wzloty i upadki
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
Kategorie postów
Strony
Linki
- patrzę i tęsknię
- przydatne
- xyz
- zawsze
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
Przerwa na małą kawę. Jakub zasnął po drugim śniadaniu, ugotowałam mu kawałek marchewki z jabłuszkiem i uczymy się jeść łyżeczką od środy w zasadzie. Jest super, bo dwa tygodnie temu nie potrafił połykać, było plucie, wyciekanie, a teraz słodko otwiera buziaka, tylko jego ręce... albo robi w czasie jedzenia ati ati i wytrąca mi łyżeczkę... albo łapie za łyżeczkę i chce celować do buzi- niejednokrotnie nie jestem w stanie panować nad całą sytuacją i łyżeczka trafia za głęboko. No cóż. Chyba muszę się za silikonową łyżeczką rozglądnąć. Przydałaby też się plastikowa butelka do picia bo mamy szklane- a dla Jakuba frajdą jest po piciu to buteleczką się pobawić, celować smoczkiem do buźki i z zawiadackim uśmiechem go podgryzać (bezzębnie!)... a szkło niejednokrotnie wyślizguje mu się z maleńkich rączek i uderza w buźkę... no i może kolejne części do balonika canpola... Ale rośnie. Dopiero co się martwiłam kolkami, moimi cycami, a tu chłopisko już wcina jabłka a na widok talerza z obiadem to dostaje takiej energii-macha rączkami i nóżkami, otwiera buźkę i robi wielkie oczy, że czuję się winna że ja jem takie dobre rzeczy a on te papki.
Kurcze... Mam dziś zaganiany dzień, dużo roboty. Ktosiu też ma nawał pracy i zamiast przyjechać dziś to zjedzie do domu dopiero jutro. A ja muszę odebrać Filipa ze szkoły bo moja mama na grzybach, potem jestem umówiona z koleżanką kiedyś moją a teraz bardziej mojego byłago męża- zamówiłam u niej królika (nie czytaj Serduszko!) na obiadki dla Jakubka. Serce mi się kraja, ale ja w te indyki sklepowe nie wierzę! Królik będzie zdrowiutki, bo Agnieszka ma działkę z zieloną trawką... Do tego oporządzą mi tego królika. Bo na jarmarku to niestety tylko żywego można kupić... No jestem ciekawa. 30zł... Nie wiem czy to tanio czy drogo, a wagi nie mam więc nie sprawdzę ile za kilogram?!
Mam do tego kupę prasowania, odkurzanie dywanów, mycie podłóg, sprzątanie łazienki...
No ale kawa przy komputerze musi być... i nie wiem jakie perfumy sobie zamówić... Ostatnio Little Black Dress miałam i nawet ładne tylko mało trwałe. Ciekawe jak te nowe rozreklamowane Christian Lacroix rouge... czerwony... mój ulubiony kolor... może były by fajne... zna ktoś? niech się odezwie :)
Tak... Już się popsuło, ja jeszcze miałam nadzieję, że ta mgła sobie pójdzie... zrobiłam pranie i powiesiłam na balkonie :) Hehe... a ledwo to pranie widać z okna, takie mleko... NIE LUBIE MGLY!
Moja matka robiła przy mnie porządki w szafie i postanowiła wyrzucić swoje sukienki ślubne... Wyrwałam jej z rąk bo sobie pomyślałam, że może pobawię się w ALLEGRO i sprzedaje co tam uważam, że może znajdzie chętnego :)
No zobaczymy :) Na razie się ucieszyłam bo sprzedałam jakieś bodziaki po Mniejszym :)
A Jakuba w plecki parzy wózek... chyba se go brzykleję do brzucha... Terrorysta!
Nawet się dziś wyspałam, choć wschód słońca znów należał do mnie :) Kocham słoneczny, chłodny wrzesień... Herbata wtedy ma inny, ciekawszy smak... I ja uśmiechnięta.... Bo jak się nie cieszyć jak błękitne niebo i żółte liście na drzewach? Jakub na spacerze otwierał buźkę z zachwytu... a Filip zasypuje mnie ciekawymi listeczkami... Szkoda tylko że Ktosia z nami nie ma...
A pogoda ma się już psuć... Tak więc dziś pełna mobilizacja i znów szwędanie... Może nie zapomnę aparatu :)