• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Dzieci, strona 1


< 1 2 3 4 ... 49 50 >

zakupy

Mam kłopoty ze snem. Dzis spałam 6 godzin więc jestem prawie żywa... Zazwyczaj śpię od 4ej nad ranem do 7/8ej... A zwyczajowo sypiam po 8-9 godzin. Jak się uda i Jakub nie lunatykuje po chałupie.

Straszyłam męża i straszyłam, że ja przestanę zaciskać pasa jak on taki biedny miś... I się zaczęło. w środę solarium, zamówiłam se kosmetyki na allegro, ale prosiłam, żeby kurierem na dziś najpóźniej i sro... nie ma!!! Dziady. Ciekawe kto im to odbierze w poniedziałek :( No chyba, że kurierzy w sobotę jeżdżą???? No chyba zależy jaka firma.... Buuu.. Dziady jedne... A mikrodermabrazja by była cacunia na moją zaniedbaną cerę.... i krem z kwasem haluronowym :) Język sobie można połamać na tych specyfikach...

A dziś niania i zakupy....

Kupiłam jakąś kolorową bieliznę dla poprawy humoru, ale jak wracałam to se pomyślałam, że jeszcze tradycyjnie białego i czarnego mi brak i czy się wracać??? Ale prawie 40 w słońcu albo więcej, no to kaman... jeszcze bym wylewu jakiegoś dostała...

Potem pomacałam w butiku taki krótki satynowy żakiecik... A pani, żebym przymierzyła... No to siup. Zaplaciłam... Uuu...

Idę przez bazarek z zamiarem kupienia sobie butów do tego satynowego żakieciku... Ale żadne w tym tonie mi nie wpadły w oko...

Za to uśmiechały się do mnie takie klapki biało niebieskie ( nie lubię niebieskiego ale one trochę takie turkusowe). I co? Przymierzyłam :) Zapłaciłam :) Poszłam se dalej :) A do tego 2 tuniki i 2 bluzeczki z jakiegoś 2/3 gatunku, ale do latania po placu zabaw się nadadzą :)

A tu foto...

zakupy

I jadę dziewczyny do teściowej. Nie mam zamiaru oszczędzać... Niech mój mąż się martwi... Bo takie pierdolenie co on mi ostatnio funduje to tylko wlaśnie po to, żebym go głaskała, zgadzała się na te fajki i jego zachcianki, a żebym SAMA była dorosła i uważała na finanse.. a najlepiej jakbym mu powiedziała, żeby został w domu i się depresił a ja zarobię.

A sru... 10 lat starszy ode mnie to ja jestem dziecko... Jak on mógł piwo pić to ja dopiero w białym wianku do Komunii szłam... więc ja jestem dziecko a on stary byk...

I tego mam zamiar się trzymać...

W niedzielę przy okazji mamy w górach chrzciny. Brat męża bedzie chrzcił córę, a za miesiąc siostra Ktosia też córkę :) (moją majówkę)

Hmmm... Mam nadzieję, że się będę dobrze bawić i nie będę żałować.

CHoć nie powiem, trochę się boję zostać z teściową pod jednym dachem kiedy Ktosiu będzie daleko... Boję się, że Jakub albo Filip w tym czasie zachorują i że do Nowego Targu na piechotę na pogotowie będę musiała z nimi iść... Ale ja jestem panikara... mówię Wam. Czasem mam takie nieuzasadnione lęki... ale to się fachowo głupota nazywa :)

Biorę oczywiście Figę i połowę chałupy... Jak dobrze, że mamy taki duży samochód... Ale czasem to by mi się przydał autobus... I już widzę minę Ktosia cierpiętnika jak znosi te nasze manatki, piłki dla dzieci, materace dmuchane, namioty, baseny kolorowe, koła ratunkowe itp :) Ale w końcu są wakacje Panie mężu...

No to idę... kurcze... Taki upał a ja muszę jeszcze torebkę na zamówienie uszyć. Zrobić se paznokcie bo czekoladowe mi nie pasują do klapeczek :) A potem przyjdzie Anka i rozpracujemy chyba likier kokosowy.

Jesssuuu i w co ja mam się ubrać na te chrzciny????? w niedzielę podobnież załamanie pogody i w górach ma być 15- 18 stopni... To co??? Dziś 40 a ja mam kożuch pakować????

biedroneczko

Biedroneczko, biedroneczko- leć do nieba i przynieś mi kawałek chleba.... EEeee... Lepiej pomidora bo ja węglowodanów nie mogę :(

 

 

 

17 lipca 2009   Komentarze (3)
dzieci   inne   fotografie   mama wariatka  

plotki

Mam lenia...

Nie chce mi się nic.

Tzn... Wczoraj wstałam wcześniej bo miałam iść do koleżanki... ale nie poszłam, napisałam jej esa, żeby ona przyszła...

