• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Inne, strona 18


< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 70 71 >

trochę nowości...

Jakub mi wyłączył komputer w czasie pisania... No masakra z tym psotnikiem....

Zrobiłam sobie sałatę z pomidorami, oliwkami i sosem vinegre ze szczyptą czosnku, klapnęłam, napisałam i mi komputer wyłączył zanim zdążyłam zapisać...

Mąż ma w pracy przestój spowodowany pogodą, namówiłam go na mały remont...

Kurcze, bo ściany w naszym stołowym pokoju były tak obrąbane że rzygać się chciało.... Nie wiem czy to bezstresowe wychowanie dzieci, czy nasze jakieś zaniedbania, ale po półtora roku ściany mieliśmy w tragicznym stanie...

Przy okazji wywalamy ścianę między pokojem i kuchnią... Mąż właśnie chodzi po mieście i szuka kogoś kto mógłby pożyczyć nam flexa, żeby wyciąć futrynę... Jeden sąsiad odmówił, chociaż od razu zaproponowaliśmy, żeby przyszedł z tą wyrzynarką i mu zapłacimy... Ciul jeden... Zarabia na życie remontami, wiedziałam, że ma taki sprzęt ale nie wiedziałam, że taki zachłanny, że mu się nie opłaca przyjść na pół godziny i wziąć w kieszeń 30 zeta?? Hmm... Tym bardziej, że z klatki do klatki...

Coś myślę, że w końcu pojedziemy po flexa do Radomia, będzie trzeba zainwestować te 300 zeta albo piłować pół dnia piłką ręczną... Szlag...

W górach było cudnie,  drogę tez mieliśmy świetną, w Nowy Rok jak jechaliśmy to były puste drogi :) Portfel lżejszy... Ja pitolę- ma się darmową kwaterę- teściowa obiadki gotowała- a my i tak ponad tysiąc złoty wydaliśmy... A tu kawka, a tu zabawka, a tu jakaś atrakcja, a to te jabłuszka pod tyłek, a tu gąbki zapomniałam i kremu... i wziuu... Ale przty okazji zarejestrowaliśmy auto i w Urzędzie Skarbowym jakieś sprawy załatwiliśmy...

W Nowym Targu byliśmy sami- zostawiliśmy dzieci z teściową :) Czyli miałam taką małą randkę z mężem ;) Wspólne zakupy, trzymanie się za ręce- przy dzieciach tak na spokojnie się nie da...

A i ku pamięci- Anka (siostra Ktosia) i żona Jaśka (brata Ktosia) w ciąży... Obydwie mają terminy na koniec kwietnia/ początek maja ;) Trzecie dzieci w drodze i oczywiście nas też namawiali na trzecie :) A temu, żem się ostatnio troszkę zaokrągliła to wszyscy czekali na nowinę, że ja też :)

 zakopane

na włościach

dziura

mały

hmmm

przebicie

Dodam więcej fotek z gór, ale na razie muszę biec po Filipa...

06 stycznia 2009   Komentarze (2)
Ktosiu   inne   fotografie  

bbb

Jedziemy w góry :) Trochę się cieszę ;)

01 stycznia 2009   Komentarze (3)
dzieci   inne  

naciski i ściski

Zmęczona jestem po świętach... a Wy? :)


Ale było prawie ok :)


Prezenty się udały... Nastrój prawie też :)


Zawsze byłam sztywniara bo nigdy poza domem nie piłam powyżej szklanki piwa, czy pół kieliszka wina- bo dzieci... Odpowiedzialność... Za to mój mąż choc deklaruje że nie lubi to z moim ojcem zawsze chętnie 3-5 kieliszków wypił... i mnie potem wkurwaił swoim stanem, bo po powrocie do domu on miał ogólnie wszystko w dupie i niezbyt przyjemnie mnie o tym informował ;) Np że dziś nie wykąpie dzieci,  a mi się wtedy ciśnienie podwyższało i zadyma była...


