• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Dzieci, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 49 50 >

zaległości nadrobione :)

Wybaczcie Kobietki...

Nie mam totalnie czasu...

Tzn bywam na kompie oczywiście, ale wolę pozagladać do Was i na allegro... a potem albo Filip chce grać, albo Jakub chce bajkę...

Mieliśmy dwa dvd... Satrsze się zepsuło a po tygodniu nowe :) Starsze nie nadaje się do naprawy, a te na gwarancji.... czeka się 6 tyg w serwisie... Szlag mnie trafia bo przez to nie mam chwili spokoju :)

Do tego pochłonęła mnie nowa pasja- szycie :)

Na razie uszyłam sobie torbę na zakupy i bluzkę.

Uczę się...

Ale jestem dumna bo w bluzce chodzę :)

A torby mi sąsiadki zazdraszczają i nie wiem czy nie będę szyć na zarobek ;)

Nie mam na razie fot, ale zrobię....

Moje urodziny- pogoda się zepsuła, Jakub się pochorował, Ktosiu mnie wkurzył i nawet sobie jakiegoś pięknego tortu nie upiekłam... do dupy było.

Mąż mnie zaskoczył bo kupił mi fajny tusz do rzęs, fajne okulary przeciwsłoneczne z lekko różowymi oprawkami i różową parasolkę :) To taki jedyny plusik całego tamtego weekendu.

A i choruję na komplet wypoczynkowy.... ale obawiam się, że dlatego, że lubię róż to mnie pochłąnęła rządza ;)

róż

Powiem Wam szczerze, że styczniowy remont w kolorze kawy z mlekiem i brązów--- podobało mi się przez dwa miesiące- teraz źle się czuję w tych beżach... Wręcz mnie przytłaczają... Ale mąż mnie kocha nad życie i powiedział, że jak tylko się zdecyduję to on przemaluje, lub położy tapetę, a zasłony się schowa albo komuś da...

I ten róż mi chodzi po głowie...

Ale zobaczymy bo mój mąż ma pracę tylko do piątku :(

Zaskórniaki pewnie pójdą na życie i nie wiem na razie ile ta przerwa w pracy trwać będzie.... Bo jak by tak 2 tyg to sobie kupię ten wypoczynek... a jak dłużej to dupa blada.

Zdecydowałam też, że idziemy na te wesele. Mam ochotę się pobawić a taka okazja to nie prędko się powtórzy...

Na 99 % pojedzie z nami Majka- sama mi zaproponowała, więc ona zostanie z dzieciakami u teściowej a my się pobawimy...

Tylko nie wiem czy ja do północy wytrwam- jestem notorycznie nie wyspana.... Chłopaki chodzą spać około 22ej!!!! do 23-24ej patrzę w kompa, oglądam tv, ogarniam kuchnię lub co innego... a o szóstej pobudka... dziś też o 4ej Jakub był głodny- zrobiłam mu kaszkę i poszedł w kimono, tylko ja wybita ze snu jakoś tak się męczyłam...

Tak czy siak- ślub o 13ej... Ja pierdolę- u nas załatwia się śluby 17ta, 18-ta, 20ta... nawet :) I wtedy fajnie bo ma się cały normalny dzień a wieczorem idzie się na balangę... a tam w południe samo. I weź się męcz i doczekaj chociaż do oczepin???? Dla mnie nie realne.

 

Tak czy siak jestem przemęczona, wyglądam jak 7 nieszczęść i za dwa tygodnie jadę w góry.

No muszę odpocząć!!!

I najważniejsze. W moje urodziny- Anka ( siostra męża)  urodziła córeczkę!!!!!!!!!

Tydzień leżała w nowotarskim szpitalu, non stop byłyśmy w kontakcie... i jej w sobotę powiedziałam zniecierpliwiona, że Mała ma nas w dupie bo ona się po prostu chce urodzić w ciotki urodziny :) :) :) :) :) (poniedziałek)

I wykrakałam.

Płakałam na balkonie o 3ej rano... Mała się urodziła po 22ej, a ja padłam jak mucha i o 3ej zobaczyłam 3 połączenia nie odebrane od Anki... Zadzwoniła i gadałyśmy długo :) Ja ze wzruszenia beczałam :) Taki prezent wspaniały :) Najlepszy :)

Nie wiem dlaczego tak na tę okruszynkę (64 cm długości, 4200 g) czekałam....