No to posprzątałam mieszkanie- usmażyłam gofry, do gofrów ubiłam śmietankę, brzoskwinie z puszki, jagody z lasu, posypka i dżem...

Alem się obżarła... Nagadalyśmy się z Anką jak głupie...

Czasem jak mam takie głupawki i niską ocenę to się zastanawiam dlaczego ona się ze mną kumpluje??? Jest taka fajna... elastyczna, nie nachalna.... A ja taka szara mysza ganiajaca między garami a dziećmi...

Ale fajne to były 3 godziny plotek.

Mogę jej wszystko powiedzieć i ona mnie też... i to jest fajne :)

Pokazała mi zdjęcia z jakiegoś wesela i zauważyłam, że jej mąż jakoś się zmienił... Pan komisarz kojarzył mi się z szaro- burą kurtką skórzana i brązowymi butami....

A teraz schudł 8 kg, opalił się- 4 tyg nad morzem i niesamowita przemiana.

Kazałam Ance powiedzieć mu, że wyglada świetnie :)

I mam nadzieję, że nie przesadziłam w zachwytach bo Anka to raczej z tych zazdrosnych i pilnujących męża :]

Ale po tym jak go zbluchałam na ostatkach to chyba nie czuje zagrożenia z mojej strony?? hahahhaha...

Jesteśmy jutro umówione na zakupy...

Cholera... wczoraj gofry, a dziś młode ziemniaczki z pysznym sosem.... Niby ugotowałam tylko dla dzieci, ale wylizałam patelnię...A tak to jem jajka na twardo, sałatki, surówki, mięso gotowane.... a potem przed snem połowę paczki delicji.... nie wiem po co się pilnuję jak i tak zaraz zgrzeszę ;)

Ja chyba już nigdy nie schudnę.... Buuuu :(

P.s. Mąż sobie muruje :) Zadowolony jak cholera. I słodzi mi jak wcześniej i w ogóle fajny się zrobił...

Idę pod prysznic i na jakiś spacer co by ten sos z ziemniakami jakoś przetrawić :(

 

09 lipca 2009   Komentarze (3)
dzieci   Ktosiu   inne  

wracamy do normalności

Chyba wraz z Ciernistą zacznę sobie odmawiać niektórych smakowitości... Po 1,5 miesiącu z mężem w domu- po prostu przytyliśmy maxymalnie. Tzn mąż więcej :) Ma taki bębenek, że wszystkie koszulki opięte w tym miejscu ;) A ja... też... ramiona, brzuch, dupsko... Majtki od bikini mi się roluja pod brzuchem więc czas zacząć odtłuszczanie.

Byłam w piątek u fryzjera... Chyba troszkę za krótko mnie ścieła, albo ja za okrągła się na buźce zrobiłam. Ale się cieszę... bo zostało mi tylko około 2 cm suchych końcówek po trwałej ondulacji...

Za miesiąc mamy rocznicę ślubu... i cały rok się z tym gównem męczyłam...

Choć nie powiem- odzyskałam prawie "swoje" włosy i przy tej wilgotności powietrza i przy temperaturach około 30 stopni... Ciagle wyglądam jak zmokła kura...

Przy trwałej ten efekt nie występował- włosy sztywne jak druty w taką pogodę jeszcze fajniej się skręcały...

No ale nie można mieć wszystkiego na raz...

Mąż dziś pierwszy raz w robocie. Tzn złapał jakąś fuchę w murarce. Ciekawe jak płatne, bo tak na uf uf pojechał.

A sprawa tego typu, że dostał robotę w Czechach- za 4 tys brutto, po 2-3 miesiącach mieli płacić więcej- bo jakby się sprawdził jako brygadzista no to by mu coś tam dołozyli. Zdecydował się, ale jego były szef- nie chciał go zwolnić.... (Z resztą jak na za granicę to moim zdaniem nie powalające zarobki.)

Nerwa złapałam- bo jak nie ma roboty to przecież powinien, ale 3 miesięczne wynagrodzenie chyba by musiał wypłacić ( stała umowa)... więc nie wiem czy ten szef czekał aż sam się zwolni w porozumieniu stron, czy po prostu chciał męża zatrzymać... Tak czy siak... w Czechach jakby pracował widzielibyśmy się raz w miesiącu... I mąż wymienił klocki i tarcze hamulcowe w aucie- no bo jak nie urok to sraczka- i chciał jechać do Krakowa po zwolnienie i abarot na Dolny Śląsk, żeby nową umowę podpisać... a tu dzwoni prezes, że załatwił mu fuchę, i że obiecuje, że od pażdziernika rusza nowy projekt i że zarobi u niego i będzie co tydzień w domu... itp... żeby szybko odmówił tą Pragę....

No i odmówił. Mnie się jakaś nie chce wierzyć z jednej strony, że od października będzie już całkiem ok... Ale z drugiej strony oboje chcemy aby to była prawda...