Teraz dałam w 2 dzień na luz... Piłam tak jak wszyscy albo więcej ;)- witosha oczywiście :) I wszyscy oburzeni bo ja się śmieję, gadam, polewam, a kurcze mój mąż musi szukać pieluchy i ją dziecku wymienić... A że też pije to mu bardzo nie w smak, tym bardziej że teść na fajeczkę woła....


I w końcu się okazało, że ja jednak jestem fajniejsza jako sztywniara :) Bo spiłam moja siostrę i ona się pokłóciła ze swoim chłopakiem, mój mąż był z lekka wcięty ale ja totalnie nie byłam nim zainteresowana... Jedną zadymę ino zrobiłam... Ale ogólnie było śmiesznie i bezpiecznie- wujek Martin się dziećmi opiekował a w zasadzie to ja miałam jakiś czas na picie bo po pewnej ilości witosha to ja tylko lulu się nadaję a tu przegryzając rybką, bigosikiem, indykiem, i innymi specjałami... No po prostu miałam lekki humorek, ale nawet mi się w łebku nie zakręciło... Byłam świadoma wszystkiego... a najbardziej reakcji na to jak nalewam sobie kolejny kieliszek wina- moi rodzice w lekkim szoku, mąż obrażony, siostra happy.. haha...


A ogólnie to wkurwiałam się bo cała rodzina Ktosia pisała ciągle i dzwoniła z jednym pytaniem KIEDY PRZYJEDZIEMY???!!! Nawet zapomnieli o życzeniach świątecznych :)


Nosz kurwa, to jest 20 km i se wsiadamy i jedziemy... Mój mąż co tydzień robi 500 km do pracy...  No to w święta trzeba mu i synowej i wnukom zafundować 700 :)


Wiecie... Teraz jest ucisk męża, żebyśmy chociaż na Sylwestra pojechali, ale... Dziś o 3ej rano pojechał do Krakowa, jutro około 20ej wróci 250 km z Krakowa... I wypadałoby w nocy o 3ej wyjechac do teściów, żeby znów nie wjebać się w korki na Zakopiance i dokopać sobie 2 godziny dodatkowo GRATIS.... No i  w sobotę byśmy musieli wrócić, czyli 2-3 noce???? 700 km... Kilka setek z portfela wziuuummm... I zamiast wypocząć to znów będziemy się szarpać z jazdą od siego do owego, bo nie wypada tego czy tamtego nie odwiedzić...


Kurcze, ja ich lubię nawet tylko mnie wkurwia, że oni nie wiedzą, że dla nas to ciężka droga... że sporawe pieniądze i sporawy czas siedzenia w aucie... Oni jak my zapraszamy to albo udają, że nie słyszą, albo się śmieją, że przecież my powinniśmy w góry jechać...albo nawet kilka razy usłyszeliśmy, że jeszcze nie zwariowali., żeby z nudów tyle kilometrów jechać...


A nam się kurwa nudzi...


Nie no... coś muszę zrobić bo mnie ta presja rozpierdala w środku.


Ja wiem, mnie wszyscy zazdroszczą teściów pod Babią Górą... Ale ja zaczynam sobie współczuć :(


Tak MY... ciągle MY...


Na nich nie można liczyć i chuj...


Dziś to se pomyślałam, że muszę jakieś starcie złapać z teściową i się skończą te emocjonalne naciski że oni za wnukiem i mną i Filipem tęsknią, że przecież oni wszystko dla nas... szlag.


Mój mąż niby mnie rozumie ale tez jest między młotem a kowadłem...


Też zaczyna się wkurwiać bo jak matka 4 razy w tygodniu dzwoni z pytaniem kiedy przyjedziemy to już jej warczy, że nie wie...


A mnie też już się ciśnienie podnosi, bo przecież jak będziemy się wybierać to na pewno chociaż z 10 godzinnym wyprzedzeniem poinformujemy...


Kurwa kurwa, kurwa!


 


 



A to moje dziecie które dorwało wózek dla lalek :)
29 grudnia 2008   Komentarze (5)
narzekanie   inne  

kwitnę ;)

Weekend mieliśmy sprzątająco organizacyjny.

