• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Ktosiu, strona 31


< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 38 39 >

bez zmian

Ktosiowe pomysły na rozwiązanie problemu:
- ale o co chodzi? przecież ja nic nie zrobiłem
-ja tak cię kocham, tyle ci daję, a ty się czepiasz jakiś głupot
- no widzisz, ja mam kupca na ciągnik który tak chciałaś sprzedać ale po co? jak ty masz już inne plany?
- wiesz, kupimy nowe meble do kuchni- w te się nie mieścimy, a po ślubie- Filipa pokój urządzimy od nowa.
- możesz iść do sądu, ja już nie mam siły, możesz mnie zniszczyć
- nie będę płacił alimentów, bo jak nie chcesz ze mną być to radź sobie sama, wyjadę za granicę, będę pracował na czarno, ale ani grosza nie dostaniesz
- przecież wiesz, że cię nie potrafiłbym SKRZYWDZIĆ, ja wiem ile kosztuje dziecko, kupię pieluchy, mleko, zapłacę ci mieszkanie, a resztę już sama będziesz musiała sobie zorganiozować
-będę spłacał kredyt i dostaniesz 50 % moich zarobków, ale pod warunkiem, że żaden facet nie dotknie ciebie ani dziecka.
-rozwódki to pijawki, żeby tylko wyssać faceta, pobawić się i rzucić.
-nie chcę, żeby Jakub wychowywał się w rozbitej rodzinie, chcę z wami być, pozwól żebyśmy byli razem dla dzieci.
-matka mi mówiła że taka jesteś, ale głupi byłem, że się nie posłuchałem

No i jeszcze więcej ale trudno mi poskładać to do kupy.
Ja nadal nie odbieram telefonów, na szczęście po tym jak nie chciałam podać mu numeru mojego konta przestał się odzywać...
W poniedziałek i wtorek czułam złość, dziś od rana jest mi po prostu cholernie przykro, czuję się winna, że Filip bedzie narażony na kolejne turbulencje, że być może kolejne dziecko będzie wychowywało się bez taty...

Ja decyzji nie podjęłam, bo wszystkie wydają mi się złe... Ja po prostu bym chciała, żeby ON i jego rodzina mnie szanowali, żebyśmy sobie mówili o wszystkim, lub o prawie wszystkim... bo to na pewno nie chodzi o te fuchy- czego oczy nie widzą tego sercu nie żal- tym bardziej, że mi nie brakuje, ale o to oszukiwanie...PONIŻANIE, kręcenie...

A tych tekstów po rosyjsku na razie nie chcę odszyfrować- bo jak dowiem się o jakiejś kobiecie? Wtedy to będzie już definitywny koniec, a tak to jest jakiś cień nadzieji, że jakoś się poukłada.
07 listopada 2007   Komentarze (10)
Ktosiu   narzekanie   mama a raczej resztki mamy  

REWELACJE

Z przyzwyczajenia piszę "MY".

To wszystko jest na jakiś przymus.

No bo jak się rozwodziłam z eksem to wiecie.. na złość nie gotowałam, na złość nie sprzątałam,na złość mu nie prałam, na złość się nie odzywałam i wiele innych głupot robiłam, żeby on czuł się przynajmniej tak podle jak ja...
A potem wyszło, że jaka ja niedobra żona byłam, bo nie miał co zjeść, bo nie miał z kim rozmawiać, bo chleb mu smarowałam na lewą stronę, itp.

Było trudno zaprzeczyć, a tłumaczyć się- czy ktokolwiek tego by wysłuchał? Czy ktokolwiek by zrozumiał?

Teraz nie chcę popełnić tego samego błędu, nie chcę, żeby Ktosiu miał mi coś do zarzucenia- chociaż taka prawda, że jak ktoś chce to się przyczepi do byle gówna.

Tak więc sprzątam, piorę, uśmiecham się do dzieci, gotuję obiadki, piekę ciasteczka, jedyną zmianą jest osobny pokój i to, że rozmawiamy inaczej...

I juz nie chodzi o ten slub.

W weekend pokłóciliśmy się o grzebanie w moich rzeczach- mam takie jedne pudełko w którym trzymam pozew rozwodowy, listy od eksa jak był w wojsku,jakieś zdjęcia z G, kartki od znajomych, rachunek za wymianę wężyka od hamulca w G golfie... itp, są to dla mnie osobiste rzeczy, do których sama nie zaglądam, one po prostu są, nie chce ich wyrzucić, ale też nie chcę, żeby ktokolwiek tego dotykał... no i kolejny raz on po kryjomu chciał przeczytać niby pozew rozwodowy, a już nie wspomnę, że połowa z tych listów w dziwny sposób zaginęła...
Wściekłam się kolejny raz, bo robię obiad w kuchni, piekę ciasto, przygotowuję boczek do pieczenia i nagle nie mam telefonu a w zasadzie chodziło o zegarek- idę do pokoju a ten cały rozanielony czyta moje sms'y.
Sms'y z moją kuzynką, której się żalę, że rano wpadł na mnie z odkurzaczem i o dziwo nie mam podbitego oka...