Nerwowa atmosfera udzieliła mi się od męża- już nawet jakieś stany depresyjne i w końcu nie pojechaliśmy na wesele. Mąż poszedł do lekarza nawet z depresją ( stale brzuch go bolał, nie mógl spać) ale go nie przyjął bo nie miał podbitej książeczki ubezpieczeniiowej- więc obydwoje na melisie jechaliśmy przez kilka dni a on nawet od mojej koleżanki dostał jakieś psychotropy.

Żałuję jak cholera z jednej strony tego wesela, a z drugiej to chyba nie potrafiłabym się wyluzować... Z trzeciej strony cięcia budżetu domowego bardzo ograniczają moją lekką rękę w dogadzaniu sobie... Solarium, fryzjerka, nowe kosmetyki, dodatki- szkoda by mi było na to, a z drugiej strony bez tego czułabym się źle...

I zostaliśmy w domu.

Mąż najpierw niby rozumiał, potem miał do mnie pretensje, aż nastąpiła poważna rozmowa, w której szczerze mu powiedziałam, że się na nim zawiodłam, że nasze małżeństwo nie wiadomo w którą stronę zmierza, bo dla niego problemem jest wlączenie mi telewizora gdy w kuchni robię kolację a zaczyna się powtórka dr. House'a, że starałam się go wspierać w tym naszym kryzysie, niejednokrotnie przemilczałam jego chamstwo, niesprawiedliwość... że mam dość jego tekstów raz o tym, że on jest do dupy, że nie potrafi zapewnić rodzinie bytu... a zaraz pretensje do mnie, że on dużo zarabiał a ja zbyt mało odłożyłam.... ciągłe straszenie mnie, że on pewnie ma wrzody na żołądku i pewnie niedługo umrze a ja w końcu będę mogła sobie pożądnego faceta znaleźć....

No rzygać się mi chciało. Ale żeby dzieci nie słuchały i nie widziały to próbowałam uciekać od wszelakich kłótni... co nie znaczy, że to mnie obeszło... Wręcz odwrotnie.

I w końcu zapytałam go, gdzie jest w jego życiu Bóg... czy nie sądzi, że zgubił drogę? itp... Czy nadal może nazwać się katolikiem... Czy sądzi, że jest dobrym człowiekiem???

Dopiero to go ruszyło.... Ja nie lubię takich filozoficznych gadek, ale on jednak tak...

Rano poszliśmy do Kościoła.... I chyba on postanowił odbudować naszą więź... Bo było bardzo miło.... Nawet kiedy wieczorem sam pojechał na koncert Lady Pank, a ja zostałam z wariującymi chłopakami.

A jak dziś dzwonił z Krakowa, że szef pojechał kupic im narzędzia, że fajne mają kampy, itp... to miał taki głos jak kiedyś... Czyli OBY do PRZODU...

 

Bardzo osobista ta notka, ale potem ją schowam, żeby mi nie przypominała tych ciężkich chwil.

No i to zdjęcie.... Ja wiem, że golasek, że nie powinnam, itp... Ale chodzi o minę, o sam fakt... Potem też je skasuję....

A to było tak- Filip na weselu u swojego ojca.W końcu mój Eks ślubował Biedronce :)

Ktosiu przy komputerze...

Ja sprzątam kuchnię, piekę sernik....

Muzyka w radio sobie gra, błogo...

Ale myśl mnie tknęła- co z Jakubem???

Wychodzę na balkon.... a on...

palacz

 

06 lipca 2009   Komentarze (8)
dzieci   Ktosiu   inne   fotografie  

fotki nadal

Filip u ojca, Ktosiu u matki, Jakub śpi :)

I upał...

Najchętniej chodziłabym nago...

Ku pamięci...

obrażona

Czasem mam ochotę wymordować połowę miasta ;) a najbardziej jak mój mąż zachowuje się jakby miał 10 lat ;) Ale on chyba lubi doprowadzać mnie do takiego stanu bo właśnie jedynie wtedy robi mi zdjęcia....

przed apelem

a tu poprawiam Filipowi humor- strasznie był spięty tym zakończeniem roku szkolnego...

:)

Uściski dla Pani i jedynie krawat ma jako taką ostrość ;)

a tuu

Opięcie opadło...

pi

..

gola

Polska GOLA!!!!

ja

hmm... zrobienie zdjęcia w lustrze wcale nie jest takie łatwe...  z nudów sprawdzam ustawienia w aparacie... na imprezie rodzinnej :)

piasek

Trochę się wypogodziło to chodzimy na spacerki i posiadówki w piaskownicy.

 

28 czerwca 2009   Komentarze (3)
dzieci   fotografie  
< 1 2 3 4 ... 49 50 >
Mama-i-ja | Blogi