W sobotę moja psiapsiółka została wieczorem z dzieciakami a my jak kawaler z panną pojechaliśmy do Radomia na zakupy.

Było fajowsko... Trzymaliśmy się za ręce i całowaliśmy między półkami, ludzie się przy nas zatrzymywali i zagadywali... wszyscy nerwowi, zaganiani a my na luzie... Przymierzyłam 20 płaszczów, w końcu wybraliśmy ani taki za bardzo nie elegancki i nie za powalającą cenę. Bo ten najdroższy był śliczny, jasny, milutki ekologiczny kożuch wyszywany w stylu góralskim, ale niestety boczki mi się znow zaokrągliły( przez te jebane hormony) i płaszcz był za bardzo opięty... a ja cenię sobie najbardziej swobodę... :)

Kupiliśmy dość fajne prezenty dla dzieci, a dla reszty rodzinki takie skromne upominki. Przecież chodzi o gest a nie o to jak w poprzednich latach, żeby moi rodzice zaniemówili ;)

Tak czy siak- wróciliśmy zadowoleni, w lodówce chłodziło się witosha premium- limitowana seria i oczywiście droższa, ale tak mnie wołało to witosha, i wzięłam tylko 3, czwarte mnie wołało ale już mu powiedziałam że mamy 5 osobowe auto i jakbym go wzięła to bym musiała 30 km na piechotę wracać ;) Babka przy kasie alkoholowej roześmiała się i mówi, że takiego numeru to nie widziała ;) a mąż wykorzystał mój dobry humor i poprosił o malboro... ja pitolę- moje witosha 20 zeta z kawałkiem i to premium (moim zdaniem taniocha bo wino na poziomie) a jego faje 9,20...

W dvd czekała na nas Szklana Pułapka 4... Rozpakowaliśmy torby, prezenty w szafach poupychaliśmy i mąż wyjął kieliszki... Piliśmy za Jaśka Wu :) Bo taka limitowana seria to pasuje pod jakiś toast nie?

No to niech Jasiek (po górolsku) się dobrze chowa :)

W połowie filmy padliśmy ze zmęczenia i znów seksu nie było ;)

A w niedzielę rano mąż mnie porozpieszczał, ja mu w nagrodę upiekłam przepyszną szarlotkę a  on zaprosił mnie wtedy na popołudniową pyszną kawę- pojechaliśmy 20 km tylko po to, żeby na pewnej stacji benzynowej zamówić dwa kubki jakiejś kawy... Mój mąż w końcu nie wie jaką zamówił bo było za dużo do wyboru ;) A że dzieci spały na tylnym siedzeniu to mieliśmy na prawdę romantyczna randkę ;)

gdy dzieci śpią

A w piątek poprosiłam Eksa, żeby pojechał z Filipem na Wigilię klasową...Chciałam trochę odpocząć a że Jakub zaczął dychać to miałam taki mały preteks....

Jak go zobaczyłam przez okna to mnie szlag trafił... Inni rodzice pewnie odświętnie ubrani a ten kurwa jakby na ryby szedł... Ręce opadają... Ja nie wiem jak ta Biedroneczka może to tolerować...

eks

Zmykam do garów gdyż dzieci biorą natybiotyki- wczoraj byliśmy u lekarza, Jakubowi idzie katar na oskrzela a Filip standartowo zapalenie gardła...

Nie jedziemy w góry na święta więc muszę jakoś temu mojemu chłopowi napiec ciast i zrobić przysmaków coby zadowolony był...

A w domu góralskie kolędy, skrzypce, aż mam gęsią skórkę na ciele...

Nie wiem czy będę miała czas więc tu teraz wszystkim Wam życzę udanych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Miłego kolędowania wśród bliskich ludzi i smacznych potraw....

Buziaki :)

 

23 grudnia 2008   Komentarze (4)
dzieci   Ktosiu   inne   pięknie jest   fotografie  
< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 70 71 >
Mama-i-ja | Blogi