziej mnie boli to, że pali... że obiecywał, że to tylko na stres, że tylko 3 fajki dziennie... i że jak zacznie pracę to od razu rzuca,,,

Nie rzucił... a ja mam do siebie pretensje, że na to pozwoiłam, mam pretensje do niego, że nawet nie próbuje zobaczyć jak mnie te jego fajki bolą...

11 zł i fruuu.... Codziennie...  A ja tonik Ziaja za 4.99, krem Bambino, itp....

Się pytam po chuja tak oszczędzam???? Żeby pokazać jaka ja dobra żona jestem??

Pojebało mnie chyba całkowicie....

A on się pyta czy jakby on ode mnie odszedł to czy bym szukała jakiegoś faceta???

To mu szczerze odpowiedziałam, że wystarczył mi by dobry wibrator... Zaoszczędziłabym czasu i pieniędzy.,... i dużo nerwów...

A jeśli by mi się zachciało przytulania to wolałabym kobietę... Zawsze by zrozumiała, że mam okres, itp itd...

Szczere to było a on się śmieje i wie lepiej niż ja :)

Pierwszy facet którego nie kręci kobieta z kobietą???

Ach...

Nawet nie napisał czy dojechal do Krakowa, ale wróci w piątek z pretensjami że to ja się nie odzywałam, że to ja się nie martwiłam, itp...

A w dupie z góralami... sio mi ze łba. Już Cię nie ma... do pasania owiec!!!!

A wiecie.... Rebelka urodziła dziś :) Śliczny jest ten jej skarbek. Taki do schrupania..

 

ja

 

 sto lat temu ;)

Calaja: odpiszę jak tylko dzieciaki przestaną się lać/ kopać/ gryźć, kłócić o ciastko....

 

13 lipca 2009   Komentarze (8)
Ktosiu   narzekanie   inne  

plotki

Mam lenia...

Nie chce mi się nic.

Tzn... Wczoraj wstałam wcześniej bo miałam iść do koleżanki... ale nie poszłam, napisałam jej esa, żeby ona przyszła...

No to posprzątałam mieszkanie- usmażyłam gofry, do gofrów ubiłam śmietankę, brzoskwinie z puszki, jagody z lasu, posypka i dżem...

Alem się obżarła... Nagadalyśmy się z Anką jak głupie...

Czasem jak mam takie głupawki i niską ocenę to się zastanawiam dlaczego ona się ze mną kumpluje??? Jest taka fajna... elastyczna, nie nachalna.... A ja taka szara mysza ganiajaca między garami a dziećmi...

Ale fajne to były 3 godziny plotek.

Mogę jej wszystko powiedzieć i ona mnie też... i to jest fajne :)

Pokazała mi zdjęcia z jakiegoś wesela i zauważyłam, że jej mąż jakoś się zmienił... Pan komisarz kojarzył mi się z szaro- burą kurtką skórzana i brązowymi butami....

A teraz schudł 8 kg, opalił się- 4 tyg nad morzem i niesamowita przemiana.

Kazałam Ance powiedzieć mu, że wyglada świetnie :)

I mam nadzieję, że nie przesadziłam w zachwytach bo Anka to raczej z tych zazdrosnych i pilnujących męża :]

Ale po tym jak go zbluchałam na ostatkach to chyba nie czuje zagrożenia z mojej strony?? hahahhaha...

Jesteśmy jutro umówione na zakupy...

Cholera... wczoraj gofry, a dziś młode ziemniaczki z pysznym sosem.... Niby ugotowałam tylko dla dzieci, ale wylizałam patelnię...A tak to jem jajka na twardo, sałatki, surówki, mięso gotowane.... a potem przed snem połowę paczki delicji.... nie wiem po co się pilnuję jak i tak zaraz zgrzeszę ;)

Ja chyba już nigdy nie schudnę.... Buuuu :(

P.s. Mąż sobie muruje :) Zadowolony jak cholera. I słodzi mi jak wcześniej i w ogóle fajny się zrobił...

