• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Ktosiu, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 38 39 >

tik tak

Za tydzień kończę 30 lat...

Miała być impreza w restauracji na 30 osób a może troszkę więcej. Sami młodzi... Miało być z pompą... Miały być tańce, śmiech, dobry alkohol, a może nawet tancerz erotyczny ;) Miało być bez dzieci, bez kłopotów, bez patrzenia na zegarek... A jedynym marzeniem - żeby owej nocy była burza i żebym rano wracała do domu na bosaka- tańcząc w kałużach i żeby mój mąż patrzył na mnie tak jak 3 lata temu gdy mi się oświadczył... a wtedy też był maj... i wracałam na bosaka.... i grały nam świerszcze....

Ale co niektóre baby zaciążyły. Jedna wypakowała się 6 dni temu, jutro Anka będzie miała wywoływany poród... Potem cały ten kryzys, moja sister już tak swobodnie nie może brać sobie wolnego, żeby wpaść na kilka dni. Pilnuje pracy, a szefowa stała się mniej elastyczna...

Majka mimo tego, że chucznie oblewaliśmy jej sukces- dostanie się na studia na Jagiellonce :) Po roku.... Stwierdziła, że mierzy wyżej... Kuje teraz a raczej zdaje dodatkowe matury ;) Marzy jej się medycyna, albo ratownictwo medyczne... dumna z niej jestem, ale dziewczyny po prostu nie ma... Żyje tylko tym... Punktami :)

Tak czy siak... zrezygnowałam- bez tych bliskich osób nie mam chęci się bawić .... a tym bardziej organizować tego wszystkiego...

Ale... To dla mnie bardzo ważna data. Nigdy nie przywiązywałam wagi do moich urodzin.... Ale 30ste :)

Gdy dostałam rozwód z eksem burakiem.... Najpierw zadzwoniłam do G do Szwecji... A potem szłam ulicami- śmiałam się i płakałam jednocześnie.... I wtedy właśnie ustaliłam datę... 30 moje urodziny- jeśli wyjdę za mąż, urodzę dziecko i wszystko się jakoś poukłada to zrobię wielką bibę :)

U D A Ł O  S I Ę :)

I jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie :) :) :)

Przez te kilka lat moje życie wywróciło się do góry nogami.

Było źle, bardzo źle....

Ale teraz... same wiecie.

Są problemy, jest różnie, ale TO jest właśnie TO.... Te moje spełnione marzenia, o wysokim brunecie o błękitnych oczach... o własnym kącie, o rodzeństwie dla Filipa... i wiele wiele innych...

... Mąż wiedział o moich planach imprezowych i mi kibicował... ale zrozumiał, że bez TYCH OSÓB nie chcę.... więc postanowiliśmy spędzić w jakiś szczególny sposób te urodziny we dwoje... I nie wiemy jak to liznąć... Ja bym go zabrała do mojego ulubionego pensjonatu w Kazimierzu, ale obawiam się, że mąż by się źle czuł... Spędzałam  tam z G i święta i imieniny i wiele jeszcze innych dni... Mnie to już koło dupy lata, ale mąż nadal bojowo nastawiony do mojej przeszłości ;)

I w tym pensjonacie byłoby pyszne śniadanie, i pyszna kawa i pyszne lody i miła obsługa i ...

Hmm... Trochę się podziębiłam w weekend i katarzycho i ból głowy... Po prostu nie pozwalają mi na wymyślenie czegoś sensownego, czegoś co by mi sprawiło radość, a przede wszystkim, żeby powiało świeżością w naszym związku małżeńskim ;) Kino, teatr- choć dawno nie byliśmy wydają mi się takie nudne... Daleko jechać mi się nie chce... A może do Torunia na pyszne toruńskie pierniczki???

Kurcze,,, tak tak, tik tak :)

W ostateczności zabierzemy dzieciaki do ZOO... ha ha ha...