Może dlatego, że marzy mi się córa :)

Tak czy siak- sukienki zakupione, jeszcze tylko jakaś zabaweczkę  jestem gotowa jechać wyściskać owe cudo :)

 

Filip po moich naciskach wziął się w garść. Wiersz na pamięć- 5, czytanie- 6, piosenka na pamięć- 6 :) No i jedna pała z pisania z pamięci- ale Filip jest dyslektykiem- więc krul , czy curka jakoś mnie nie dziwi, jednak wkurwiają mnie znaki miękkie- tzn- przyjaźń- Filip pisze przyjaźni, przyjazini.... Wrrrrrrr...... No w domu jako tako mu idzie to pisanie, ale tam chyba pod wpływem stresu to dostaje głupawki totalnej.

 

Jakub zgubił w sobotę smoczka.... a raczej dwa. Wieczorem mój mąż każe mi szukać, wkurzona, że jaśnie pan sam czterech liter nie podniesie podnoszę bunt. Mąż zagląda za kanapę, do zabawek, nie znajduje i się kładzie- podejmuje decyzję- nie może znaleźć tch smoczków to dziecko musi się oduczyć. Popieram... Dziecko 4 dzień bez smoka... Doi ciągle picie- przez butelkę, ale niedługo zamienię smoka na ustnik :)

Muszę też napisać, że Jakub się terrorysta zrobił. Tzn ciągle na dworze by siedział i ciągle chodzi swoimi ścieżkami, podnosi bunt jak jest coś nie po jego myśli... Mam tego dość, a raczej jestem wyczerpana jakbym w kopalni tyrała.

Ale za to więcej mały mówi i śmiesznie jest :) I jakoś tak bliżej jesteśmy bo teraz MAMA jest dla niego najważniejsza :)

 

 

27 maja 2009   Komentarze (8)
dzieci   inne  

a dziś wywiadówka

Dziś wywiadówka, najchętniej bym nie poszła, ale wtedy tylko wyjdzie, że się nie interesuję problemami dziecka... a więc herbatka z melisy i o 16:30 trzeba usiąść w szkolnej ławie.

Włosy mam w tragicznym stanie, więc fryzjer by się zdał, ale jak nie ma pani Kasi to ja wolę przeczekać... Z resztą nie mam za bardzo jak wyjść. Tyle spraw każdego dnia...

Mąż jak zwykle na odległość bardzo komunikatywny- dzwoni jak jestem pod prysznicem, jak wchodzę po schodach na 3 piętro z zakupami i Jakubem na rękach... Dzwoni ledwie ślipia otworzę... I te pytania- główka Cię boli, brzuszek Cię nie boli? Wyspałaś się, zjadłaś śniadanko, dobry humor masz? Itp... A jak przyjedzie to znów trudno będzie mu sensowne zdanie sklecić...

Ale cieszę się, bo dzwoniłam do Anki i jej dokładnie opowiedziałam dlaczego nie przyjechaliśmy. Za 2 tyg mąż  ma 3-4 tyg przestoju w pracy... Jego rodzina oczywiście się nastawia, że spędzimy ten czas u nich (3-4 tyg),  teściowa się cieszy bo nie lubi gotować, a ja wręcz przeciwnie- chętnie ją wyręczam... Tylko nie pomyśleli, że FILIP chodzi do szkoły... I akurat teraz nie mogę mu odpuścić... No może na Boże Ciało byśmy się wybrali, ale jak o tym powiedziałam to się oburzyła, że tyle jeszcze czasu i na tak krótko :)

Ale w wakacje to na pewno na tydzień pojadę. Tylko będę musiała mojemu ogrodowi na balkonie zapewnić jakaś opiekę, Figa naturalnie pojedzie z nami...

Takie plany ale może gówno z tego wyjść... Boję się tego przejścia Ktosia z budowy na budowę... Miesiąc w plecy w sezonie... Niby miała byc budowa w Zakopanem, w Krakowie, w Kielcach i nawet w Radomiu... Okazało się, że to dopiero przetargi.. I nie wiadomo czy mąż ma sobie szukać innej pracy czy czekać i dostawać ochłapy... A jak ochłapy to normalnie, że się siedzi w domu na dupie a nie jeździ na wycieczki...

Tak czy siak- wszystko pod wielkim znakiem zapytania... Idę ogarnąć chałupę i może w końcu uszyję sobie torbę ekologiczną :) Już z miesiąc się do tego zabieram :)

a to fotki z Powsina... Jednak tam trzeba na cały weekend pojechać, żeby wszystko zobaczyć- nie starczyło czasu i siły na zobaczenie różnych gatunków róż i ziół... a reszta oblatana tak na szybko... Jak to z dziećmi ;)

Byłam w tym ogrodzie botanicznym 7 lat temu, też w weekend majowy... i wyglądało to wszystko o niebo lepiej- niestety susza robi swoje, a nawodnić taki duży obiekt to po prostu nie możliwe... Ech... Gdyby z tą praca się ułożyło mężowi to na jakis weekend bym go tam jeszcze wyciągnęła.

