ładna
Ładna pogoda dziś była...
I aparat padł :)
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
Ładna pogoda dziś była...
I aparat padł :)
Sobota minęła nam pracowicie a niedziela tak jak trzeba- Kościół, dobry obiadek i wsio dla dzieci :) Była i Fantazja i MacDonald.. i nawet o jakiś festyn zahaczyliśmy :) Ale było tak zimno, że oddaliśmy Wercię w ręce mamy i pobiegliśmy do domu...
Małż oczywiście w niedzielę mi się popsuł, tzn ogólnie był miły, prawił komplementy, nawet założyłam na jego życzenie jego ulubione dzinsy w których rozjeżdża mi się suwak... ale się rozchorował- efekt totalnych tropików w aucie i wyjścia na zimny deszcz... i był coraz mniej "zjadliwy"...Wieczorem miałam go już totalnie po dziurki w nosie...
Nie ma to jak chory facet... Wrrr...
P.S. Grzeją od wieczora sobotniego, więc idę robić pranie :)
Małż jedzie juz z tego Krakowa, za jakieś 3 godziny powinien być w domu...
Rano przyszła do mnie psiapsiółka, więc ona kroiła warzywa, a ja zagniatałam kruche na szarlotkę, ona uśpiła Jakuba a ja zmontowałam super leczo :) przezajebiście pachnącą szarlotkę i barszcz szczawiowy z jajeczkiem... Mniam :)
Ja sobie nie wyobrażam jesienią tygodnia bez szarlotki :) i jakoś wcale mi nie w głowie robienie ciast z kremami, choć Wu ciasto- zakręciło mi lekko w głowie- nawet kremówkę zakupiłam, ale w razie czego zostanie wykorzystana do zdobienia szarlotki- kawałek podgrzewam delikatnie w mikrofali, a potem taki kleks bitej słodziutkiej śmietany na to... niebo w gębie :)
Po szkole z Filipem ogladaliśmy dywany... No śliczne, nawet niedrogie, w pomarańczach- niestety bez dodatku zieleni i błękitu, ale jakby co to mi sprowadzą... ale ale... no takie śliczne, milutkie, ale czy będzie mi się chciało je prać, odkurzać? Hmm... Raczej nie... więc na razie rozłożę stary chodnik bo strasznie marzną mi stopy...
Nie mogę się doczekać aż chłopaki będą aż tak "dorośli", żeby szanować takie rzeczy jak meble, dywany, w ogóle zabawki i wsio inne- Jakub nowe meble potraktował już kredkami świecowymi... oj nadrapałam się... Ktosiu chciał meble potraktować domestosem... jakbym go nie złapała za rękę to kilka setek w dupę jeża nietoperza...
Może moja matka miała rację, że na ten remont ich pokoju to za wcześnie?
P.S... Miałam niby spokojną noc,a tak mi się marzy, żeby rąbnąć się w podusie... ale może chociaż wanna co by dla małża zrobić się na bóstwo ;)
E... nie chce mi się :]
---------------------------
varius manx- zanim zrozumiesz...
Od ślubu wszyscy czekają na ciążę z "córeczką"... bo "by wam się przydała"...
Od piątku czuję się źle.. piasek pod powiekami, ból głowy, lekka gorączka, ogólne osłabienie, kręcenie w głowie, i przy okazji przygody z żołądkiem, ale bez mdłości i wymiotów :P No i każdy kto mnie zobaczy to proponuje mi kupienie testu...
Teraz dzwoniła siostra Ktosia i to samo zasugerowała... No masakra :)
Przez weekend Ktosiu nawet gotował bo ja tylko leżałam przed tv albo wisiałam przy biurku...
Teraz tyż się prochów nabrałam i jest mi troszkę lepiej... Ale energii brak co mnie wykańcza psychicznie bo ostatnio żyłam na wysokich obrotach... I widzę jak ten brud/ kurz wszędzie rośnie i śmieje mi się w twarz... Mam nadzieję, że zacznę wracać do normy bo fajnie było sobie leżeć dwa dni, ale starczy...
P.S. Jakub zaczyna mówić coś więcej :) Na razie jak oglądamy zdjęcia, książeczkę to pyta Kto to?, raz powiedział Pam i wydawało mi się że miało to być pan :) Gumy rozpuszczalne- mamby i Frutella są nazywane - GUM :) i jest wiele innych perełek, ale nie pamiętam :(
A i uwielbia filmy o dinozaurach a teraz przy moich stopach bawi się jednym T- rexem ;) Czyli zabawki po bracie się nie zmarnują :]