 

11 maja 2009   Komentarze (16)
Ktosiu   inne  

kłopoty

O ja pitole... a po co ten kod pod spodem?

Wrr... To mi się nie podoba...

U nas oki.

Jakub robi się coraz bardziej kochany, próbuje coraz więcej mówić, łączy wyrazy w krótkie zdania, zaczyna opowiadać, kojarzyć... Fajne to... Na spacerze widzimy kiepa, a on " mamooo, tata fuuu". :)

Nadal jego wielką pasją są bum bumy. Ciągle jeździ na motorku, jeździku, rowerku, ciągle samochody nosi w rękach, przyczepia coś do motoru i wiezie towar...

Czego w nim nie lubię to bałaganiarstwa. Ciągle sprzątam i ciągle jest brudno- rozwalone zabawki, wygrzebana ziemia z doniczek, powyjmowane pranie z pralki, powieszane na rowerku, notorycznie drze chusteczki w drobny mak, wypluwa jedzenie na dywan, wypluwa sok/ herbatę na siebie, wyjmuje z szafek różne szpargały, wysypuje makaron/ cukier. Grzebie w sedesie/ nocniku. Chowa nam klucze, piloty i inne ważne rzeczy. Wyrzuca woreczki/zabawki, papierki po cukierkach do sedesu... Mam pełno roboty dzięki niemu. Jestem cholernie zmęczona.

 

Z Filipem mam kłopoty, wczoraj i dziś symulował chorobę, żeby nie iść do szkoły.

Dzieci go nie lubią. Bo jest za wrażliwy, płaczliwy, nie zna się na żartach, a że ma wielką potrzebę podobania się, akceptacji i zwrócenia na niego uwagi- to robi różne rzeczy. A jak reakcja dzieci jest nie taka jakby chciał- to pysknie- Ty głupku, ty świnio... Jednym słowem ma przejebane. Bo nikt się z nim nie chce bawić.... Z drugiej strony wiem, że on święty nie jest i to jego wina, że ma taką renomę... Niestety tłumaczenie mu zachowań w grupie jest przez niego naśmiewane, ignorowanie, doprowadza mnie to do szewskiej pasji.

Serce mi się krajało jak była wycieczka i rzadne dziecko nie chciało z nim stać w parze.

Ja miałam ten sam problem w podstawówce, ale dlatego, że byłam bardzo nieśmiała.

A on najpierw podokucza, ponaśmiewa się bo niby olewa, że go nie lubią, a potem płacze, ma żal do wszystkich...

Do tego zaczęły się kłopoty z koncentracją i głównie z matematyką.

Jest mi ciężko.

 

Co robię źle????

 

Z Ktosiem jako tako.... Ostatnio nadajemy na innych falach. Tzn zaczyna mnie wkurwiać to, że jak jemu nie pasuje jakaś rozmowa to albo się nie odzywa, albo zmienia temat. Próbuje także sztuczek pt zobaczę jaka będzie jej reakcja. Są też pytania bez odpowiedzi... Irytuje mnie to... Co zrobić na obiad???? ... Cisza.... Robię gulasz.... On skrzywiony... Ja zła bo nie odpowiedział... że mnie zignorował. Głupie NIE WIEM by powiedział i by było lepiej.