Idę pod prysznic i na jakiś spacer co by ten sos z ziemniakami jakoś przetrawić :(

 

09 lipca 2009   Komentarze (3)
dzieci   Ktosiu   inne  

wracamy do normalności

Chyba wraz z Ciernistą zacznę sobie odmawiać niektórych smakowitości... Po 1,5 miesiącu z mężem w domu- po prostu przytyliśmy maxymalnie. Tzn mąż więcej :) Ma taki bębenek, że wszystkie koszulki opięte w tym miejscu ;) A ja... też... ramiona, brzuch, dupsko... Majtki od bikini mi się roluja pod brzuchem więc czas zacząć odtłuszczanie.

Byłam w piątek u fryzjera... Chyba troszkę za krótko mnie ścieła, albo ja za okrągła się na buźce zrobiłam. Ale się cieszę... bo zostało mi tylko około 2 cm suchych końcówek po trwałej ondulacji...

Za miesiąc mamy rocznicę ślubu... i cały rok się z tym gównem męczyłam...

Choć nie powiem- odzyskałam prawie "swoje" włosy i przy tej wilgotności powietrza i przy temperaturach około 30 stopni... Ciagle wyglądam jak zmokła kura...

Przy trwałej ten efekt nie występował- włosy sztywne jak druty w taką pogodę jeszcze fajniej się skręcały...

No ale nie można mieć wszystkiego na raz...

Mąż dziś pierwszy raz w robocie. Tzn złapał jakąś fuchę w murarce. Ciekawe jak płatne, bo tak na uf uf pojechał.

A sprawa tego typu, że dostał robotę w Czechach- za 4 tys brutto, po 2-3 miesiącach mieli płacić więcej- bo jakby się sprawdził jako brygadzista no to by mu coś tam dołozyli. Zdecydował się, ale jego były szef- nie chciał go zwolnić.... (Z resztą jak na za granicę to moim zdaniem nie powalające zarobki.)

Nerwa złapałam- bo jak nie ma roboty to przecież powinien, ale 3 miesięczne wynagrodzenie chyba by musiał wypłacić ( stała umowa)... więc nie wiem czy ten szef czekał aż sam się zwolni w porozumieniu stron, czy po prostu chciał męża zatrzymać... Tak czy siak... w Czechach jakby pracował widzielibyśmy się raz w miesiącu... I mąż wymienił klocki i tarcze hamulcowe w aucie- no bo jak nie urok to sraczka- i chciał jechać do Krakowa po zwolnienie i abarot na Dolny Śląsk, żeby nową umowę podpisać... a tu dzwoni prezes, że załatwił mu fuchę, i że obiecuje, że od pażdziernika rusza nowy projekt i że zarobi u niego i będzie co tydzień w domu... itp... żeby szybko odmówił tą Pragę....

No i odmówił. Mnie się jakaś nie chce wierzyć z jednej strony, że od października będzie już całkiem ok... Ale z drugiej strony oboje chcemy aby to była prawda...

Nerwowa atmosfera udzieliła mi się od męża- już nawet jakieś stany depresyjne i w końcu nie pojechaliśmy na wesele. Mąż poszedł do lekarza nawet z depresją ( stale brzuch go bolał, nie mógl spać) ale go nie przyjął bo nie miał podbitej książeczki ubezpieczeniiowej- więc obydwoje na melisie jechaliśmy przez kilka dni a on nawet od mojej koleżanki dostał jakieś psychotropy.

Żałuję jak cholera z jednej strony tego wesela, a z drugiej to chyba nie potrafiłabym się wyluzować... Z trzeciej strony cięcia budżetu domowego bardzo ograniczają moją lekką rękę w dogadzaniu sobie... Solarium, fryzjerka, nowe kosmetyki, dodatki- szkoda by mi było na to, a z drugiej strony bez tego czułabym się źle...

I zostaliśmy w domu.

Mąż najpierw niby rozumiał, potem miał do mnie pretensje, aż nastąpiła poważna rozmowa, w której szczerze mu powiedziałam, że się na nim zawiodłam, że nasze małżeństwo nie wiadomo w którą stronę zmierza, bo dla niego problemem jest wlączenie mi telewizora gdy w kuchni robię kolację a zaczyna się powtórka dr. House'a, że starałam się go wspierać w tym naszym kryzysie, niejednokrotnie przemilczałam jego chamstwo, niesprawiedliwość... że mam dość jego tekstów raz o tym, że on jest do dupy, że nie potrafi zapewnić rodzinie bytu... a zaraz pretensje do mnie, że on dużo zarabiał a ja zbyt mało odłożyłam.... ciągłe straszenie mnie, że on pewnie ma wrzody na żołądku i pewnie niedługo umrze a ja w końcu będę mogła sobie pożądnego faceta znaleźć....