I nawet nie chodzi o te kłótnie o naruszenie mojej prywatności... bo chuj mu w oko.

Ok...
Do rzeczy. Wczoraj.
Szukałam książeczki mieszkaniowej, znalazłam jego kalendarz.
Nie pierwszy raz, ale nigdy nie ruszałam, łudziłam się, że jeśli ja jego prywatność będę szanować to on kiedyś nauczy się szanować moją.

Teraz jednak bez chwili zastanowienia otworzyłam i zaczęłam czytać..
Oprócz takich gwiazdeczek: sex z karoliną super i : sex taki sobie :), były też dłuższe relacje finansowo-zawodowo-domowe.

No i się okazało, że przez rok okłamywał mnie, że nie pali :) A pali, tylko, że minimalnie mniej.
Okazało się, że ma całkiem niezłe fuchy- o ani jednej mi nie wspomniał, jak prosiłam żeby coś tam kupił w Warszawie, jakieś pierdoły oczywiście, to zawsze nie miał pieniędzy :) Nie wspomnę, że NIGDY nie kupił do domu czegoś spontanicznie, a kwiaty, drobnostki zawsze były okraszone: jak mam ci kupić prezent jak nie mam żadnych lewych pieniędzy?
Taaa... niedawno miał fuchę na kilka setek, za jeden dzień roboty... Nawet nie pisnął, ale oczywiście przy drodze sprzedawali dynie, ale ON NIE MIAŁ PIENIĘDZY! A ja za tą dynią chodzę od miesiąca.

Ja wiem, że może nie powinnam pisać tu o pieniądzach, ale chodzi o to, że Ktosiu ciągle zgrywa sama nie wiem kogo- jaki on oszczędny, nie pije, nie pali, kasę mi oddaje, ja SOBIE kupuję szafy, stoły, a on tak skromnie żyje w tej Warszawie, żebyśmy coś mieli... żebym ja była zadowolona, a Warszawa taka droga... A on taki biedny miś, ani papieroska, ani rozrywki, tylko praca i hotel.

A w kalendarzu- imienny u tego, imieniny u tamtego, a wypiliśmy dwie flaszki, a mecz w barze, itd..

Dla mnie to szok!
Biedny miś całkiem się nieźle bawi.

I boli to, że cokolwiek kupuję to z wyrzutami sumienia, że powinnam być bardziej oszczędna, a on za te fuchy to nawet dzieciom po książeczce nie kupił, nie wspomnę, że od pół roku łazi za mną nowa patelnia- mała, taka na jajecznicę- ale juz raz usłyszałam, że przecież mamy w domu AŻ DWIE patelnie :)

No to teraz HIT:
Pod datą 28 września: Matka i szwagier mówią, że Jakub wcale nie jest do mnie podobny, cała Karolina, ja też mam wątpliwości czy to moje dziecko.

No to kurtyna.....

P.S. Jest kilka wpisów po rosyjsku- ja nie znam, to dopiero muszą być zaszyfrowane rewelacje :)
06 listopada 2007   Komentarze (16)
Ktosiu   hity z satelity  

. . . . . . . ..

Wino przestało "chodzić" więc przelaliśmy do butelek, kilka wyniesionych do piwnicy, kilka rozdanych na smaka a jedna w lodówce na moje zachciewajki. Wyszło na prawdę dobre :) Ale po piciu zostaje taka goryczka w ustach... hmmm... nie wiem w czym błąd. Ale przecież będę nadal próbować... W przyszłym tygodniu nastawimy wino ryżowo-rodzynkowe. W końcu na święta przyjedzie Siostra, więc trzeba mieć zapas.

 

Jakub zaczął na prawdę ząbkować. No bo nie daje się dotknąć do górnych dziąseł, trochę dziwnie, żeby od góry :) Ale co dziwniejsze dziąsło nie jest twarde, jest miękkie, opuchnięte, nabrzmiałe. Zele nie pomagają, jak już nie dajemy rady zabawiać marudnego malucha, który na wszystko reaguje krzykiem, to kapitulujemy i daję paracetamol. Wtedy potrafi sam się bawić, albo po prostu leżeć przy mnie i opowiadać różne historie ;)

 

Pełza- jeszcze nie udolnie, jeszcze nie kontroluje całkowicie swojego małego ciałka, ale przemieszcza się znacznie, a to się odepchnie nogami, a to rękami, czasem się turla, i tak to zawsze trafi do celu, a że ma odlot na punkcie kawy, coca coli i ciastek z czekoladą, to podły ojciec właśnie takie zachęty rozkłada na kocu...