Planowałam wyjazd w góry- próbowałam z nim rozmawiać, ale

najpierw stwierdził, że jedzie z Jakubem sam, bo nie chce mnie zmuszać do jeżdżenia tam, a przy okazji ja odpocznę i poświęcę czas Filipowi nie jedziemy wcale bo Anka urodzi w połowie maja i po co dwa razy jeździć... Szkoda kasy i Jakub mu będzie marudził w aucie. Przecież pojedziemy zobaczyć maluszka pod koniec maja... pytam czy jedziemy- dwa tyg przed- odp: możesz jechać, o 16:10 masz pociąg ... szlag mnie trafił, ale zagryzłam język...
Opowiadam mu o tym, że może kupilibyśmy jego rodzicom nowe okno do pokoju- tam gdzie śpimy... Oni mają wyjście na podwórko przez szopę, a tam strome schody- ja mam lęk wysokości, mówię mu, że by wylał mały taras, kilka schodów i w lato można by było swobodnie wychodzić, pomysł mu się podoba nawet... mamy po południu gości, gadamy o wyjazdach weekendowych, ja mówię Ance, że pojechałabym w góry, tęskni mi się, on się nie odzywa, w końcu strzela, że pracuje 1 maja bo to komunistyczne święto a inwestorzy popędzają... a na 1 noc to mi się nie uśmiecha jechać. Wydaje mi się proste- nie szykuję się, nie jadę...
we wtorek jednak dostaję sms,a czy jedziemy do mamusi... Jestem zła na niego bo jak jest w Krakowie to dzwoni jak na usranie, w domu tylko potrafi rozmawiać ze mną o tym jakie ciasto upiekę i o seksie. Odpisuję, że mi skutecznie wyjazd zniechęcił.

Oczywiście przyjeżdża z pracy w czwartek- obraza, w piątek rano- dzwoni jego matka- jeszcze gorsza obraza, kłótnia... To oczywiście ja robię PROBLEMY, to moja wina.

Jest mi przykro, ale nie czuję się winna, więc usuwam się z jego pola widzenia, nie idę z nimi na spacer pod pretekstem gotowania obiadu, potem siedzę z gazetą w innym pokoju, tak organizuję sobie czas, że się mijamy... On oczywiście przynosi kwiaty i przeprasza. Moim zdaniem bez sensu, bo po co przeprasza jak nawet nie chce mu się zastanowić nad całą sytuacją, ale dla dobra ogółu- czyli dzieci- próbuję, żeby było NORMALNIE.

W sobotę jedziemy do Powsina na wycieczkę, Jakub i Filip są wyjątkowo grzeczni więc odpoczywamy, jest fajnie, ciepło...

Wieczorem wracamy, robię szybką kolację, rozmawiamy o roślinach w ogrodzie botanicznym PAN, nadajemy na tych samych falach... Co mnie bardzo cieszy bo chociaż on lubi kwiaty nie podziela mojego zaangażowania w sianie, podlewanie, pikowanie, latanie balkon- mieszkanie...

Marzy mi się, żeby nam się zawsze tak rozmawiało... Oczywiście po tak fajnym dniu jest fajny seks- prawie godzinny!!! Zdechłam- nie mam kondycji, on przeszczęśliwy, że mnie tak zmęczył...

Następnego dnia ten sam problem- ja chcę rozmawiać a on focha ma... że siadłam na chwilę do komputera- że nie przyszłam się poprzytulać pod kołderką. Źle się czułam- psychicznie/ fizycznie, nie poszłam z nim do Kościoła...

Wieczorem rozmowa- ja o krowie, a on o rowie... zapytałam o czym było kazanie w Kościele, a skończyło się na tym, że on nie potrafi ze mną rozmawiać (na żywo, w domu, w weekendy_) .... bo ma popsutą klawiaturę w telefonie...

p.s. ja wiem, że kłopoty w jego pracy, moje zmęczenie, chaos związany z dziećmi... ale przecież tak zabija się miłość...

05 maja 2009   Komentarze (2)
dzieci   Ktosiu  

tęsknotka

Rzadko jadam swoje wypieki... bo jak się napatrzę to potem zero chęci ;) Jestem człowiek impulsywny, jak mam na coś ochotę to już i teraz... Mam ochotę na pizzę to albo zakładam buty albo wyjmuję drożdże z lodówki ;) a nie tak jak mój mąż- wieczorem, jutro, za dwa dni ;)

W ogóle to ja lubię kwaśne, ostre, słodkie- muszę mieć zachciewajkę...

Lody- kawowe- czekoladowe, lub kwaśne porzeczkowe :)

Niestety reszta rodziny lubi delikatne smaki... Lody śmietankowe, delikatnie owocowe....