:)

ananas

mniam

Ciekawe kto potem zjada te owoce?????

wata

Facet miał wyłączona maszynę, zanim ją odpala... zagaduje do Młodego... czy już tu był, czy mu się podoba, jak ma na imię, w końcu pada pytanie skąd jest... Filip dumnie: z PIERWSZEJ A :)

chwila

odpoczynek na trawie- kanapeczki, piciu i fajeczka dla Ktosia.. wszyscy zadowoleni ;)

Filip

trochę kwiatów :)

tulipany

..

...

zachwyty nad mleczem pospolitym ;)

...

a tu... miałam zamówienie na tort :) Potem nawet kawałek mi przynieśli- oddając paterę :)

ciacho

kawałeczek

Jeszcze mam  z 100 zdjęć, ale nie będę Was zanudzać :)

 

 

07 maja 2009   Komentarze (3)
dzieci   inne   fotografie   mniam mniam  

kłopoty

O ja pitole... a po co ten kod pod spodem?

Wrr... To mi się nie podoba...

U nas oki.

Jakub robi się coraz bardziej kochany, próbuje coraz więcej mówić, łączy wyrazy w krótkie zdania, zaczyna opowiadać, kojarzyć... Fajne to... Na spacerze widzimy kiepa, a on " mamooo, tata fuuu". :)

Nadal jego wielką pasją są bum bumy. Ciągle jeździ na motorku, jeździku, rowerku, ciągle samochody nosi w rękach, przyczepia coś do motoru i wiezie towar...

Czego w nim nie lubię to bałaganiarstwa. Ciągle sprzątam i ciągle jest brudno- rozwalone zabawki, wygrzebana ziemia z doniczek, powyjmowane pranie z pralki, powieszane na rowerku, notorycznie drze chusteczki w drobny mak, wypluwa jedzenie na dywan, wypluwa sok/ herbatę na siebie, wyjmuje z szafek różne szpargały, wysypuje makaron/ cukier. Grzebie w sedesie/ nocniku. Chowa nam klucze, piloty i inne ważne rzeczy. Wyrzuca woreczki/zabawki, papierki po cukierkach do sedesu... Mam pełno roboty dzięki niemu. Jestem cholernie zmęczona.

 

Z Filipem mam kłopoty, wczoraj i dziś symulował chorobę, żeby nie iść do szkoły.

Dzieci go nie lubią. Bo jest za wrażliwy, płaczliwy, nie zna się na żartach, a że ma wielką potrzebę podobania się, akceptacji i zwrócenia na niego uwagi- to robi różne rzeczy. A jak reakcja dzieci jest nie taka jakby chciał- to pysknie- Ty głupku, ty świnio... Jednym słowem ma przejebane. Bo nikt się z nim nie chce bawić.... Z drugiej strony wiem, że on święty nie jest i to jego wina, że ma taką renomę... Niestety tłumaczenie mu zachowań w grupie jest przez niego naśmiewane, ignorowanie, doprowadza mnie to do szewskiej pasji.

Serce mi się krajało jak była wycieczka i rzadne dziecko nie chciało z nim stać w parze.

Ja miałam ten sam problem w podstawówce, ale dlatego, że byłam bardzo nieśmiała.

A on najpierw podokucza, ponaśmiewa się bo niby olewa, że go nie lubią, a potem płacze, ma żal do wszystkich...

Do tego zaczęły się kłopoty z koncentracją i głównie z matematyką.

Jest mi ciężko.

 

Co robię źle????

 

Z Ktosiem jako tako.... Ostatnio nadajemy na innych falach. Tzn zaczyna mnie wkurwiać to, że jak jemu nie pasuje jakaś rozmowa to albo się nie odzywa, albo zmienia temat. Próbuje także sztuczek pt zobaczę jaka będzie jej reakcja. Są też pytania bez odpowiedzi... Irytuje mnie to... Co zrobić na obiad???? ... Cisza.... Robię gulasz.... On skrzywiony... Ja zła bo nie odpowiedział... że mnie zignorował. Głupie NIE WIEM by powiedział i by było lepiej.