No rzygać się mi chciało. Ale żeby dzieci nie słuchały i nie widziały to próbowałam uciekać od wszelakich kłótni... co nie znaczy, że to mnie obeszło... Wręcz odwrotnie.

I w końcu zapytałam go, gdzie jest w jego życiu Bóg... czy nie sądzi, że zgubił drogę? itp... Czy nadal może nazwać się katolikiem... Czy sądzi, że jest dobrym człowiekiem???

Dopiero to go ruszyło.... Ja nie lubię takich filozoficznych gadek, ale on jednak tak...

Rano poszliśmy do Kościoła.... I chyba on postanowił odbudować naszą więź... Bo było bardzo miło.... Nawet kiedy wieczorem sam pojechał na koncert Lady Pank, a ja zostałam z wariującymi chłopakami.

A jak dziś dzwonił z Krakowa, że szef pojechał kupic im narzędzia, że fajne mają kampy, itp... to miał taki głos jak kiedyś... Czyli OBY do PRZODU...

 

Bardzo osobista ta notka, ale potem ją schowam, żeby mi nie przypominała tych ciężkich chwil.

No i to zdjęcie.... Ja wiem, że golasek, że nie powinnam, itp... Ale chodzi o minę, o sam fakt... Potem też je skasuję....

A to było tak- Filip na weselu u swojego ojca.W końcu mój Eks ślubował Biedronce :)

Ktosiu przy komputerze...

Ja sprzątam kuchnię, piekę sernik....

Muzyka w radio sobie gra, błogo...

Ale myśl mnie tknęła- co z Jakubem???

Wychodzę na balkon.... a on...

palacz

 

06 lipca 2009   Komentarze (8)
dzieci   Ktosiu   inne   fotografie  

zawiedziona

Mąż został wygnany z domu :) Niech szuka roboty.

Ale wczoraj mnie wkurzył... Przez cały dzień napisał jednego sms'a...

A przecież ja też jestem ciekawa, ja też się martwię...

Dzwoni po 20ej. I zaczyna gadkę że chyba klocki musi wymienić w aucie, bo coś mu trze.... Itp.. Ja pytam o efekty poszukiwań, a on, że nic nie ma, że jak już to 12 zł za godzinę i to z łaską, i jedynie była fajna oferta ale na działalność swoją.... więc pytam, czy dzwonił do Warszawy, że kiedyś pracowali w Warszawie, że dało się dojechać, że może już tyle nie będzie zarabiał co ostatnio, ale zawsze coś.... A on, że może jutro będzie dzwonił bo dziś jest zmęczony... No to pytam do której szukali pracy- do 13-14ej... No to wkurwa dostałam. Aż mną zatrzęsło. 6 godzin nie miał czasu do mnie zadzwonić, 6 godzin nie miał czasu zadzwonić do Warszawy...

A ja, żeby coś robić to albo przy komputerze wysyłam cv, albo spisuję nr telefonów, albo wycinam, szyję.... zamiast z dziećmi jakoś fajnie spędzać czas....

Ech... Zawiedziona jestem tym moim mężem. Jego zachowaniem...

Zawsze było tak, że w domu był taki niepozorny facecik- dwie lewe rączki i gadka szmatka, w pracy zaś wojownik, specjalista... Trudno było mi to zaakceptować, bo czasem w domu potrzebowałam prawdziwego mężczyzny a nie takiej laleczki... Ale widocznie jemu rola laleczki bardzo się podoba...

Szlag.

Ale we mnie jakiś dziwny spokój, że się poukłada.

Wieczorem wkleję zdjęcia...

 

26 czerwca 2009   Komentarze (2)
Ktosiu   narzekanie   inne  
< 1 2 3 4 ... 38 39 >
Mama-i-ja | Blogi