Mąż kupił manhattan- śmietankowo truskawkowe- bossskie- jednak smakują mi jedynie z kwaśną kiwi, kapką bitej śmietany, kostkami galaretki i kolorową posypką ;) Mniammmm...

Dwa razy dziennie zaglądam do zamrażalnika- i znów będę mieć kwadratowe boczki. Na szczęście w kubełku zaczyna być widać DNO

:)

Mąż- po krótkiej rozmowie jakby naprawiony- ale ja nie wierzę ;) Dzwoni- słodkie słówka, kupił mi nawet jakieś narzędzia ogrodnicze :) bo mam fioła i paplam się w torfach i glebach innej maści ;)

Obiecuje poprawę we wszystkich względach- zobaczymy ;)

Nawet poniedziałek wziął se wolny, żeby mnie odciążyć, coś pomóc, coś załatwić...

B A S E N- koniecznie :)

A ja patrzę na Zakopane i tęsknię za górami...

Najpierw chciałam do Wrocławia jechać na majowy weekend, ale z siostrą jakoś tak kiepsko mi się gada... Tzn maile i owszem- ale krótko była i rozmowy takie nielepliwe były...

Serce mi bije szybciej- włączam widok na Giewont, czy na Nowy Targ i kwiczę... Zaczynam żałować, że nie kupiliśmy mieszkania w Rabce...

Tak czy siak... Góry moje kochane- trza się mnie spodziewać w najbliższym czasie :)

Szukam prezentu dla teściowej- odkąd byliśmy na Nowy Rok- ani razu nie zadzwoniłam- taka wyrodna jestem synowa- niby ulubiona ;)

 

16 kwietnia 2009   Komentarze (5)
Ktosiu   inne  

pięknie

Niania :) Cudne słowo :)

W sobotę, dziś, myślę, że może w piątek? :)

Luzzzz...

Pogoda ładna, więc bez krępacji bierze Młodszego na spacer, plac zabaw, czy do siebie... A ja robię co chcę- albo piję kawę i czytam gazety, albo robię coś bardziej pożytecznego :)

Dziś ma odebrać Starszego ze szkoły- przyjdą na górę- Filip zje i we trójkę se pójdą na spacer/ plac zabaw- na dwie godziny :)

A ja kulinarnie się wyżyję... ewentualnie pożegnam się z jakimiś szmatkami- mam dwie pełne szafy ubrań- a nie mam w czym chodzić- już jeden wór na PCK leży na przedpokoju... Wrrr... Będą jeszcze ze dwa :)

Ktosiowi bardzo podobają się nowe perfumy... Nie pozwolił mi ich używać gdy chodzimy do Kościoła- podobnież są bardzo sexowne i ma się ochotę mnie zjeść ;)

Weekend mieliśmy miły... pracowity, ale konstruktywna rozmowa z mężem i jego chęć wyprostowania kilku spraw sprawiła, że znów jest między nami kwitnąco...

Miał mnie nawet mąż w niedzielę zabrać na obiad za miasto, wcześniej zabrał mnie na zakupy- i kupił czerwone buciki ;)

A obiad nie wypalił bo..... ZEPSUŁ NAM SIĘ SAMOCHÓD... Ale nowina, nie? Zepsuł nam się w Kozienicach- pod domem ciotki- 20 km holować??

A poszło znowu to samo- niby stacyjka- a ja myślę, że to może drążek... ech... przed świętami szał u mechaników. Pewnie zostaniemy bez bum buma....

I kolejne 500 albo 1000 zł... Miałabym weekend w Kazimierzu w bajeranckim apartamencie... I co? Powoli myślę, że trzeba zacisnąć pasa i zbierać na inne auto... a to oddać za pół darmo... Pechowe jest i tyle.

 

08 kwietnia 2009   Komentarze (4)
Ktosiu   inne  
< 1 2 3 4 5 6 ... 38 39 >
Mama-i-ja | Blogi