Planowałam wyjazd w góry- próbowałam z nim rozmawiać, ale

najpierw stwierdził, że jedzie z Jakubem sam, bo nie chce mnie zmuszać do jeżdżenia tam, a przy okazji ja odpocznę i poświęcę czas Filipowi nie jedziemy wcale bo Anka urodzi w połowie maja i po co dwa razy jeździć... Szkoda kasy i Jakub mu będzie marudził w aucie. Przecież pojedziemy zobaczyć maluszka pod koniec maja... pytam czy jedziemy- dwa tyg przed- odp: możesz jechać, o 16:10 masz pociąg ... szlag mnie trafił, ale zagryzłam język...
Opowiadam mu o tym, że może kupilibyśmy jego rodzicom nowe okno do pokoju- tam gdzie śpimy... Oni mają wyjście na podwórko przez szopę, a tam strome schody- ja mam lęk wysokości, mówię mu, że by wylał mały taras, kilka schodów i w lato można by było swobodnie wychodzić, pomysł mu się podoba nawet... mamy po południu gości, gadamy o wyjazdach weekendowych, ja mówię Ance, że pojechałabym w góry, tęskni mi się, on się nie odzywa, w końcu strzela, że pracuje 1 maja bo to komunistyczne święto a inwestorzy popędzają... a na 1 noc to mi się nie uśmiecha jechać. Wydaje mi się proste- nie szykuję się, nie jadę...
we wtorek jednak dostaję sms,a czy jedziemy do mamusi... Jestem zła na niego bo jak jest w Krakowie to dzwoni jak na usranie, w domu tylko potrafi rozmawiać ze mną o tym jakie ciasto upiekę i o seksie. Odpisuję, że mi skutecznie wyjazd zniechęcił.

Oczywiście przyjeżdża z pracy w czwartek- obraza, w piątek rano- dzwoni jego matka- jeszcze gorsza obraza, kłótnia... To oczywiście ja robię PROBLEMY, to moja wina.

Jest mi przykro, ale nie czuję się winna, więc usuwam się z jego pola widzenia, nie idę z nimi na spacer pod pretekstem gotowania obiadu, potem siedzę z gazetą w innym pokoju, tak organizuję sobie czas, że się mijamy... On oczywiście przynosi kwiaty i przeprasza. Moim zdaniem bez sensu, bo po co przeprasza jak nawet nie chce mu się zastanowić nad całą sytuacją, ale dla dobra ogółu- czyli dzieci- próbuję, żeby było NORMALNIE.

W sobotę jedziemy do Powsina na wycieczkę, Jakub i Filip są wyjątkowo grzeczni więc odpoczywamy, jest fajnie, ciepło...

Wieczorem wracamy, robię szybką kolację, rozmawiamy o roślinach w ogrodzie botanicznym PAN, nadajemy na tych samych falach... Co mnie bardzo cieszy bo chociaż on lubi kwiaty nie podziela mojego zaangażowania w sianie, podlewanie, pikowanie, latanie balkon- mieszkanie...

Marzy mi się, żeby nam się zawsze tak rozmawiało... Oczywiście po tak fajnym dniu jest fajny seks- prawie godzinny!!! Zdechłam- nie mam kondycji, on przeszczęśliwy, że mnie tak zmęczył...

Następnego dnia ten sam problem- ja chcę rozmawiać a on focha ma... że siadłam na chwilę do komputera- że nie przyszłam się poprzytulać pod kołderką. Źle się czułam- psychicznie/ fizycznie, nie poszłam z nim do Kościoła...

Wieczorem rozmowa- ja o krowie, a on o rowie... zapytałam o czym było kazanie w Kościele, a skończyło się na tym, że on nie potrafi ze mną rozmawiać (na żywo, w domu, w weekendy_) .... bo ma popsutą klawiaturę w telefonie...

p.s. ja wiem, że kłopoty w jego pracy, moje zmęczenie, chaos związany z dziećmi... ale przecież tak zabija się miłość...

05 maja 2009   Komentarze (2)
dzieci   Ktosiu  

fotki głupotki okołoświąteczne ;)

Jakub gra z wujkiem w piłę...

kozienice

podwórko

Jakub lansuje się w maluchu ;)

fiacik

sernik świąteczny

sernik

Lany poniedziałek- czyli potrójna impreza- 39 ur Osioła i 2 Jakuba oraz imieniny Filipa- który ostatnio nie lubi się fotografować i wyprawia cuda, żeby zdjęcie zepsuć :(

urodziny

a to moje dzieło ;) Pół dnia się męczyłam, ale efekt jest :) a raczej był bo został malutki kawałeczek...

ciuchcia

A na koniec moja pierwsza azalia :) Bardzo się cieszę, że mi zakwitła- dumna jestem, że ho ho... Czekam na resztę kwiecia na balkonie- ale maciejka mi np zdechła- róże na razie liście puszczają, ewentualnie kobea cieszy me oko bo rośnie z dnia na dzień...

azalia

15 kwietnia 2009   Komentarze (2)
dzieci   inne   fotografie  
< 1 2 3 4 5 6 ... 49 50 >
Mama-i-ja | Blogi