W sobotę na 6 godz wybyliśmy z domu bez dzieci. Psiapsiółka z nimi została, a my śmignęliśmy na zakupy- gdzie alejka w alejkę natykaliśmy się na mojego byłego męża...Hmm... A potem ledwo zdążyliśmy do kina. Lejdis super :) Płakałam ze śmiechu... Ktosiu jak to typowy Góral na początku obraza, że kobiety się nabijają z facetów, że tak sobie używają brzydkich słów i w ogóle. Cała sala ryczała ze śmiechu, a on po moim pytaniu- "śmiał się w duchu"- tak mi powiedział, ale po pół godziny już sztywniaka nie udawał... Tylko stwierdził, że Lejdis są lepsze niż Testosteron- bo kobiety są bardziej śmieszne jak są takie prymitywne :) :) :)
Ja się bawiłam super, a Księciunio stwierdził, że ciągle chodzimy na komedie i on chce iść na Mgłę lub film o mamutach ;) No może dam się namówić.
W niedzielę doznałam szoku... Eks wziął Filipa, młody się u nich wyrąbał i ma rozwaloną całą buzię- usta jak dwa baloniki opuchnięte, opuchlizna aż do górnej części nosa, strupy, cofnięta górna jedynka- dobrze że mleczak... Kurwa... Jak doszło do mnie co się stało, to miałam ochotę zbiec po schodach i przyrąbać eksowi, ale Ktosiu mi przetłumaczył, że przecież to wypadek.. No ja wiem, że wypadek ale mną trzęsie na te moje biedactwo co pije przez rurkę bo inaczej się nie da za bardzo... Ech... daję mu nurofen, i mam nadzieję, że opuchlizna zejdzie, nie ma siniaka więc nie wiem... może już się nie zrobi...
A tak to przygotowania małe do świąt... Po prostu nie szaleję, bo mam być wypoczęta i uśmiechnięta na święta a nie zmęczona i znerwicowana... Hmm ;)
P.S. Poprosiłam, żeby Filip przyniósł mi sok z kuchni, oczywiście przyniósł i powiedział- ale uważaj, nie rozlej, bo ci nie kupię nowego komputera...
Cudowny jest :P