 

Jest też jazda bo Ktosiu daje Jakubowi wszystkiego spróbować, polizać ogórka kiszonego, troszkę tego, tamtego... i mały się buntuje. Dziś była awantura bo Filip w tym samym pokoju jadł na śniadanie kanapkę z serem. Efektem jest też to, że samo mleko jest beee i wypije góra 50 ml, musi być kaszka owocowa, zupa, owoce, chleb z masłem, a wczoraj była brzoskwiniowa galaretka... Jakoś go nie bolał brzuch bo owocach z puszki i żelatynie...

 

W nocy tak się walał po łóżeczku, że kilka razy musieliśmy interweniować, i pierwszy raz spał na brzuszku, z dupką w górze... Taaaaa... To już nie bobasek zawinięty w kocyk. Mój młodszy syn ma już "swoje życie"...

 

Wczoraj się uśmiałam, bo napisała Ktosiowa siostra, że jej 3 dni młodszy synek ma już 4 zęby i siedzi- a nasz o siedzeniu po prostu nie ma pojęcia, dopiero wczoraj zaczął próbować się podnosić... Tak to Ktosiu histeryzował, żebym szybko odpisała, a tak to tylko się nagadał, że tak późno pisze i dzieci pobudzi :) Oczywiście zasugerowałam, że raczej to jego wina, że ma telefon na full. Ale nawet tego nie zauważył ;)

 

Między nami jest średnio... Tzn on się bardzo stara. Nagle ma kupę czasu dla Filipa, siły do prac domowych i nawet wyjście do sklepu w deszcz nie jest problemem... Tylko we mnie jakaś taka pustka...

05 listopada 2007   Komentarze (3)
dzieci   Ktosiu   inne  

sypie się

Stoimy w martwym punkcie, dziś błysnął, że porwie Jakuba :)

On zaczął palić, a ja szczekam jak pies, a ze gardło mam czyste, oskrzela też to jest możliwe że mam astmę... bo najbardziej się uruchamia jak jestem zdenerwowana, albo po jakimś wysiłku fizycznym... Mam nadzieję, że jednak nie... na prawdę kolejny kłopot jest mi zbędny.

P.S. Dostałam maile, z pytaniami, maile ludzi martwiących się o mnie, o nas... Bardzo to miłe...

Hmm.... Odpiszę jak trochę siły nabiorę, na razie mam wielki mętlik w głowie...

A sprawa jest śmieszna.

Ślub- on ma pretensje do mnie, że go nie mamy, a ja do niego, że nie mamy ślubu :D

Ze nam jest ze sobą całkiem dobrze, wygodnie, miło, itp. To napady złości mamy dość często, ale zaraz jedno do drugiego ciągnie.... Ale dla mnie sytuacja zaczyna być bardzo męcząca... bo czas leci... a on sobie odpuścił dla świętego spokoju.

On chce wziąść ślub jak najszybciej i ja chcę wziąść ślub jak najszybciej...

Ślub jego marzeń to ksiądz, Ktosiowa opowieść jak to my żyjemy w grzechu, no i ślub w zachrystii- bez świadków, bez nikogo, po cichu, w "roboczych" ubraniach, do fryzjera nie mogę iść w dzień ślubu ale 2 dni później do najlepszego w mieście :) A i butów nie mogę kupić ale następnego dnia nawet trzy pary :D No i jeszcze więcej tym podobnych WARUNKÓW.

Mój ślub to skromna wyjściowa sukienka- nie ślubna, ale wyjściowa, świadkowie, rodzice, rodzeństwo, potem wspólny uroczysty obiad, w domu jakaś kawa, ciacho i naleweczka ;)

Problem: na ślub antychrysta czyli mój raczej z jego strony nikt nie przyjedzie :) Więc jemu będzie przykro jak będzie ze mną moja rodzina :)

Podsumowanie: po tym co od niego usłyszałam, to mi się odechciało ślubu i wszystkiego innego, bo np stwierdził, że mamy ważniejsze wydatki niż stawianie wódki :)

A ja na prawdę nie odczuwam, żeby nam pieniędzy brakowało.

I co najważniejsze nie chcę ślubu z jakiegoś obowiązku, przymusu, bo ja kurwa myślałam, że te jego nalegania odkąd wrócił z Hamburga to jednak nie były zwykłym ślinotokiem.... Ja byłam przekonana, że to były jego pragnienia.

Było jeszcze fajnych perełek które usłyszałam, ale nie będę pisać bo w końcu to ojciec mojego dziecka, nie?

 

01 listopada 2007   Komentarze (12)
Ktosiu   narzekanie   mama zmęczona  
< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 38 39 >
Mama-i-ja | Blogi