Obraziłam się na babcię...
Bo babcia choć cud kobieta to ma charakter pt.: NIC MI SIĘ NIE PODOBA!
I to cała moja babcia.
Zrobię na obiad naleśniki- to dla chłopa po pracy takie byle co?
Zrobię zrazy nadziewane z ziemniakami pieczonymi i jakąś przybajerowaną surówkę- ach... że ci się tak chce bawić, nie szkoda ci czasu?
Zrobię sos z kaszą gryczaną- a bo ci się ziemniaków nie chce obierać(nie ważne że Filip i Ktosiu uwielbiają kaszę)
Wczoraj założyłam Jakubowi trampki- takie małe dziecko i w butach! Zwariowałaś!
Dziś nie miał butów to się drze z balkonu- a gdzie ma buty???
Jak Jakub płacze- uchynięty jest. Tak jakby małe dziecko tylko się uśmiechało.
Jak robiliśmy podłogę na przedpokoju to się złościła że nie drzwi...
Jak zamówiliśmy drzwi to oczywiście przypomniała, że nie mamy stołu...
Jak sobie rozjaśniałam włosy dwa miesiące temu to po co?? Teraz są modne ciemne...
Teraz mam ciemne to wyglądam staro...
A i dość mam gadania na temat mojej nadwagi. Bo jak piekę ciasta to pewnie pół na pół zjadam z Ktosiem... A ja nawet ich nie próbuję... no drożdżowego odmówić nie potrafię jedynie...
Siedzę w domu- a po co tak dzieciory trzymasz w chałupie, poszłabyś na spacer..
Idę gdzieś- a po co ich ciągniesz???
I tak w kółko Macieju.. rozstrojenia nerwowego można dostać...
Tak więc bunt, wcale na balkon nie wychodzę-pranie powiesiłam w łazience. Wołała mnie... i nie miałam wyjścia... wylazłam na balkon a ona- wołam Cie od południa gdzieś była? Chciałam ci dać barszczu..
- nie chcę
- a coś gotowała?
- Kalafiora bez soli i masła.. – i się schowałam...
Przejdzie mi z czasem... Tylko muszę chwilę odpocząć. Jakub od poniedziałku jakby opętany... Tylko na rękach i to czasem też nie pomaga... Jęczy, płacze... nie chce jeść a teraz wpitolił 220 zupy i śpi...
Na polikach ma taką kaszkę... oby tylko nie skaza białkowa....